Forum Anita Sokołowska Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Opowiadania o Lenie i Witku :-)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 122, 123, 124 ... 129, 130, 131  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:11, 29 Wrz 2012    Temat postu:

Cz. 50 zakończyłam fragmentem "Weselnego preludium" K. Krawczyka o tym, że ślub nie jest finałem, a preludium do długiego dnia. Dlatego też motto cz. 51 stanowiła piosenka "Pierwszy dzień reszty naszego życia", motyw nowego dnia przewijał się w kolejnych, a i końcówka cz. 100 również to dalsze wspólne życie zapowiadała. Stąd dla cz. 101 wybrałam "A new day has come" C. Dion, która podsumowuje, ale i otwiera pewien etap życia LiL.

---

Część 101

A new day has come...


Do sypialni wpadały pierwsze słoneczne promienie. Lena z czułością spoglądała na śpiącego obok Witka - rozpoczynał się nowy dzień; kolejny dzień ich wspólnego życia. "I już połowa października..." - wyjrzała na chwilę przez okno, po czym znów wróciła do obserwowania męża. Lubiła to robić, zastanawiając się przy tym, co może mu się śnić. Wspominała również miniony czas oraz myślała o nadchodzącym: miały go wypełniać przede wszystkim dyżury, ale i kilka wyjazdów. Obiecali bowiem przyjechać do Sokołowa na początku listopada. Planowali też wpaść do Torunia oraz odwiedzić Jacka w Anglii. "A przed samym Bożym Narodzeniem jeszcze badania kontrolne..." - westchnęła. "A potem święta, Sylwester, Nowy Rok. Może gdzieś w góry się wybierzemy" - rozjaśniła się na nowo, wyliczając dalej w myślach. "I minie rok, jak tu mieszkamy..." - rozejrzała się wkoło. Zatrzymała wzrok na twarzy Latoszka i uśmiechnęła się.
- Dzień dobry! - usłyszała w pewnym momencie.
- A dobry, nawet bardzo dobry. - kiedy mężczyzna położył głowę na jej ramieniu, pogłaskała go po ciemnej czuprynie.
- Co tak wcześnie? Czemu ty nie śpisz i mnie budzisz? - zaczął ostentacyjnie ziewać.
- O nie, nie. Ja cię wcale nie budzę, a już na pewno nie miałam takiego zamiaru. - odparła, patrząc mu w oczy. Uwielbiała to spojrzenie: trochę zaspane, łobuzerskie, jak zawsze pełne miłości i troski.
- To co robisz? - dopytywał się.
- A tak sobie myślę. - ponownie przeczesała palcami jego włosy.
- Taa... A ty wiesz, która jest godzina? - zaśmiał się.
- No - przytaknęła radośnie, zaś Witek utkwił wzrok w jej przenikliwie niebieskich oczach. Kochał je oraz te figlarne iskierki w nich błyszczące. - Co się tak patrzysz na mnie? - rzuciła zaczepnie.
- Patrzę... Poza tym to ja pierwszy zapytałem - zauważył.
- No i? - uniosła brwi.
- No i mogłabyś odpowiedzieć - odparł tonem wskazującym na oczywistość.
- A no racja, mogłabym - potwierdziła wesoło. - To już ci powiedziałam, że tak sobie myślałam - kontynuowała poważniej. - O tym, co będzie.
- O nie... - skrzywił się. - Bawimy się w przepowiadanie przyszłości? Jak czarownica normalnie - dodał z nutą ironii.
- A poduszką to chcesz oberwać? - przybrała groźną minę, która zniknęła z jej twarzy równie szybko, jak się na niej pojawiła. - Wróżka jak już. Albo nie, lepiej: jasnowidz. - oznajmiła rozpromieniona.
- Tak, tak. Jasnowidz znacznie lepiej - zgodził się. - Byle nie czarnowidz. - uśmiechnął się porozumiewawczo do żony. Ta odwzajemniła gest i kiwnęła potakująco głową: już jakiś czas temu zrozumiała, że pomimo trudności oraz problemów można spoglądać w przyszłość z optymizmem. Nauczona doświadczeniem wiedziała bowiem, że razem, nawet za ciemnymi i burzowymi chmurami, uda im się znaleźć słońce.
- No i wybiłeś mnie, no! - przerwała powstałe milczenie. - Nie dokończyłam: zastanawiałam się nad tym, co będzie. No i tak teraz dopiero zwróciłam uwagę, że wkrótce będzie rok, odkąd tu mieszkamy. Pamiętam, jak przyszliśmy tu pierwszy raz; jak mi pokazałeś to mieszkanie - opowiadała.
- Taa... Potem jeszcze raz i jeszcze raz, i w końcu mogliśmy zostać - podjął temat. - Kiedy już tu ogarnęliśmy, zrobiliśmy porządek.
- Yhm... Na początku nie było tak pięknie: trochę mebli, sterta zapakowanych po brzegi kartonów i walizek, które trzeba było rozpakować. Potem wszystko poukładać... - mówiła. - Ale warto było - podsumowała.
- Warto - rzekł ciepło.
- Warto... Wiesz, podoba mi się tu. W naszym domu. - nie kryła zadowolenia.
- Mnie też - skwitował miękko, co ucieszyło kobietę. Chociaż dobrze o tym wiedziała, lubiła to słyszeć.
Witek położył swoją rękę na dłoni Leny i oboje spoglądali na siebie z uśmiechem.
- Taa... Czyli co: namyśliłaś się już? Możemy sobie jeszcze pospać? - spytał przekornie.
- Teraz? - zdziwiła się nieco.
- Teraz, teraz. W końcu mamy dziś wolne. A zresztą... Dzień się i tak już rozpoczął - oświadczył.
- No właśnie! - przytuliła się do niego.
Dla nich ten dzień rozpoczął się znacznie wcześniej. Dzień mimo wszystko słoneczny, pełen odkrywanych na nowo tęczowych barw, a - co najważniejsze - przeżywany wspólnie. Wierzyli, że nigdy się nie skończy; że nie będzie chylił się ku wieczorowi, lecz wręcz przeciwnie. Że będzie w nim jeszcze wiele takich poranków jak ten dzisiejszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:38, 29 Wrz 2012    Temat postu:

Dzięki, Aniu! Czyta się wspaniale.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
oliwia
- poziom 1.



Dołączył: 23 Maj 2012
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:05, 29 Wrz 2012    Temat postu:

super Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NDINZ Old Class
Gość






PostWysłany: Sob 14:09, 29 Wrz 2012    Temat postu: Opowiadania o Lenie i Witku :-)

Odcinek 493 "Oświadczyny" Scenki z LiL.(Moja wersja wydarzeń)
Scenka 1:

Lena leżała na fotelu obok łóżeczka Felka.Witek podszedł do niej z śniadaniem w dłoniach i zaczął mówić.
-Nie chciałem Cię budzić wcześniej.Widzę że próbujesz zasnąć-powiedział podając jej tace z jedzeniem.
-Spałam kilka minut po tym jak mały zasnął.Dziękuje kochanie-odparła.Położyła tacę na kolanach,wzięła z niej herbatę.
-Powinnaś odpocząć Lena-rzucił.Spojrzał na nią czule.
-To nie ja się dzisiaj wcześnie zerwałam do Pawicy-odpowiedziała dobrym humorem.Piła spokojnie dalej.
-A no właśnie,Adam wrócił z Afganistanu-odrzekł Witek.Podszedł do synka by na chwilę popatrzeć jak słodko śpi.
-Kochanie widzisz to co ja-powiedziała.Zjadła kanapki-i odłożyła talerz na chwilę na mały stoliczek.Podeszła do mężczyzny aby go przytulić.Objęła go za szyję obiema rękami.
-Widzę szczęśliwą rodzinę,z owocem gorącego miłości,starymi oraz nowymi przyjaciółmi,wspaniałą pracą,dobrym zdrowiem,świetną kondycją fizyczną,urządzonym domem jak marzenie.Najważniejsze że mamy siebie-dodał ukochany.
-Ja też dużo widzę.Wiosna,Wiosna,raka nie ma-odpowiedziała z zabawnym akcentem.
-Już my mu pokazaliśmy gdzie raki zimują-odparł po niej Witek.
Wszystko było wspaniałe,spoglądali razem na śpiące dziecko.Mogli szczęśliwie żyć dalej.Ona przytuliła go,a on się od się odwrócił i zrobił to samo.
-Jestem zdrowa-powiedziała
-Wiem,doskonale-dodał
-Zamierzam wrócić do szpitala-rzekła stanowczo
Scenka 2:
-Feluś się obudził-powiedziała Lena gdy Witek stał w kuchni lepiąc pierogi na obiad.
-Już kończę lepienie-odrzekł mężczyzna.
-Dobrze przecież Cię nie pośpieszam-krzyknęła do kuchni.No już,już,cichutko,będzie mleczko-uspokajała dziecko kobieta.
Nagle zadzwonił telefon.Na wyświetlaczu Witka było napisane "Zosia".
Burska stała na stacji metra razem z Tomkiem,Julką,i Amelką.
-Halo.Jadę do kliniki Kuby.
-Halo,nie mogę gadać bo obiad robię,dać Lenę?-powiedział
-Tak.
Witek szybko pobiegł do kuchni i dał Lenie komórkę.
-Halo.Co tam?-zapytała.
-Żyję jakoś,zdrowa na nowo,subtelna,radosna,zamierzam wrócić do Leśnej Góry.A co u Ciebie?
-Jedziemy metrem do Kuby,są z nami w odwiedziny nawet Julka i Tomek.U nas czas strasznie szybko leci.Szpital jest świetnie wyposażony coś jak Leśna Góra po niemiecku,ale troszkę lepsza.Dzielnie sobie poradziłaś,kolorowe światełka nie załatwiły wszystkiego owszem,chemia trwała jeszcze dużej...-dodała szybko,bo się śpieszyła
-Sporo się oszczędzałam i regenerowałam,ach to tylko złe wspomnienie-powiedziała.
-Zosiu kończ to bo się spóźnimy-odparła Julka z uśmiechem.
Scenka 3:
Para skończyła właśnie jeść obiad.
-Nie smakowały mi,wolę z jagodami-powiedziała Lena do Witka.
-Herezję piękna kobieto głosisz!-odparł śmiesznie.
-Żartuje-dodała.
-Burscy radzą sobie świetnie-odrzekła krótko i na temat.
-To fajnie że nawet im się udało,jeszcze trochę a by wzięli rozwód-skomentował.Wstał od stołu i wziął talerza do zmywania.
-Ty pozmywaj ja pójdę do Felusia-odparła.
-Nie to ty pozmywaj-rzucił w swoim stylu.Spojrzał na Lenę motywująco i szemlowsko.
-Kończy się Twój urlop.Ja też chce pracować.Więc dzielmy się obowiązkami.
-Pedantka-żartobliwie dodał.
-Matką jestem-powiedziała.
-Dobra dzisiaj zrobimy grafik przed moim powrotem do pracy-rzucił.
Gdy wszedł do pokoiku synka ona poszła za nim.
-Czuję że muszę wrócić na internę.Od rana próbuje Ci powiedzieć że jestem tą opieką nad małym trochę zmęczoną-powiedziała.Patrząc prosto w oczy Witka.
-Spokojnie kochanie,a właśnie ja też tak trochę się czuję.Ale panujemy nad sytuacją-skomentował to z łagodnością.
-Prawie zapomniałam o naszych gościnnych występach-odpowiedziała.
-Jedziemy do szpitala z Felkiem,a no tak-odrzekł mężczyzna.
-Sprawdźmy czy go czasem nie trzeba przewinąć- odpowiedziała ukochana.
Scenka 4:
-Hana mamy chwilę czasu?-powiedział Marcin.
-Tak.W lekarskim gościnnie są Milena,znaczy się Lena z Witkiem-odpowiedziała mu.
-Ty to milutka jesteś-dodał i pobiegł za nią do gabinetu lekarskiego.
Hana otworzyła drzwi i zobaczyła ich razem.Marcin wszedł a tam siedzieli wszyscy,nawet Jędras,Konica,Monika,Tadeusz,Marta,Tretter.Stara gwardia przyjechała specjalnie.
-Siema kochani-przywitał się ginekolog Marcin.
-Dobra nawet nie pytam co u Was bo to wszystko widać,Lena zdrowa to już mi wiadomo od jakiegoś czasu,Witek w świetnej kondycji fizycznej,maluszek rośnie i ma piękny wózek.Robię małą imprezę z okazji mojego powrotu do pracy,wpadniecie?
-No jasne-powiedziała Lena.
-Tylko musimy załatwić Felkowi opiekunkę-powiedział Witek.
-O wszystkim Was poinformuje,mam nadzieję ze wy mnie też-rzuciła.
Wszyscy zaczęli im gratulować,komplementować,i się z nimi witać.Ale wizyta nie trwała długo.
Scenka 5:
Lena szła z Witkiem po schodach do mieszkania.
-Przewinięty tak,jedzenie ma,proszę panią już go daję-powiedział Latoszek.
-Dziękuje do widzenia i zamknęła drzwi.Witek zamknął drzwi na klucz.Lena podała mu rękę i zaszli razem po schodach.
-Dawno tak nie chodziliśmy-powiedział mężczyzna.
-Jestem podekscytowana,będziemy się świetnie bawić.
Scenka 6:
Lena wyszła z samochodu z Witkiem i spojrzeli się na dom Hany jakby zobaczyli UFO.
-Chyba to był zły pomysł-odparł facet.
-Boje się go tam zostawić,wracamy...-odrzekła szybko.
Scenka 7:
-Podziękowaliśmy pani.Jesteśmy tak zakręceni ze z naszej strony to było normalne-powiedział Witek.Spojrzał i chciał ją pocałować.
-Ładny wieczór Kochanie-dodała.Ale odsunęła się nie odwzajemniając pocałunku.
Lena wzięła dziecko na stół do przewijania,chcąc sprawdzić czy czasem czegoś nie zrobił.
-Czysto-powiedziała.
Felek zacząć strasznie płakać,wrzeszczeć.Normalne wyrażanie emocji u malucha.
Lena ubrała chłopczyka,położyła i patrzyła w te jego piękne oczka,czekając aż zaśnie.
-La,la,la,la,la-śpiewała cichutko.To wszystko nie miało skutku.Chłopczyk nie ustępował z płaczem.
Latoszek włożył płytę do wieży,i włączył cicho jedną z kołysanek Brahmsa aby mały spokojnie zasnął.
W tle grała muzyka.Zakochani wyszli z pokoju,zamknęli drzwi.Poszli do swojej sypialni.


Ostatnio zmieniony przez NDINZ Old Class dnia Sob 14:12, 29 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:22, 29 Wrz 2012    Temat postu:

Fajne! Nie miałabym nic przeciwko, gdyby najbliższy odcinek tak właśnie wyglądał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FABIAN2
gaduła.



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:26, 29 Wrz 2012    Temat postu:

I aż 7 scenek. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:53, 29 Wrz 2012    Temat postu:

Dzięki, dziewczyny! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FABIAN2
gaduła.



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:02, 29 Wrz 2012    Temat postu:

gość napisał:
Dzięki, dziewczyny! Smile


Gościu - Aniu ja czekam na ciążę Leny. Mam nadzieję, że moje oczekiwanie uwzględnisz. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
oliwia
- poziom 1.



Dołączył: 23 Maj 2012
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:08, 29 Wrz 2012    Temat postu:

FABIAN2 napisał:
gość napisał:
Dzięki, dziewczyny! Smile


Gościu - Aniu ja czekam na ciążę Leny. Mam nadzieję, że moje oczekiwanie uwzględnisz. Wink


ja też czekam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:50, 10 Paź 2012    Temat postu:

Część 102

Nigdy nikt, przed tobą nigdy nikt,
nie uczynił świąt ze zwykłych dni...


Lenę obudziły dochodzące z kuchni odgłosy. Kobieta przeciągnęła się leniwie, po czym wstała z łóżka i udała się do pomieszczenia obok. Stojąc oparta o framugę drzwi, przyglądała się mężowi, który wkładał pospiesznie leżące na podłodze garnki z powrotem do szafki.
- Robię śniadanie, tylko chyba coś mi nie wyszło - oznajmił Witek, zobaczywszy ją. - Jak zwykle - dodał ciszej i z ironią.
- Nieee... - podeszła bliżej. - Poza tym nawet lubię spaloną jajecznicę.
- Wcale się nie spaliła! - na wszelki wypadek zerknął na kuchenkę.
- Wow! - zachichotała.
- Mam rozumieć, że to w ramach uznania? - wskazał przy tym zapraszającym gestem na nakryty już stół.
- Oczywiście! - pocałowała go w policzek.
- No... Chociaż tyle rekompensaty za obudzenie mnie z samego rana. Ty jeszcze potem zasnęłaś, ja już nie potrafiłem - rzekł przekornie.
- Wcale cię nie obudziłam! - przedrzeźniała go.
- Tak, tak - skwitował wesoło.
- Nie, nie. - nalała kawy do filiżanek. - Najpierw sam mówisz, że jeszcze wcześnie i można pospać... - kontynuowała, gdy usiedli do stołu.
- Najpierw sama mówisz, że po co spać... - droczył się z nią. - Dobra, no. Lepiej powiedz, co ci się śniło, że się tak uśmiechałaś.
- A tajemnica! - stwierdziła roześmiana. - Zresztą ja ostatnio ciągle się uśmiecham, jakbyś tak nie zauważył.
- Zauważyłem, zauważyłem - odparł z zadowoleniem.
- Wiesz, jak byłam mała, to czasem bałam się opowiadać mamie o swoich snach. Ona zawsze powtarzała, że lubią się spełniać. - zamieszała łyżeczką w filiżance.
- Taa... No ale niektóre chyba mogłyby się spełnić? - wtrącił.
- No tak i się spełniły. Spełniają się... - spojrzała na niego rozpromieniona.
- A ten dzisiejszy? - zapytał, robiąc sobie kanapkę.
- Dzisiaj śniło mi się, że byliśmy na jakiejś egzotycznej plaży. W sumie to nie musi się urzeczywistniać, wystarczy nam jakaś dzicz - mrugnęła porozumiewawczo do Latoszka - albo w ogóle najlepiej w domu zostać.
Mężczyzna przytaknął, a następnie wyjrzał przez okno:
- Zwłaszcza, że znowu się chmurzy i chyba będzie padać.
- Trochę szkoda - przyznała. - Myślałam, że może pójdziemy na spacer. Ale i tak musimy pojechać na zakupy, więc może się przejaśni do tego czasu. W końcu najpierw musimy zjeść, posprzątać, zrobić listę zakupów... - przypomniała.
- Której i tak pewnie zapomnimy zabrać - zaśmiał się. - Ale mniejsza o to. A jaki plan na resztę dnia?
- A nie wiem. Chciałabym się z tobą ponudzić - oświadczyła radośnie.
- Chyba, że tak - odrzekł z ciepłym uśmiechem.

Niedługo później siedzieli na kanapie. Lena wtuliła się w Witka - uwielbiała takie beztroskie dni, w czasie których nie musieli się o nic martwić ani nigdzie się spieszyć. Nie musieli nigdzie wychodzić, nigdzie wyjeżdżać - tu był cały ich świat.
- Posłuchaj... - Latoszek miękkim głosem przerwał trwające milczenie. Kobieta zaś uniosła głowę do góry i popatrzyła mu prosto w oczy. - Jeśli chodzi o tę czarownicę... - zaczął.
- Co znowu? - przerwała mu z udawanym nadąsaniem.
- Co co? Chyba się nie obraziłaś? - upewniał się.
- Nie - zaprzeczyła. - Nie. Jasne, że nie - powtórzyła, widząc jego nieco zakłopotaną minę.
- To dobrze. Bo jeśli chodzi o tę czarownicę, to skojarzyło mi się pewne zdjęcie... - mówił ciepło.
- O nie! Wyglądałam tam okropnie - uznała.
- A mnie się bardzo podoba - wyznał, co ucieszyło Lenę. Uśmiechnięta od ucha do ucha pogładziła go po policzku:
- To przy najbliższej okazji pooglądamy twoje zdjęcia z dzieciństwa.
- No nie wiem, nie wiem - odparł i oboje się parsknęli śmiechem. Potem włączyli komputer, by za pośrednictwem internetu porozmawiać z Mejerem.
- Cześć! - odezwali się, gdy na ekranie pojawił się przyjaciel wraz z synkiem.
- Cześć! Co tam porabiacie? - przywitał ich Jacek, natomiast malec nie przestawał do nich machać.
- A dzisiaj w sumie nic - poinformował Witek.
- No właśnie, świętujemy wolny dzień - podkreśliła jego żona.
- No nie! Nie za dobrze wam? - zażartował Mejer.
Nim para zdążyła zareagować, odpowiedzi udzielił Adaś.
- Nie! - zawołał wesołym tonem, zadowolony z siebie oraz reakcji dorosłych, którzy zgodnie się roześmiali. Nie do końca rozumiał, o co chodzi, lecz chciał zwrócić na siebie uwagę. Wykorzystał więc ten moment, po czym od razu opowiadał cioci i wujkowi, jak on i rodzice spędzają dzień. Zajęci rozmową Latoszkowie nie usłyszeli dzwoniących telefonów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FABIAN2
gaduła.



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:09, 10 Paź 2012    Temat postu:

Świetne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
oliwia
- poziom 1.



Dołączył: 23 Maj 2012
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:02, 10 Paź 2012    Temat postu:

SUPER ! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:32, 10 Paź 2012    Temat postu:

Aniu- cudnie! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:50, 13 Paź 2012    Temat postu:

Część 103

Gdybym nie zdążył...

- Temu łobuziakowi to buzia się nie zamyka - Lena radośnie podsumowała zakończoną przed momentem pogawędkę.
- Tak, tak. Po tacie to odziedziczył. - Latoszek wyłączył komputer.
- A wiesz, że chyba coś w tym jest? Mejer od początku wydawał mi być bardziej rozmowny niż ty - podpuszczała męża.
- Dzięki! - ten rzucił przekornie.
- Ależ nie ma za co! - śmiejąc się, oparła głowę na jego ramieniu. - Fajny ten mały. Wszystko musiał opowiedzieć. I piosenki nam pośpiewał, i włączył jakieś ulubione - wspominała.
- Cii... - przerwał jej.
- No, a tak właśnie zwracał się co najmniej parokrotnie Jacek do Adasia - przypomniała wesołym tonem.
- Nie, twój telefon - rzekł i dopiero wtedy kobieta zwróciła uwagę na rozlegający się dźwięk dzwonka. Poszła więc do sypialni, skąd ten dobiegał.
- Witek! - zawołała po chwili.
- No? - zjawił się w pomieszczeniu. - Kto dzwonił?
- Właśnie nie wiem: skończył, nim przyszłam. Do tego jakiś nieznajomy numer, a wcześniej twoja mama. U ciebie to samo - oznajmiła.
- Pokaż. - wziął swoją komórkę. - To trzeba będzie do niej zadzwonić.
- Już próbowałam, nie odbiera - powiedziała, po czym spojrzeli na siebie, oboje coraz bardziej zaniepokojeni.
- W takim razie... - nie dokończył, gdyż jego telefon odezwał się ponownie, a na wyświetlaczu znów pojawił się ten sam numer. - Tak? - odebrał. - Aaa, to ty. Cześć! - rozpoznał głos dzwoniącego. - Co? Ale jak? Co się stało? Co z nią? - pytał przejęty tym, co właśnie usłyszał. Kobieta natomiast wpatrywała się w niego uważnie oraz wyczekująco. - No rozumiem, rozumiem. Taa, jasne. Dzięki, zaraz jedziemy. Tak, tak. No, cześć... - mówił.
- Co się stało? Coś z mamą? No co? - niecierpliwiła się tym bardziej, widząc, jak Witek nerwowo obraca komórką w dłoniach. Wziąwszy najpierw głęboki oddech, przekazał jej szybko to, czego się dowiedział.

Kwadrans później byli już w samochodzie. Lena spoglądała to na szybę, o którą uderzały coraz większe krople deszczu, to na siedzącego obok mężczyznę. Żałowała, że pozwoliła mu prowadzić. Jednocześnie wiedziała jednak, że nie ustąpiłby tak łatwo, a nie mieli czasu na sprzeczki.
- Przecież to nie musi być zawał, prawda? - Latoszek pierwszy przerwał trwające milczenie: z jednej strony trochę niezręczne, z drugiej - w pewnym sensie wygodne dla obojga.
- Prawda - potwierdziła ciepło.
- W końcu Wojtek właściwie nic nie wiedział. Tyle, że akurat tam był, no a i tak mu nic powiedzieć nie chcą. Nie jest z rodziny i takie tam... Pewnie wcale nie jest tak źle... - przekonywał nie tylko żonę, ale i siebie.
- Uważaj! - krzyknęła nagle kobieta, natomiast Witek niemal w tym samym momencie:
- Cholera, no! Widziałaś, jak się wpakował?! Ledwo wyhamowałem.
- Spokojnie, zdążymy. - dotknęła jego ręki.
Zatrzymali się na kilka minut na poboczu i dopiero potem jechali dalej.

Zaraz po dotarciu na miejsce udali się do szpitala. Stan pani Jadwigi okazał się na szczęście być nie aż tak poważny, jak się obawiali. Musiała jednak spędzić kilka dni na obserwacji i badaniach. Latoszkowie zobaczyli się z nią, a wieczorem pojechali do rodzinnego domu Witka, gdzie zostali na noc.
- Dobrze, że to nie to najgorsze... A Jackowi trzeba powiedzieć, żeby na przyszłość nie zadawał więcej takich pytań - oświadczył mężczyzna z nutą ironii, nawiązując do porannej rozmowy z przyjacielem. Podczas gdy Lena kiwnęła potakująco głową, jej mąż kontynuował:
- Dobrze też, że Wojtek akurat był w pobliżu. Koledzy ze szkoły, sąsiedzi, czasem się przydają... Ale mogło go tu nie być, przecież też już tu nie mieszka, tylko przyjeżdża czasami. A gdyby... A gdyby to zdarzyło się w domu? Nikt by nie wiedział i leżałaby tak... - urwał.
- Ale tak się nie stało. - uspokajająco dotknęła jego ramienia.
- Taa... Od razu coś mi nie grało, że wtedy tak sama od siebie pokazała nam te wyniki. Czułem, że coś jest nie tak... - przyznał.
- Akurat wtedy nie było... - wyrwało jej się. - No dobra: nie powiedziała nam o tych kłopotach z sercem, ale dlaczego przestała brać leki i nie poszła na wizytę kontrolną? - nie rozumiała postępowania teściowej.
- To nawet do niej podobne... - uśmiechnął się lekko. - Nie raz jedynie przez parę dni stosowała się do zaleceń, a kiedy tylko poczuła się lepiej, odstawiała lekarstwa i wracała do szkoły. Zawsze ją tam lubili. Choć sprawdziany robiła trudne. Czasem chłopaki z innych klas prosili nas, żebyśmy podpatrzyli, jakie zadania i takie tam... - opowiadał.
Nieco zaskoczona tym bezpośrednim wyznaniem żona utkwiła wzrok w jego zamyślonej twarzy.
- Zawsze wszystko było ważniejsze. Wszyscy byli ważniejsi... - dodał z goryczą po dłuższej chwili. Tym razem jego ton wyrażał osobiste odczucie, bez utożamiania się z kimkolwiek. Lena pocałowała go więc w czubek głowy i objęła mocno, chcąc dać do zrozumienia, że teraz już tak nie jest. Witek spojrzał w górę, prosto w jej oczy: dzisiejsze zdarzenie przypomniało mu inne, nie tak odległe, kiedy jego świat stanął w miejscu; kiedy dowiedział się o jej chorobie. Nie porównywał obu sytuacji. Tamte obrazy powracały mimowolnie. Wtedy tak jak i dziś bał się, że nie zdąży, że... Otrząsnął się na samo wspomnienie.
- Idziemy spać? - szepnęła kobieta, mimo że przeczuwała, iż i tak nie zasną.
- Idź, przyjdę zaraz - odparł.
- Na pewno? - spytała.
- Na pewno. - odwzajemnił posłany przez nią nieśmiały, lecz przy tym wielce wymowny, uśmiech. Lena w odpowiedzi pocałowała męża raz jeszcze, po czym poszła do pokoju należącego niegdyś do niego. Latoszek zaś ukrył twarz w dłoniach - miał w głowie tysiące myśli. Roztaczającą się wkoło ciszę przerywało jedynie tykanie wskazówek wiszącego na ścianie zegara. Mężczyzna spojrzał na niego - pamiętał z dzieciństwa, jak nie umieli się doczekać pełnej godziny, by usłyszeć ten charakterystyczny dźwięk. Następnie wstał z krzesła i podszedł do szafki, przyglądając się ustawionym na niej fotografiom. Zanim zegar zaczął bić, dołączył do żony. Położył się obok i przytulił ją.

http://www.youtube.com/watch?v=XTwge75LgQU&


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skowronek
- poziom 2.



Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 1005
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:55, 13 Paź 2012    Temat postu:

dzięki Aniu, że nadal piszesz Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 122, 123, 124 ... 129, 130, 131  Następny
Strona 123 z 131

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin