Forum Anita Sokołowska Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Opowiadania o Lenie i Witku :-)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 123, 124, 125 ... 129, 130, 131  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
FABIAN2
gaduła.



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:00, 13 Paź 2012    Temat postu:

Opowiadanko oczywiście super.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zygus
- poziom 2.



Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 22:39, 14 Paź 2012    Temat postu:

Wspaniale Aniu! Dzięki !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:42, 14 Paź 2012    Temat postu:

Cudnie, Aniu! Dzięki! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:50, 18 Paź 2012    Temat postu:

Część 104

lecz trzeba nam, trzeba dbać o tę miłość;
nie wolno stracić jej...



Rano znów pojechali do szpitala. Lena od razu poszła do sali, w której leżała pani Jadwiga.
- Dzień dobry! - przywitały się.
- Jak się czujesz? - młodsza z kobiet pierwsza zaczęła rozmowę.
- Już lepiej, naprawdę. Nie martwcie się - odparła druga z pań Latoszek.
- To dobrze - skwitowała Lena ciepło. - Witek rozmawia z lekarzem, zaraz przyjdzie - dodała, widząc, że teściowa wciąż zerka w stronę drzwi. Zobaczyła wtedy na jej twarzy uśmiech i pewną ulgę. Jeszcze większe, gdy po kilku minutach mężczyzna pojawił się w pomieszczeniu.
- Nic mi nie jest. Możecie jechać, przecież musicie iść do pracy... - odezwała się pani Jadwiga w którymś momencie, na co synowa zaprotestowała. Latoszek wtórował jej:
- Nic nie musimy. Zostajemy i będziemy cię pilnować, żebyś znów nie wywinęła nam jakiegoś numeru.
Jego pozornie żartobliwy oraz nieco groźny ton wyrażał przede wszystkim ogromną troskę, co nie uszło uwadze obu kobiet.
- Tak... Chyba zostałam przegłosowana... - rozjaśniła się starsza z nich.
- No właśnie! - potwierdziła Lena radośnie.
- Tak, tak. Więc postanowione: zostajemy - podsumował.

Dwa dni później stan pani Jadwigi poprawił się na tyle, że mogła wyjść ze szpitala. Kiedy byli już w domu, Witek zadał w końcu matce nurtujące go pytanie:
- Posłuchaj... Dlaczego nie poszłaś na te badania, przestałaś brać leki?
- Z raz czy dwa nie wzięłam tych lekarstw, bo zapomniałam. A potem nic mi nie było, dlatego... - odpowiedziała cicho po dłuższej chwili.
- Ale mogło! - wszedł jej w słowo. - Przecież to się mogło naprawdę źle skończyć. Sama zawsze uczyłaś mnie odpowiedzialności, a teraz co? - wyrwało mu się.
- Tak, wiem, to było nierozsądne. Ale już się nie powtórzy, nie martw się. - uśmiechnęła się nieśmiało.
- Jak mam się nie martwić?! Mogłaś mi powiedzieć o tych kłopotach z sercem. Znalazłbym jakiegoś specjalistę, pomógł ci... - nie krył zdenerwowania.
- Właśnie dlatego nie chciałam ci mówić... - wyjawiła.
- Taa? No jasne! Zawsze uważałaś mnie za kogoś gorszego, na kim nie można polegać! Zawsze... - urwał, spuszczając wzrok. Wyrzucał sobie, że to powiedział. Wiedział, że nie powinien, a na pewno nie teraz, gdy matka nie może się denerwować.
- To nie tak... - szepnęła speszona wybuchem syna. Częściowo izolowała go od siebie, swoich spraw. Robiła to jednak celowo, nie chcąc obarczać go swoimi problemami. Chciała go ochronić, a teraz zrozumiała, że stało się wręcz odwrotnie: skrzywdziła go swoim zachowaniem; sprawiła, że znów czuje się odtrącony. - Chcę dla ciebie jak najlepiej, dlatego... Zawsze chciałam... I naprawdę jestem bardzo dumna z tego, jaki jesteś, co osiągnąłeś... - wyznała.
- Tak? Przecież ciągle ci nie podobało to, co robię! Wiele razy w różnych sprawach powtarzałaś, że powinienem postąpić inaczej. Chociażby tyle razy mówiłaś, że niepotrzebnie zrezygnowałem z tej historii... - sam nie wiedział, dlaczego kontynuuje ten temat, ale to wszystko już za bardzo mu ciążyło. Poza tym nie był pewien, czy jeszcze kiedyś zbierze się na odwagę, by jej to powiedzieć.
- Wtedy tak mi się wydawało. Nie myślałam, że tak to odbierasz. Nie chciałam... - przyznała z zakłopotaniem. - Teraz widzę to inaczej... Cieszę się, że zostałeś lekarzem. Że robisz to, co lubisz i jesteś w tym świetny - rzekła głośniej i pewniej. Przez kilka chwil spoglądali na siebie w milczeniu. Pani Latoszek zdała sobie bowiem sprawę, jak rzadko doceniała syna. On zaś dostrzegł, jak ważna jest dla niego jej akceptacja. Wciąż bił się też z myślami, czy aby na pewno dobrze postąpił, zaczynając tę rozmowę akurat w takim momencie.
- Przepraszam... - odezwali się niemal jednocześnie.
- Dobrze, że powiedziałeś mi to wszystko... - uprzedziła go. - Oboje potrzebowaliśmy takiej szczerości. Może teraz w końcu będzie mogło być już tylko lepiej... - stwierdziła.
- Tak, tak - oświadczył poważniej niż zwykle, a matka odwzajemniła posłany przez niego uśmiech.
- I dobrze, że skończyłeś medycynę, nie historię. Łatwiej było ci ją spotkać. - rozjaśniła się, wyjrzawszy przez okno. Witek również spojrzał w tym kierunku i zobaczył podjeżdżający samochód. Skinął potakująco głową, obserwując wysiadającą z niego Lenę.
- Jestem już z powrotem. Cześć! - niebawem weszła do środka. Przyjechała prosto z pracy, ponieważ wzięła dyżur za męża.
- No... - Witek czuł na sobie wzrok obu kobiet. - To skoro jesteśmy już wszyscy, to możemy siadać do obiadu.
- No co ty! A ja tu się bałam, że jeszcze teraz będę musiała gotować - Lena droczyła się z nim.
- No co ty! Bałem się, że będziemy to musieli potem zjeść - przedrzeźniał ją.
- Osz ty! No i co my z nim mamy? - zaśmiała się Lena, zwracając się do teściowej. Zamiast odpowiadać, obie panie uśmiechnęły się do Latoszka. Ten zaś rzucił wesoło:
- A co ja z wami mam?
Cała trójka parsknęła śmiechem i wkrótce zajmowała miejsca przy stole. W międzyczasie wciąż przyglądali się sobie ukradkiem. Lena miała wrażenie, że podczas jej nieobecności coś się stało; że pomiędzy Witkiem a jego matką coś pękło. Pani Jadwiga natomiast z ogromną radością patrzyła na syna i jego żonę. Lubiła ją i cieszyła się, że ułożył sobie życie właśnie z nią. Sądziła bowiem, że ma dobry wpływ na Witka i bardzo mu pomaga. Stąd też cieszyła się, widząc, jak są ze sobą szczęśliwi oraz świetnie się dogadują. Uśmiech nie schodził także z twarzy mężczyzny, dla którego niezmiernie ważne było, że są tu razem.

Po obiedzie małżeństwo przeszło do kuchni. Podczas zmywania naczyń udało im się zamienić też kilka zdań.
- Myślisz, że to dobry pomysł? - zapytał Latoszek.
- A masz lepszy? - Lena odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Tylko żebyśmy potem tego nie żałowali...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skowronek
- poziom 2.



Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 1005
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:59, 18 Paź 2012    Temat postu:

Aniu, jak fajnie budujesz napięcie ; ) nie mam zielonego pojęcia co wydarzy się w kolejnej części ; ) z niecierpliwością na nią czekam ; )

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:32, 18 Paź 2012    Temat postu:

Takich sytuacji i rozmów brakuje w serialu od dawna. Dzięki Aniu, że przynajmniej u ciebie jest dawny klimat.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:10, 25 Paź 2012    Temat postu:

Część 105


jest tyle piękna w słowie my


- Tylko żebyśmy potem tego nie żałowali... - zażartował, za co żona skarciła go wzrokiem. - Chociaż nie... Może to i lepiej: będą dzwonić obie jednocześnie, więc nie będziemy musieli się powtarzać - dodał przekornie.
- Wszyscy na tym skorzystają - uznała.
- Ha! Tu cię mam! - przerwał jej wesołym tonem.
- Przestań. Po prostu nie będą same, a i my będziemy spokojniejsi - wyjaśniła.
- Tak, tak. I w końcu będą mogły sobie pogadać tak długo, jak tylko chcą. - odłożył na bok ścierkę, którą dotąd przecierał naczynia.
- No właśnie! - włożyła umyte talerze do szafki, po czym oparła się o nią. - Tematów do rozmów im raczej nie braknie, więc nudzić się pewnie nie będą.
- Taa... One mają jeden podstawowy temat - celowo zrobił dłuższą przerwę, spoglądając na stojącą obok kobietę - jeden: nas.
Lena uśmiechnęła się szeroko, a potem rzuciła niby żartem:
- A no tak, tak. Bo my jesteśmy tacy cudowni i w ogóle.
- Tak, tak. - mrugnęli do siebie porozumiewawczo. - Słuchaj, to może zaczekam, aż mama wstanie i dopiero wtedy pójdę do Wojtka, co? - zaproponował po chwili.
- No co ty, idź - odparła. - Zresztą on jakoś wieczorem miał wyjeżdżać przecież.
- A co ty tu będziesz sama robiła? - spytał zaczepnie.
- Coś wymyślę - zapewniła radośnie.
- Mogę pójść później, jak chcesz. - odwrócił się jeszcze w drzwiach.
- Idź! - przybrała poważny ton, próbując się nie roześmiać.
- Będę niedługo, tak do godziny. - musnął ją w policzek, nim wyszedł. Lena zaś zrobiła sobie herbatę i wyjrzała przez okno. Przypomniała sobie pierwszy przyjazd tutaj. Myślała, jak wiele się od tego momentu wydarzyło. "Ale jedno się nie zmienia..." - rzekła do siebie. Następnie usiadła przy stole, rozglądając się po pomieszczeniu. W głowie miała słowa wypowiedziane przez panią Jadwigę podczas jednej z ich pierwszych wizyt tutaj: "Czuj się jak u siebie w domu". W pewnym sensie zaczęła tak się tutaj czuć. To miejsce stało się jej bliskie ze względu na Witka, który od pewnego czasu znów tak je traktował. Bardzo cieszyła ją jego coraz lepsza relacja z matką. Postanowiła do niej zajrzeć. Przeszła do pokoju i uchyliła lekko drzwi. Kiedy chciała równie po cichu je zamknąć, teściowa obróciła się.
- Nie, nie obudziłaś mnie. - uprzedziła pytanie Leny oraz zapraszającym gestem wskazała, by weszła do środka.
- To dobrze. Chciałam tylko sprawdzić, czy wszystko w porządku. - usiadła nieopodal pani Jadwigi. - Witek jest u Wojtka, wróci niedługo - oznajmiła kobieta, na co druga skinęła głową ze zrozumieniem:
- Oni tak od małego. Najlepsi koledzy, a do tego sąsiedzi, więc wszędzie razem: i na podwórku, i w szkole. - wzięła do ręki album i otworzyła go. Pokazywała synowej fotografie, kontynuując opowieść:
- Potrafili godzinami bawić się wspólnie. Na przykład wdrapywali się na drzewa. Jak jeden urwał gałąź, to oczywiście drugi też. W szkole to samo: jeden dostał taką ocenę, to drugi też. Ale nie żeby Witek od niego ściągał czy odwrotnie, nie... Nawet, gdy nie siedzieli razem w ławce, to często tak było. Albo jak nie tego samego, to następnego dnia. Z chorobami też: jeden wracał z gorączką, to można było się spodziewać, że u drugiego wkrótce to samo. Jak Wojtek złamał rękę, to bym najchętniej Witka wcale z domu nie wypuszczała, bo byłoby to samo pewnie. - uśmiechnęła się lekko. - A później... Chociażby, gdy Wojtek się ożenił. Zastanawiałam się nie raz, czy mój Witek też, czy on tak samo... - posmutniała, a Lena utkwiła wzrok w jej zamyślonej twarzy. Nie wiedziała, jak zareagować na to wyznanie; czy powinna coś powiedzieć, a jeśli tak, to co.
- Witek też - odezwała się ciepło, gdy po paru minutach zaczęło jej ciążyć niezręczne milczenie. Wtedy teściowa rozjaśniła się nieco i odwzajemniła posłany przez nią uśmiech.
- A to gdzie? - młodsza z pań Latoszek wskazała na zdjęcie przedstawiające roześmianego nastolatka. Bez trudu go rozpoznała: to kochane i doskonale znane spojrzenie, ten uśmiech, te przenikliwie ciemne oczy, w które wpatrywała się codziennie. Te oczy, które niedługo później przypatrywały się obu kobietom. Witek dołączył do nich i razem wspominali utrwalone na fotografiach wydarzenia.
- A to? - zapytała pani Jadwiga, gdy doszli do wspólnych zdjęć Leny i Latoszka.
- To my. - oświadczyli niemal jednocześnie, uśmiechając się do siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skowronek
- poziom 2.



Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 1005
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:25, 25 Paź 2012    Temat postu:

Dziękuję Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:27, 25 Paź 2012    Temat postu:

Naprawdę świetne opowiadanie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
oliwia
- poziom 1.



Dołączył: 23 Maj 2012
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:29, 25 Paź 2012    Temat postu:

Super ! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NDINZ Old Class
Gość






PostWysłany: Sob 20:14, 27 Paź 2012    Temat postu:

Mam problem bo zupełnie nie ma pomysłu na wątek medyczny Leny i Marka w 498 nowym odcinku.A właśnie pisze fanfica.Pomożecie?Błagam Was!
Powrót do góry
oliwia
- poziom 1.



Dołączył: 23 Maj 2012
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:23, 27 Paź 2012    Temat postu:

Chodzi Ci o przypadek ? Niech to będzie jakiś ciężki wypadek..albo, .. nwm , nie mam pomysłu ..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NDINZ Old Class
Gość






PostWysłany: Sob 21:12, 27 Paź 2012    Temat postu:

Właśnie ja też nie.
Powrót do góry
NDINZ Old Class
Gość






PostWysłany: Czw 16:29, 01 Lis 2012    Temat postu: Opowiadania o Lenie i Witku :-)

Odcinek 498 "Pamięć serca" Scenki z LiL (Moja wersja wydarzeń)
Scenka 1:
Witek wchodzi z synkiem na rękach do kuchni.Lena stoi i wkłada zrobione ciasteczka do piekarnika.Uśmiechnięty mąż odwraca się do niej.
-Hej wróciliśmy!Co tutaj tak cicho?-zapytał.Wpatrzony w jej kobiecą talię zerknął na piekarnik.
-Ciastka mnie zajęły.Jak tam zabaweczki?Te Krzysia-powiedziała do Witka.Lena myła mydłem ręce w zlewie.
-Temu zuchowi bardzo się podobają.Ty lepiej opowiadaj jak tam ciastka kochanie-dodał dalej mężczyzna.
Feluś uśmiechnął się do Mamusi.
-To te faworki z przepisu Mamy,z powidłami z dzikiej róży.Poczekaj jakie będą pyszne jak urosną-odpowiedziała.Wzięła Felka na ręce od niego.
-Smak dzieciństwa,co?-odparł Latoszek.
-Jasne-uśmiechnięta kobieta,rzuciła wesołe spojrzenia do męża i syna.
-Czas pieczenia?-rzucił szybko.Mąż dotknął ją po ramieniu,masując,głaszcząc,w zmysłowy sposób.
-20 minut.Mówię Ci pychota,jako brzdąc się nimi zajadałam-odparła.Patrzyła na mężczyznę z buchająca miłością.
-My rozmawiamy o ciastkach,nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy o ciastkach-śmiesznym tonem powiedział on.
-Jesteśmy rodziną w końcu.Nie mamy tematów tabu-równie żartobliwie powiedziała Lena.
-No to nasi lekarze będą się zajadać.Jak myślisz ile faworków zje Gawryło?-dodał zabawnie.
-Już bym bardziej obstawiała ile chrustu połknie Hana-skomentowała to.Kobieta spojrzała na niego z wdziękiem.
-Lenka jak tam emocje?-dopytywał się zony.
-Świetnie,radość,ekscytacja,mała adrenalina.
Witek i Lena poszli na moment do pokoju by zająć się Felkiem.
Scenka 2:
Lena leżała z Witkiem i synkiem na ich łóżku.
-Bardzo dobra książeczka-chwaliła Mama.
-Aleś my zapatrzeni,zapalę drugie światło-odparł Witek.
-Pójdę zobaczyć co z ciastkami-położyła książkę na stoliczku.I wybiegła do kuchni.
-To się nazywa gastro faza-zabawnie skomentował Witek.Wziął synka na ręce i siedział z nim, po chwili otworzył książkę i czytał mu dalej...
-Jak coś to są ciastka całe i zdrowe,spakuje je tylko w torebkę papierową i włożę do mojej torby!-usłyszał z góry głos Leny.
Albo nie,sam Ci opowiem jakąś bajkę,jak Mama wróci-powiedział zdecydowanym tonem mężczyzna.
Scenka 3:
Szczęśliwi rodzice opowiadali bajkę małemu synkowi.Zaczął Witek...
Leci ten filmik:(Tak ja to widzę na ekranie, z ich głosami w tle)
http://www.youtube.com/watch?v=EuF3sF1BFTU&list=UUjhSubaUOlwaHImsWFrbUeQ&index=44&feature=plcp
"Dawno,dawno temu...W odległym królestwie Leśna Góra żył sobie książę internista Witek Latoszek.Był przystojnym,silnym,dobrze zbudowanym panem doktorem.Był szlachetnym,ratującym ludzkie życie facecikiem.Ale nie miał miłości..."
Lena mówiła swoje...
"Ale nadeszła księżniczka internistka pewna słodka blondyneczka która najpierw nazwała jedno arystokratę dość brzydko.Księżniczka Milena "Lena" Starska nie potrafiła zakochać w księciu Witku który o nią strasznie długo zabiegał.Wcześniej musiał stawić czoło wrednemu księciu Bartoszowi
Gdy książę i księżniczka interniści byli w sobie szaleńczo zakochani,postanowili że się pobiorą.Było wiele różnych perypetii,raz już byli z sobą a raz musieli się rozstać,bo złe czary stały im na przeszkodzie.Aż wreszcie postanowili że się zejdą już na dobre i na złe.Książę ożenił się z księżniczką i zrobili sobie jednego małego syneczka Felka"
-Kocham Cię-powiedziała kobieta.
-Ja Ciebie też-dodał mężczyzna.
Witek pocałował Lenę.
-Masz ochotę na coś naprawdę pysznego?-zapytał ją.
Scenka 4:
-Masz herbatę-dała ją Witkowi.
-Dzięki-zaczął pić.
Nagle z pokoju dziecięcego usłyszano płacz.
-Idziemy do Felusia,napiję się później.
Rodzice weszli do pokoju synka.
-Głodny jest pewnie-odparła żona.
-W nocy mało spałem,a tu czeka mnie jeszcze intensywny dzień.
-Nie tylko tatusia,prawda Felku?-spojrzała się na synka delikatnym wzrokiem.
Scenka 5:
Małżeństwo stało przed szpitalem.Latoszek prowadził wózek z synkiem.Milena trzymała w rękach torby.
-O czym ty mówisz że mnie dawno tu nie było?!-zapytała go podnosząc głos.
-Wytrzymałabyś tydzień bez Leśnej Góry?-dodał.Witek zatrzymał na chwilę wózek.Feluś uśmiechnął się szeroko,tak jakby rozumiał o czym rozmawiają rodzice.
-Wyglądasz jakby Ci biust urósł-powiedziała Kobieta.
-Twój jest wyśmienity.Dawno nie wyciskałem na klatę.Niby jestem w świetnej kondycji fizycznej,no ale wyglądam tak jak wyglądam.Jeszcze się z Pawicą kiedyś na siłkę umówię.
-Nie musisz,zrobiłam to specjalnie abyś mnie skomplementował.Od przodu wyglądasz lepiej niż od tyłu.Chodźmy już-odrzekła.
-Wyglądasz pięknie-odparł on.
Scenka 6:
-Dobra no to ja Cię zostawiam i życzę miłego dnia pracy-powiedział ukochany mężczyzna.
-Cześć chłopaki!-Lena pocałowała go w usta.I przesłała całuska synkowi.
Kobieta weszła do Gabinetu Lekarskiego a tam było praktycznie pusto.Wyjęła z torebki papierowej ciastka.Na stoliku przy ekspresie do kawy leżał "awaryjny" talerz na którym każdy mógłby sobie coś postawić.Położyła więc na nim faworki.Uśmiechnęła się szeroko,wszedł Tretter.
-Pani Mileno jak miło ze pani do nas wróciła-powiedział.
-Bardzo się cieszę,nie poczęstuje się pan faworkiem?-podekscytowana zapytała.
-Nie dziękuje,zamierzam na trochę odstawić słodycze-usprawiedliwił się Tretter.
Kobieta z nerwową miną spojrzała na Trettera.Tak jakby rozmawiała z zupełnie inną osobą.
-Tutaj ma pani karty pacjentów,radzę się zapoznać z doktorem Rogalskim.Nasz nowy nabytek-dodał Tretter.
-Dziękuje.-odpowiedziała.
Nagle do lekarskiego wchodzi Wiki,Przemek,Marek,Nina,Agata,Sambor,Rafał,Hana,Piotr,Rudd.
-Wyście się zmówili.Cześć Wszystkim.Oficjalnie wróciłam.
-Mam ochotę Cię uściskać!-krzyknęła Hana.
-Cześć Lenka-powiedziała Agata.
-Cześć-dodała Nina.
-Marek Rogalski,kardiolog na internie-przedstawił się Lenie.
-Milena Starska-Latoszek,internista.Witam-odpowiedziała Rogalskiemu.
-Co jak co ale wyglądasz pięknie-powiedziała Wiktoria.
-Cześć Lena-dodał Marcin.
-O,Milena-powiedział Wójcik.
-Dobra dość tych witań już.Może chcecie spróbować moich ciasteczek?Upiekłam wczoraj faworki-powiedziała wszystkim.
-Ja nie mam ochoty-powiedziała Nina.
-A ja czasu-odparła Consalida.
-Ja też nie-powiedział kardiolog Rogalski.
-Dobrze jak ktoś będzie mieć ochotę to niech po prostu sobie bierzę poinformowała ich.
-Ja tam przepadam za faworkami,wezmę jednego-odpowiedział Sambor.I po chwili słodycz wylądowała w jego ustach.
-To wygląda tak jakby nikt ich nie chciał.To jakaś zabawa czy coś.Ja nie mogę co za nerwówka!Co się z Wami dzieję?Atmosfera do kitu-z oburzeniem i złością rzekła doktor.
-Dziś tak wszyscy się śpieszą proszę Pani-skomentował sytuację Tretter.
-Jak zwykle praca.Pędzę do Piotra-dodał Sambor.
Scenka 7:
-Pani Leno proszę mi z tym pomóc-kardiolog kładzie na stole stertę teczek.
-Co pan sobie wyobraża?!Nie będzie mnie pan po kontach rozstawiał!-krzyknęła zdenerwowana Doktor.
Do lekarskiego wchodzi Agata.
-Wezmę jedno ciasteczko.Jestem strasznie zajęta dyżurem na izbie.Widzę że sobie tu pracujecie,nie przeszkadzam.-Woźnicka po chwili wyszła.
-Ok.To mam nadzieję że się rozumiemy-powiedział Marek.
Scenka 8:
-Już jestem na izbie co mamy?-zapytała internistką.
-Bez pani sobie poradzimy-odparł Rogalski.
-Marek jest świetnym kardiologiem.
Lekarce zadzwonił telefon.
-Ja tego tak nie zostawię.Zaraz wracam-rzekła stanowczo i wyszła z sali.
Scena 9:
-Witek pacjenta mam-rzuciła szybko na powitanie.
-Tak ale tęsknie,jak tam?Nerwówka.Pani doktor nie daję rady?-zapytał ją maż.
-Straszna atmosfera,jakby o mnie zapomnieli jak o jakieś postaci w serialu,czy coś.Dobrze kończę-mówiła spokojnie,ale chciała się jak najszybciej pożegnać.
-Poziom tęsknoty wzrasta,nie daj się tam tak podłożyć tej gwardzie młodziaków-mówił Latoszek.
-Pa.Nie dzwoń do mnie.
-Felek całuję,całusy.Pa-pożegnał się ukochany.
Scenka 10:
-Już jestem-odparła gotowa kobieta.
-Karta Twojego pacjenta-podała Agata prosto Lenie do rąk.
-Panie Rogalski,miłego dnia życzę-dodała pani Doktor Latoszek.
Scenka 11:
-Jest to płatowe zapalenie płuc-powiedział Marek.
-Pacjent nie powinien leżeć na OIOMIE.Jest stabilny,na internie.Zleciłam RTG,to śródmięszowe zapalenie płuc-skomentowała Lena.
-Zdjęcie nie jest wyraźne.Ja się wcale nie chcę z panią kłócić.Pan Kabala nie wentyluje dolnej partii.Proszę kontrolować ciśnienie i bilans płynów.Musi mieć ich tyle sam.Badanie tętna nie zdziała wiele.To pacjent po przeszczepieniu.Takie zapalenie płuc jest groźne.Na zdjęciu jest to samo co po odsłuchaniu-pouczał ją ciągle kardiolog.
-Znam historię choroby,to nie jest dla mnie pierwsza taka sprawa-poinformowała go.
-Jeżeli będzie dodatni bilans,proszę mnie powiadomić-dodał lekarz.
Scenka 12:
-Cześć Lena,wyjdź na chwilę pod szpital-mówił przez telefon Witek.
Milena zeszła po schodkach na zewnątrz.Jej oczom ukazał się Witek z synkiem w wózku.
-Stało się coś?-zapytała.
-Chcieliśmy Cię odwiedzić-powiedział on.
-Mam dość tego Rogalskiego-odpowiedziała.
-Nie pracowałem z nim.Tretter dał tu kogoś nowego,tylko tyle wiem-rzekł mąż.
-Muszę zająć się bilansem płynów-skomentowała szybko.
-Jestem dumny z Twojego pierwszego dnia po powrocie-uprzejmie odrzekł.
Hana wyszła z szpitala z łzami w oczach.Lena spojrzała na koleżankę.
Scenka 13:
Hana i Lena rozmawiały na ławce przed szpitalem.
-Teraz on żyję,a najpierw myślałam że nie,pochowałam go.Kocham Piotra,Chcę poskładać z sobą ten bałagan.Powiedz mi dlaczego tak się stało?Ja chce ułożyć sobie życie z Piotrem,mieć z nim dzieci-zdenerwowała się ginekolog.
-Mam u Ciebie dług.Teraz ja wspieram Cię moim szczęściem.Jesteś wspaniała,musisz to poskładać-dodała otuchy koleżance.
-Dzięki.Muszę stawić temu czoło-podziękowała i weszła do szpitala.
Milena spojrzała się na gmach szpitala.
Scenka 14:
Hana i Lena przypatrują się operacji Jamesa przez szybę.
-Boje się że życie po prostu tak mi runie i wszystko się teraz posypię-zasmucona Goldberg.
Doktor znowu zaczęła płakać,internistka objęła ją ręką.
-Spójrz tylko na to.To nie jest takie łatwe.Musisz coś skończyć by coś zacząć.
-Piotrowi też na pewno nie jest łatwo.Popełniłam błąd-rzekła ginekolog,z łzami wylewającymi się z oczu mówiła te słowa.
-Nie,ty po prostu nie wiedziałaś.Teraz na Twoim miejscu zapomniałabym o jakimkolwiek kontakcie z Gawryłą -dodała koleżanka.
Hana dalej płakała.Nie mogła po prostu patrzeć na to co się dzieję.
Scenka 15:
Pacjent przestaje oddychać...
Słyszy mnie pan?-zapytała nerwowo.
-Pani Doktor jaki był bilans płynów?Prosiłem o to-powiedział kardiolog.
Kobieta miała minę przerażenia.
-Morfinę!-krzyknęła Lena
-On może mieć z litr płynu w płucach-poinformował Rogalski.
Scenka 16:
Lekarze przejeżdżają z pacjentem po korytarzu.
Nagle zjawia się kobieta.
-Ten pan ma serce mojego męża-rzekła.
Scenka 17:
Lena i Marek wchodzą do sali pacjenta.Kobieta mówi do kardiologa:
-Będę potrzebowała pańskiej pomocy-powiedziała.
-Zgadzam się-rzekła internistka.
Scenka 18:
Kobieta położyła się do łóżka.
-Wypadłam z formy.I spowodowałam powikłania u pacjenta-powiedziała Witkowi.
-Jesteś bardzo dobrym lekarzem.I równie dobrą matką-odparł Latoszek.
-O mały włos go nie straciłam-odpowiedziała.
-Musisz się wyspać.Nie przejmuj się.Nie przespane noce to nie u nas-rzekł mąż
-Martwię się o Hanę-dodała zasmucona.
-Mogła spać u nas-skomentował on.
-Nie chciała,musi sama to poukładać.Błędów przeszłości tak szybko się nie ułoży-powiedziała Lena.
Zakochani przytulili się do siebie.
Scenka 19:
Milena usiadła na krześle w lekarskim.Nagle wszedł kardiolog Rogalski.
-Pani Leno chciałem panią przeprosić,pani diagnoza była jednak trafna.To śródmięszowe zapalenie płuc.A tak w ogóle to Dzień Dobry.Przepraszam-rzekł Lekarz.
-To ja powinnam bardziej skupić się na pacjencie.I więcej czasu spędzić na oddziale.Dzień dobry panie Doktorze-rzuciła do niego.
-Musiała pani być przy przyjaciółce-powiedział kardiolog.
-Nie,przy pacjencie-odpowiedziała.
Do lekarskiego weszli Sambor,Nina,Wiktoria.
-Hej Lena-przywitał się chirurg i wziął faworka do ust.
-Cześć-odrzekła Rudnicka i wzięła ciasteczko do buzi.
-Cześć.Te faworki muszą być pyszne-Wiktoria wzięła do ręki ciastko.
-Musisz koniecznie piec częściej-powiedziała Nina.
Doktor Starska-Latoszek uśmiechnęła się do wszystkich.
Scenka 20:
Doktor bada pacjenta.
-Wszystko dobrze.Jest pan w doskonałej formie-poinformowała go
-Dziękuje-odrzekł.
-To ja pana zostawiam.Jest pewna osoba która chciałaby się jeszcze z panem zobaczyć-powiedziała Lena
-Cześć Lena-przywitała się z nią Agata.
Do Agaty podszedł Marek widać było że między nimi iskrzy.
Lena z uśmiechem na twarzy weszła do szatni.
Scenka 21:
Małżeństwo usiadło na chwilę do stołu.
-Zastanawiałam się ostatnio-mówiła żona.
-No...-ciągnął Witek.
-Chodzi o Chrzest Felka-odpowiedziała konkretem.
-Więc chcesz go wychować w wierze chrześcijańskiej.Ja też bardzo bym chciał-odparł ukochany.
-Witek co się dzieję z Twoją Mamą?-zapytała go spokojnie.
-Z Mamą jest w porządku.Chociaż mam wyrzuty sumienia wobec śmierci brata.To była Moja wina,to ja zawiniłem Lena-rzekł.
-To było lata temu-dodała.
-A ja latami to w sobie tłamszę.Ciężko mi czasem spojrzeć w oczy komukolwiek-odpowiedział.
-Co do chrztu to Matką Chrzestną to oczywiście Zosia.A Ojciec chrzestny?-zapytała.
-Myślałem nad Kubą i Konicą-wyjmuje pieniążek z portfela.
-Jak orzeł to Kuba,jak reszka Konica.-skomentowała.
Latoszek rzucił i wypadła reszka.
-Muszę zobaczyć się z Mamą.To był straszny wypadek ale co się stało to się nie odstanie...-rzucił poważnym tonem.
Witek z wieży stereo włączył cicho muzykę.Piosenka która puścił to "Do kołyski".
Zakochani poszli do pokoiku Felusia.
-Ten nasz mały skarb-powiedziała Lena.
Mąż otworzył drzwi.
Felek leżał w kołysce,przed chwilą się obudził.Szeroko uśmiechnął się do rodziców i oczkami patrzył na nich.


Ostatnio zmieniony przez NDINZ Old Class dnia Czw 16:35, 01 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:25, 04 Lis 2012    Temat postu:

Część 106

I need you like I've never needed anyone before...

Choć Latoszkowie zabrali ze sobą niewielki bagaż, to z powrotem przywieźli dużo większy. Znaczną jego część zajmował bowiem otrzymany prowiant. Chowając go do lodówki, para śmiała się, że jednak jest jakaś wada wspólnego zamieszkania matek - teraz musieli je obie jednocześnie przekonywać, że to naprawdę im niepotrzebne. Kiedy skończyli, Witek poszedł rozpakować resztę rzeczy. Lena zaś zaczekała w kuchni, aż zagotuje się woda na herbatę. Zjawiwszy się potem w pokoju, zastała męża śpiącego na kanapie. Uśmiechnęła się czule, a następnie przykryła go kocem oraz pogładziła po policzku. Przypomniała sobie też wczorajszą rozmowę z teściową i zamyśliła się: nie potrafiła sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej; że nie mogłaby mu się teraz przyglądać; że musiałaby się jedynie domyślać, co robi, jak się czuje... Pokręciła głową, gdyż nie po raz pierwszy doszła do wniosku, że w pewnym stopniu właśnie rozstanie uświadomiło im, jak wiele dla siebie znaczą. Dalsze rozważania przerwał dźwięk komórki Latoszka, na której wyświetlacz kobieta od razu zerknęła. Odebrała, przechodząc do pomieszczenia obok:
- Cześć, Adam. A no ja, ja. Zasnął niedawno, bo dopiero co wróciliśmy z Sokołowa, a jeszcze ma dziś dyżur. No... Dokładnie, na nudę nie narzekamy. U nas w porządku wszystko, a ty jak tam? To dobrze, że dobrze. Jasne, pozdrowię. Ty też na siebie uważaj. Do usłyszenia, pa!
Gdy znów pojawiła się w drzwiach, Witek oznajmił zaspanym głosem:
- Najpierw sądziłem, że mówisz do mnie. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to do telefonu.
- A ja tu nie chciałam cię obudzić i dlatego wyszłam. - usiadła obok niego. - Do telefonu też, ale głównie do Pawicy. U niego całkiem dobrze, mamy od niego pozdrowienia, odezwie się wkrótce - opowiadała.
- To dobrze, że dobrze. - oparł się na ręce.
- Właśnie to samo mu powiedziałam. - zachichotała.
- No co ty nie powiesz! - rzucił wesoło. - A ja tu już myślałem, że to mamy - dodał z nutą ironii.
- Nie, nie. Wiesz co? Ale to może my do nich zadzwonimy? - zerknęła na niego pytająco.
- Proszę cię, przecież telefonowaliśmy zaraz po przyjeździe do domu. Dadzą sobie radę, naprawdę. Zresztą na pewno znalazły sobie jakieś zajęcie. Stawiam, że zdążyły już nam zaplanować całe życie - odparł.
- Masz rację: my się o nie martwimy, a one o nas. Damy sobie radę, naprawdę. - idealnie naśladowała jego ton. - Zresztą my i tak mamy swój plan... - przytuliła się do niego.
- Tak, tak. - delikatnie pogładził Lenę po włosach, a ona przymknęła na moment oczy.
- A plan na najbliższe godziny jest taki: na początek zjemy obiad. - przerwała trwające dłuższą chwilę milczenie.
- Tym bardziej, że już nam go mamy przygotowały - skwitował.
- No właśnie... - utkwiła w nim wzrok. - Wiesz, przypomniałam sobie teraz naszą pierwszą kolację po twoim powrocie z sympozjum; kiedy zamieszkaliśmy razem. Właściwie nie samą kolację, a to, co wtedy palnęłam... - urwała.
- Taaa... - również sięgnął pamięcią do tamtych wydarzeń. - Przestań, skąd mogłaś wiedzieć - rzekł ciepło.
- Teraz już wiem... - zauważyła cicho.
- I bardzo dobrze... - przyznał, wpatrując się w nią. To bowiem dzięki niej udało mu się z tym uporać. To dzięki niej odnalazł siłę i motywację, żeby się z tym wszystkim zmierzyć. Dzięki niej, dla niej, bo bez niej nie byłoby tak samo, o czym się już swego czasu przekonał.
- To dobrze, że dobrze. - rozjaśniła się. Mężczyzna przytaknął z uśmiechem, po czym oświadczył miękko:
- Teraz chyba nadrabiamy to, co nas ominęło. Przynajmniej staramy się; z nawiązką.
- Tak, tak. - podsumowała, ciesząc się, że wszystko tak się układa: z nim, dla niego, bo on tu jest. - I wiesz co jeszcze? Tak na wszelki wypadek powiedziałam Pawicy, że na nudę nie narzekamy - poinformowała.
- Bo nie narzekamy - uznał. - Zawsze znajdzie się jakieś urozmaicenie.
- Na przykład spalony kurczak - droczyła się z nim.
- No nie, no! To było tak dawno. Mam rozumieć, że będziesz mi to już zawsze wypominać? - spytał przekornie.
- Nie wypominać, a pamiętać. I nie tylko to... - nie kryła radości. Oboje zatonęli we wspomnieniach wspólnie przeżywanych sytuacji, których nie sposób zliczyć. - Mam rozumieć, że ty też? - podpuszczała go.
- Tak, tak, tak - zadeklarował.
- A i jeszcze jedno... - zaczęła, na co Latoszek ostentacyjnie westchnął i złapał się za głowę. - Nie miałabym nic przeciwko, gdybyś mi znowu zrobił kolację - dokończyła z figlarnym błyskiem w oku.
- Uff... Jak to dobrze, że dziś pracuję - zażartował.
- Osz ty! - trzepnęła go poduszką. - Właśnie niedobrze. Ale to ja zrobię, a ty weźmiesz i zjesz w pracy - stwierdziła.
- I dlatego niedobrze? - ukrył za plecami kolorowy jasiek, który niespełna minutę temu na nim wylądował.
- Jasne! - parsknęła śmiechem, choć oboje znali prawdziwy powód.

Lena usiadła w fotelu i opatulona kocem popijała herbatę z miodem. - Niedobrze, niedobrze. - uśmiechnęła się do swoich myśli. Od takich wieczorów wolała bowiem o wiele bardziej te spędzane z Witkiem. Zwłaszcza podczas takich rozmyślań uświadamiała sobie, jak ważne są dla niej te ich beztroskie chwile, gdy robią coś razem albo po prostu siedzą obok, czasem nawet nic nie mówiąc; jak ważne jest dla niej, że są razem, gdy pojawiają się troski. Wróciła pamięcią do kilku ostatnich dni oraz wielu wcześniejszych.

W tym czasie Witek był w szpitalu. Zajrzał najpierw do swoich pacjentów, potem zaś zaszył się w lekarskim. Dyżur przebiegał spokojnie; mógł więc się przespać chociaż trochę, ale nie potrafił zasnąć. Wciąż rozważał wczorajszą rozmowę z matką. "Taa, rozmowę..." - rzucił sam do siebie powątpiewająco. Mimo wszystko nadal zastanawiał się, czy aby na pewno dobrze postąpił. Wiedział, że kiedyś powinien jej o tym powiedzieć. Zastanawiał się jednak, czy wybrał odpowiedni moment. Doszedł do wniosku, że jego decyzja okazała się być słuszna - przekonała go do tego reakcja matki oraz własne odczucie, gdyż spadł mu z serca pewien ciężar. Widział też, iż wpłynęło to korzystnie na ich relację. Dodatkowo utwierdziła go w tej opinii Lena, której opowiedział o zdarzeniu. "Właśnie: Lena..." - pomyślał, uśmiechając się do siebie. Twierdził, że woli, gdy jeździ z nim do matki, bo może go pilnować, by czasem nie zrobił albo nie powiedział czegoś głupiego. Naprawdę chciał tego z innego, znacznie ważniejszego, powodu. Cieszyło go również, iż potrafią śmiać się z wielu rzeczy, a także wspólnie czynić te mniej śmieszne łatwiejszymi oraz sobie z nimi radzić. Zarówno dla Leny, jak i dla Witka szczęście stanowiło to, że są ze sobą dla siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 123, 124, 125 ... 129, 130, 131  Następny
Strona 124 z 131

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin