|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 23:12, 17 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Aniu czekam na Ciebie
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Ania
- poziom 5.
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:46, 23 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Cz. 15
Mamy wreszcie własny kąt, wszystko nasze tutaj jest (...)
Nie wiem, co nam da ten rok, co się jeszcze nam przydarzy.
Chcę być blisko Twoich rąk, chcę dotykać Twojej twarzy.
Jestem, jestem obok Ciebie, aby kochać Cię...
Sterta pustych kartonów obok kilku jeszcze pełnych, ledwo domykające się walizki, stos książek, parę zwiniętych dywaników... Ten widok wcale nie przerażał Leny i Witka, wręcz przeciwnie - w końcu byli u siebie.
Stali przy oknie. Mężczyzna ujął dłoń Starskiej w swoją, po czym zbliżył usta do twarzy kobiety.
- W takiej chwili... - westchnęła, gdy rozległ się dźwięk telefonu.
- Mejer - Latoszek spojrzał na komórkę i w tym momencie oboje wybuchnęli śmiechem.
- Ten to zawsze ma wyczucie - rzekła wesoło Lena.
- Tak, tak - zgodził się Witek i skradł jej całusa. - Zdjęcia nam wysłał - wyjaśnił, kierując się w stronę stolika, na którym stał komputer.
- Tylko mi nie mów, że zamierzasz odwdzięczyć mu się tym samym. Przecież... - nim skończyła, Latoszek zahaczył o ułożone na podłodze książki.
- Przecież mamy tu jeszcze niezły bałagan - dokończył za nią. - Zaraz się za to zabierzemy, naprawdę - uśmiechając się ciepło, starał się udobruchać Lenę. Nie było to jednak konieczne. Kobieta usiadła obok i oboje oglądali przesłane przez Jacka zdjęcia - byli na nich: on, Alicja oraz ich synek.
- Zrobię herbaty, co? - zaproponowała Starska po obejrzeniu wszystkich.
- No, dobra - mężczyzna odpisywał na maila.
- Witek! - usłyszał z kuchni.
- Co jest? - podszedł do Leny.
- Nie mamy herbaty - odpowiedziała.
- Dobrze, że chociaż wodę mamy - roześmiał się. Kobieta skarciła go wzrokiem, lecz na wszelki wypadek odkręciła kran.
- Nawet cukier do tej wody mamy - żartując, otworzyła jedną z szafek. - I sól - dodała.
- Całe szczęście, że w takiej kolejności - zauważył Latoszek pół żartem, pół serio. - Dobra, może zróbmy tak: najpierw sprawdzimy, czego jeszcze zapomnieliśmy kupić, a potem wybierzemy się na jakieś zakupy - kontynuował. - Przedświąteczne - rzekł wesoło.
- Taa, do świąt jeszcze prawie trzy tygodnie - Lena zajrzała do lodówki.
- No i co, ja już prezent mam... - mężczyzna uśmiechnął się tajemniczo.
- A ja się jeszcze zastanowię, czy coś dostaniesz - parsknęła śmiechem, choć zżerała ją ciekawość, o co chodzi.
Look into my eyes. You will see, what you mean to me... - płynące z radia słowa piosenki zagłuszał panujący w mieszkaniu gwar. Po powrocie z zakupów Lena i Witek zabrali się bowiem za porządki. Przegadywali się radośnie, co gdzie postawić. W końcu zmęczeni, ale przede wszystkim szczęśliwi, usiedli na środku pokoju, który od tej pory był ich salonem.
- Te książki coś krzywo stoją, w ogóle ten stolik trzeba byłoby przestawić... - w oczach Starskiej pojawiły się figlarne ogniki.
- Lena, daj spokój - westchnął Latoszek, kładąc głowę na jej ramieniu.
- Żartowałam - kobieta pogładziła go po ciemnej czuprynie i pocałowała w policzek. - Fajnie tu - kontynuowała z uśmiechem.
- Fajnie... - potwierdził Witek.
Spojrzeli na siebie - wbrew pozorom nie było to przecież puste słowo, kryło się za nim tak wiele emocji.
- Cześć, Lenka - Burska wyściskała przyjaciółkę. - Jak tam? Już się urządziliście? - zasypywała ją pytaniami.
- Tak - odpowiedziała. - Mieszkamy tam dopiero kilka dni, a czuję, jakbyśmy byli tam od zawsze - dodała zadowolona.
- To może teraz o parapetówce pomyślicie? Nie, żebym się narzucała - rzekła Zosia ze śmiechem.
- A wiesz, że to nawet dobry pomysł... - uśmiechnęła się Lena.
- Nawet bardzo dobry - nie zauważyły nadchodzącego Latoszka. - Szczegóły omówimy przy obiedzie - objął Starską ramieniem. - Idziesz z nami? - zwrócił się do Burskiej.
- Niestety nie mogę, muszę iść do pacjenta. Pa - zniknęła w korytarzu.
Lena i Witek udali się zaś do bufetu.
- Jak spotkanie? - zapytał, gdy kończyli jeść.
- Dobrze, pogadałyśmy sobie z Basią... - opowiadała.
- Panie doktorze... - przerwała im pielęgniarka.
- Muszę iść - mężczyzna niechętnie podniósł się z krzesła. - Zaczekaj na mnie, wrócimy razem do domu - odwrócił się jeszcze w drzwiach.
Starska odpowiedziała mu uśmiechem. "Do domu - jak to pięknie brzmi" - pomyślała.
Któregoś popołudnia siedzieli na kanapie, oparci o siebie plecami.
- Trochę dziwnie teraz. W kuchni czy gdzieś na nikogo się natykam - zaczęła kobieta. - No chyba, że na Ciebie - dodała wesoło.
- To źle? - Latoszek zadał jej podchwytliwe pytanie.
- No nie. Jasne, że nie - odrzekła. - Jest po prostu inaczej, lepiej - uśmiechnęła się.
- Tak, tak - przytaknął Witek swoim zwyczajem. - Tu jedynie któryś z sąsiadów może wpaść po cukier - zażartował, po czym oboje wybuchnęli śmiechem.
- Co dalej? - Lena pierwsza przerwała trwające dłuższą chwilę milczenie.
- Jak to, co dalej? Mamy grudzień, po nim styczeń... - śmiał się mężczyzna.
- Wiesz, że nie o to pytam - zauważyła ze spokojem.
- No w zasadzie wiem, o co Ci chodzi - przyznał szczerze. - Jutro czwartek... - znów jednak starał się obrócić całą rozmowę w żart, za co dostał kuksańca w bok.
- Zaraz pewnie powiesz coś o godzinach... - stwierdziła Starska z ironią w głosie, podczas gdy Witek spoglądał na zegar.
- Noo - nie zaprzeczył. - Dalej, w sensie zaraz, coś zjemy, bo muszę się niedługo zbierać - wstał, po czym podał jej rękę.
- Nie lubię, kiedy masz nocny dyżur - kobieta posmutniała.
- A co? Boisz się tu sama spać? - mówił miękkim głosem.
- Hahaha - spojrzała mu w oczy. Przyjrzała się im dokładnie i złożyła na ustach ukochanego namiętny pocałunek.
W mieszkaniu było cicho i prawie całkiem ciemno. Salon oświetlała bowiem jedynie mała lampka ustawiona w rogu pomieszczenia. Lena nie włączała wszystkich świateł, chciała pomyśleć. Zatrzymała się przy jednej z szaf. Wzięła do ręki stojące tam w ramce zdjęcie.
- Mazury... - uśmiechnęła się na samo wspomnienie. - I co dalej? - zapytała samą siebie, gładząc fotografię. Zastanawiała się nad odpowiedzią Latoszka. Sama również nie wiedziała, co będzie dalej. Nie oczekiwała jakichś konkretnych deklaracji. "Właściwie dobrze jest jak jest..." - przemknęło jej przez myśl. Nie była pewna, czy chce zmian. Bała się: że nie będzie już tak samo, że znów się coś zepsuje...
Przeszła do sypialni, gdzie, mimo swoich obaw, szybko zasnęła. Jednego była bowiem pewna: obojętnie, co się wydarzy, nie będzie z tym sama.
Witek położył się na łóżku. Z radością spojrzał na śpiącą obok spokojnie Lenę. Pogładził ją delikatnie po policzku. Kobieta otworzyła na chwilę oczy i wtuliła się w jego ramiona. W przeciwieństwie do niej, Latoszek nie umiał zasnąć. Wsłuchując się w jej regularny oddech oraz miarowe bicie serca, rozmyślał o przyszłości. Wciąż pamiętał o pytaniu Starskiej, ale i o schowanym na dnie jednej z szuflad tajemniczym prezencie. O małym etui, w którym zamknięty był pierścionek zaręczynowy. Kupił go już jakiś czas temu, jednak do tej pory nie znalazł odpowiedniego momentu, by go wręczyć. Obawiał się, że być może jest na to za wcześnie, że wszystko toczy się zbyt szybko... W końcu byli razem, razem mieszkali, razem... "Nie, nie. Ślub to nie tylko formalność..." - mimo tysiąca myśli, jakie kłębiły mu się w tym momencie w głowie, był o tym przekonany. Wiedział też, że przez tę całą sytuację są teraz oboje silniejsi, znają się jeszcze lepiej; że żadne z nich nie pozwoli, by tym razem ich drogi się rozeszły.
Lenę obudziły odgłosy dochodzące zza ściany. Udała się do kuchni, gdzie czekało już na nią śniadanie.
- Ja nie wiem, jak można tak długo spać - roześmiał się mężczyzna. - Dzień dobry - przywitał ją pocałunkiem.
Uśmiechnięci usiedli do stołu. Gdy zjedli, przenieśli się do salonu. Tematów do rozmów jak zwykle im nie brakowało. Nawet cisza miała swoją wymowę. Zawsze była po coś, chociaż ostatnio naprawdę rzadko.
- Słuchaj, a może zrobilibyśmy tę parapetówkę w sylwestra? - kobieta od razu podzieliła się z Witkiem swoim pomysłem.
- Ok, będziemy mieli 2 w 1 - ten odpowiedział wesoło.
- 2 w 1, tak? - zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała lekko.
- Tak - uśmiechnął się Latoszek, myśląc nie tylko o dwóch wymienionych okazjach do świętowania.
Na urządzanej przez nich, w pewnym sensie podwójnej, imprezie pojawili się: Zosia i Kuba, Monika i Krzysiek oraz Bożenka i Ruud. Rezydenci mieli już swoje plany, ale zapowiedzieli, iż wpadną innym razem.
- No i jak po świętach? - zapytała Burska, pomagając Starskiej ustawiać kieliszki na tacy.
- Dobrze. Moja mama u nas była i w ogóle było bardzo miło - odpowiedziała.
Szybko dołączyły do pozostałych, gdyż dochodziła już północ. Kuba otwierał powoli szampana, wszyscy zaczęli składać sobie życzenia. Lena i Witek patrzyli sobie głęboko w oczy, wciąż się uśmiechając. Wraz z wybiciem dwunastej skończył się rok - trudny dla obojga, pełen istotnych rozmów, ważnych decyzji. Zaczynał się nowy...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ania dnia Sob 17:15, 23 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Sob 17:29, 23 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Pięknie
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:48, 23 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Rzeczywiście, piękne. szkoda że w serialu choćby jednej takiej scenki nie ma. Fajnie się czyta. A jeszcze fajniej by się oglądało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
zygus
- poziom 2.
Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Sob 18:14, 23 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ojj warto było czekać tak długo;) Aniu wspaniale;p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
gość
gaduła.
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:47, 23 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Aniu, cudowne opowiadanko! Marzę o takich scenkach w serialu...Ale to niestety marzenia ściętej głowy. Dobrze, że chociaż Ty i Ada macie takie fajne pomysły
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gość dnia Sob 18:47, 23 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Nie 13:19, 24 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
świetnie
a coś mi się wydaje że chociaż jedna rzecz może się spełnić w serialu...jakoś niedługo do serialu ma przyjść nowa rezydentka (Matylda Damięcka ma ją grac) i tak się właśnie zastanawiam czy ona też będzie mieszkać w hotelu. Bo wszyscy rezydenci tam mieszkają. A to by oznaczało że albo Latoszkowie będą razem mieszkać w tym swoim mieszkanku, albo się w ogóle wyprowadzą. Ja osobiści byłabym za tą drugą opcją
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:11, 24 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ja też marzę o tym, żeby LiL wreszcie mieli samodzielne mieszkanie, z dala od rezydentów. I aby wreszcie zaczęli normalne życie dwojga dorosłych ludzi. Dość tej tymczasowości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Śro 14:02, 03 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
hej dziewczyny coś tu ucichło Ja wiem że ostatni odcinek nie napawał zbytnio optymizmem ale wasze opowiadanka były naprawdę świetne. I chyba wszystkie się ze mną zgodzą że czekamy na ciąg dalszy.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Czw 21:17, 04 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
moje może się pojawi niebawem ..wiem ucichłam na długo ..ale studiowanie jest jednak czasochłonne ;p
|
|
Powrót do góry |
|
 |
gość
gaduła.
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:42, 04 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
ada_19 napisał: | moje może się pojawi niebawem ..wiem ucichłam na długo ..ale studiowanie jest jednak czasochłonne ;p |
Już się nie mogę doczekać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ania
- poziom 5.
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:50, 04 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Ada, w takim razie czekam(y)
Moje prawdopodobnie w najbliższych dniach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Pią 8:49, 05 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Aniu też czekam(y)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ania
- poziom 5.
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:15, 06 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Cz. 16
Jak dobrze widzieć, kiedy uśmiechasz się,
kiedy jesteś obok mnie.
Po takich chwilach wszystko odkryciem jest
i inaczej chce się żyć.
Zostań, proszę, ze mną na każdy czas:
i na dobre, i na złe...
- Chciałbym... Nie, nie... Chcę... - Witek układał sobie w głowie to, co od dawna pragnął wyznać. - Pomyślałem, że skoro jest tak fajnie... - mruknął w końcu z ironią.
- Co fajnie? - Lena usłyszała jedynie końcówkę.
- Noo... tu... - zreflektował się w porę Latoszek. - Chodź - ujął dłoń kobiety w swoją i wyszli na zewnątrz.
- Rzeczywiście fajnie, góry są naprawdę piękne - zachwycała się Starska. - Szczególnie zimą - zauważyła wesoło, próbując uchronić się przed nadlatującymi śnieżkami. - Ojojoj, coś Ci nie wyszło - parsknęła śmiechem, gdyż jej próby okazywały się skuteczne. - Albo i nie - trafiła ją niewielka śniegowa kulka. Lena początkowo udała obrażoną, lecz już po chwili przystąpiła do kontrataku. Nie pozostała Witkowi dłużna i wkrótce oboje biegali po zaśnieżonej polanie.
- Dobra, poddaję się! - krzyknął mężczyzna po paru minutach gonitwy. Gdy Starska z triumfalnym wyrazem twarzy podeszła do niego, zsunął jej na oczy czapkę.
- Ale jeszcze nie teraz - roześmiał się, po czym znów oddalił. Lena podążyła jego śladem.
- Nic Ci nie jest? - zaniepokoił się, kiedy kobieta wylądowała w ogromnej zaspie.
- Będziesz tak stał? - rzuciła w odpowiedzi ze złością.
- No nie. Już, już - Latoszek podał jej rękę. Starska wykorzystała moment jego nieuwagi tak, że chcący jej pomóc mężczyzna również upadł.
- A teraz? - zachichotała.
- Teraz tak... - Witek złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Uśmiechnęli się i wstali, otrzepując się ze śniegowego puchu. Zaczęło się ściemniać. Wrócili więc do pensjonatu, w którym się zatrzymali.
- Jakie mamy plany na jutro? - zapytała Lena, popijając gorącą herbatę z cytryną.
- Nie wiem - Latoszek spojrzał jej w oczy. Radosne iskierki błyszczały w nich tak jasno jak palący się w kominku ogień.
- To właściwie dlaczego tu przyjechaliśmy? - zaciekawiła się.
- Podoba Ci się tu? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- No tak - odstawiła kubek na stolik.
- Dlatego tu przyjechaliśmy - rzekł wymijająco.
- Oj, coś kręcisz - stwierdziła wesoło.
Następnego dnia zaraz po śniadaniu udali się w góry. Postanowili wjechać wyciągiem na jeden ze szczytów. Wokół nich była jedynie cisza oraz piękne krajobrazy. Starska oparła się o ramię Witka i zamknęła na chwilę oczy. Czuła się naprawdę szczęśliwa. Potrzebowała tego, zwłaszcza po tym ciężkim okresie, który wszak jeszcze się nie skończył.
- Jesteśmy - z rozmyślań wyrwał ją ukochany głos.
Rozejrzeli się wokół, podziwiając cudowne widoki. Mężczyzna pocałował ją w czubek głowy i mocno przytulił.
- Może pojeździmy na nartach? - zaproponowała Lena, gdy znaleźli się już na dole. - Wiem, wiem. Pamiętam przecież - dodała, widząc niezbyt zadowoloną minę Latoszka. - Wreszcie mam okazję, żeby Cię nauczyć - rzekła radośnie i pociągnęła go lekko za sobą.
- Nie, to nie dla mnie. Wracajmy - Witek kolejny raz podnosił się z ziemi.
- O nie, nie ma tak dobrze - zaprotestowała kobieta. - Jedziemy dalej - podała mu kijki.
- Powiedziałem nie - odrzekł.
- A ja tak - Starska zaczęła się z nim droczyć.
- A ja... - nie dokończył. Spostrzegł ten błysk w jej oku i wiedział, że nie da za wygraną.
- To idziesz czy nie? - Lena uśmiechnęła się szeroko.
- No idę, no. Mam inne wyjście?!? - westchnął.
- Nie masz - cmoknęła go w policzek.
- No dobra, spróbuję, ale to już ostatni raz - powiedział.
- Ok - zgodziła się. - Ostatni raz przed obiadem - wybuchnęła śmiechem.
Wieczorem wybrali się na spacer po pobliskiej okolicy. Drogę oświetlał im świecący jasno księżyc oraz liczne gwiazdy.
- No i co? Z godziny na godzinę... - Starska poprawiła sobie szal i wsunęła ręce do kieszeni.
- Zaliczam coraz mniej upadków - dokończył za nią mężczyzna.
- No tak - potwierdziła wesoło.
- Zimno Ci? - zapytał z troską, chwytając ją za zmarznięte dłonie. Mimo że zaprzeczyła, podał jej swoje rękawiczki. Sam zaś włożył ręce do kieszeni. Przesunął pudełeczko z pierścionkiem, który ostatnio coraz częściej nosił przy sobie. Ilekroć już się odważył na wyznanie, akurat odzywała się Lena.
- Chciałem... - rozpoczął poważnie.
- Noo... - kobieta zdmuchnęła cienką warstewkę śniegu zalegającą na świerku. - Co jest? Wracamy? - wychyliła się zza drzewa.
Witek podszedł bliżej i położył jej palec na ustach.
- Poczekaj... - poprosił, a następnie odetchnął głęboko. - Muszę... powiedzieć Ci coś ważnego - kontynuował miękim głosem. - Jest tak fajnie i... i Cię kocham... - mówił, a oczy Starskiej zaszkliły się z radości. - I... tak sobie pomyślałem, tak... - plątał się. - Pomyślałem sobie, że może bym się z Tobą ożenił. Zostaniesz moją żoną? - rzekł już zdecydowanie.
Lena popatrzyła w jego ciemne oczy. Miała w głowie tysiące wspomnień, nadziei, obaw. Wśród nich tylko jedno słowo.
- Tak - szepnęła. - Ta odpowiedź pozostaje niezmienna... - uśmiechnęła się przez łzy.
- Fajnie - stwierdził Latoszek, po czym oboje zaczęli się głośno śmiać. - Bardzo fajnie... - wsunął pierścionek na jej zziębnięty palec.
Do pokoju wpadały pierwsze słoneczne promienie. Starska już nie spała. Z samego rana zadzwoniła do mamy, by poinformować ją o zaręczynach. Potem usiadła na łóżku obok Witka. Pogłaskała go i odgarnęła mu włosy z czoła.
- Dzień dobry - powitała go słodkim uśmiechem.
- O czym myślisz? - pogładził ją delikatnie po policzku.
- Właściwie... Tak tylko sobie pomyślałam, że... może gdyby ślub nie okazał się nieważny, to może nadal bylibyśmy małżeństwem - odpowiedziała cicho. Mężczyzna milczał, zaś Lena mówiła dalej.
- Gdyby nie... - zaczęła, lecz w tym momencie Latoszek jej przerwał.
- Widocznie tak musiało być - rzekł, patrząc jej w oczy. Kobieta skinęła głową. - Może teraz od razu weźmiemy kościelny, co? - podzielił się z nią swoim pomysłem. - No chyba, że ksiądz będzie podstawiony - zażartował.
Starska skarciła go wzrokiem. Sama propozycja bardzo jej się jednak podobała.
- Słyszałam, że całkiem niedawno byłeś w Toruniu... - rzuciła zaczepnie.
- Słyszałaś... - pocałował ją.
Odwiedzili jeszcze kilka miejsc, a następnie ruszyli w drogę powrotną do domu. Wsiedli do samochodu. Pewni, że będą ze sobą już na dobre. Na dobre i na złe...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
zygus
- poziom 2.
Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Sob 22:43, 06 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Pięknie Aniu:) Ale ta końcówka daje do myślenia....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|