|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 21:40, 10 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Wybaczcie, że post pod postem....
Odc. 2 „Miłość, która tak boli… „
Cz. 3 – ostatnia
Pozwól mi lepszym być
Pomóż mi zrozumieć sny
Nastał nowy dzień. Ciepłe promienie słoneczne wyłaniające się zza chmur zaczęły pomału budzić jeszcze śpiącą Warszawę. Była godzina 7.00 rano. O tej porze w szpitalu lekarze zaczynali pomału pracować, robić obchody. W pokoju lekarskim, na kremowej sofie, pod brązowym przyjemnym kocem spała Lena. Nie chciała wracać do koleżanki na noc, wolała zostać w szpitalu. Została… z iskierką nadziei, że nie spotka Latoszka co graniczyło z cudem. Jednak już go nie spotkała. To była naprawdę ciężka noc. Dwie kłótnie na raz. To było zbyt dużo jak dla niej. Byli dobrymi przyjaciółmi. On pomagał jej, ona jemu. A teraz… Nie potrafią znaleźć wspólnego języka. To tak jak na początku, gdy spotkali się pierwszy raz.
Pomału zaczęła niepewnie otwierać oczy. Spojrzała przed siebie. Białe szafy, stolik, krzesła… wspomnienia z wczorajszego wieczoru uderzyły w nią jak piorun w drzewo. Przymknęła oczy. Chciała choć na chwilę o tym zapomnieć. Jednak nie potrafiła… Zrezygnowana podniosła się i usiadła. Przetarła twarz dłońmi. W pomieszczeniu na szczęście nie było nikogo. Westchnęła ciężko i sięgnęła po telefon do kieszeni kitla.
- 4 połączenia nieodebrane i 2 wiadomości tekstowe. – powiedziała sama do siebie i zaczęła ‘grzebać’ w telefonie. – Bartek… - skrzywiła się lekko i odczytała wiadomości. – ‘Przyjedź, proszę. Musimy porozmawiać. To ważne. ‘ Jeszcze czego. ‘Wyszła’ z skrzynki odbiorczej i z powrotem wrzuciła telefon do kieszeni, podniosła się z kanapy i skierowała w stronę drzwi.
Szła przez korytarze szpitala. Była zamyślona. Co jakiś czas, z zamyślenia wyrwał ją jakiś lekarz czy też pacjent kłaniając się, odpowiadała nieprzytomnie i szła dalej. Chciała wyjść ze szpitala i pooddychać świeżym powietrzem i tak też zrobiła.
Była tuż przy wyjściu. Szła ociągając się, jak zwykle z rękoma w kieszeni i ze spuszczoną głową:
- Ała! – krzyknęła, gdy poczuła, że ktoś na nią wpada i podpycha. Ledwo ustała na nogach. – Jak chodzisz idioto! – krzyknęła ocierając sobie bolące ramie. Tajemnicza osoba zaś stała tyłem do niej. Przypadek? Specjalnie? Tego nie wiedziała. Jednak była tak zaspana, że na pewno nie potrafiła rozpoznać w tej osobie kogoś znajomego.
- Czy Pan nie słyszy co mówię?!? Jak Pan chodzi?!? – krzyczała gestykulując. – Mogło mi się jeszcze coś stać i co wtedy?!? W dodatku stoisz człowieku bezczelne tyłem do mnie!
Chcę kochać jak nigdy nikt
By całemu złu zrobić na złość
Rozglądam dookoła się
I krzyczę na cały głos…
Od razu rozpoznał jej głos. Przecież rozpoznał by go wszędzie, kilka kilometrów do niego, przez telefon, radio, mikrofon. Tak. To była ona. Uwielbiał jak się denerwuje. Jak wymachuje rękoma krzycząc, jak mruży oczy gdy próbuje ukryć łzy, jak się śmieje i tak zabawianie wygina usta. Spuścił głowę. Wiedział, że jeśli się odwróci to zrobi mu awanturę. Nie miał wyjścia. Niepewnie odwracał się w jej stronę, podnosząc przy tym głowę:
- Lenka, przepraszam… Nie chciałem. Zamyśliłem się po prostu. – szepnął patrząc na nią niepewnie.
Już miała wypowiadać kolejne słowo, jednak zamilkła. Poczuła jak na jej policzkach pojawia się rumieniec. Tak bardzo chciała powiedzieć, że nic się nie stało. Jednak duma i jej upartość po raz kolejny nie pozwoliły jej zrobić kroku do przodu:
- I co?!? Myślisz, ze pstrykniesz palcami i Ci wybaczę.?!? Gdyby ugięły mi się nogi upadłabym na krzesło, a raczej obok niego i… - urwała. Spojrzała na niego. Wciąż miał spuszczoną głowę, jednak śmiał się. Uwielbiała kłócić się z nim na żarty. Teraz też tak chciała. Jednak… - i coś się śmiejesz?!? – krzyknęła. – Nie ma w tym nic zabawnego… Cham! – krzyknęła ponownie po czym wybiegła ze szpitala.
- Lenka… - odwrócił się w jej stronę jednak jej już nie było. – Lena! – wybiegł za nią. Rozglądnął się w prawo, w lewo. Nigdzie jej nie było. Samochód stał na parkingu. Taksówki też. To tak jakby się rozpłynęła. – Cholera! – syknął i kopnął nogą w murek. – Ała..
Tym czasem kobieta w dziwny, nieokreślony sposób znalazła się z powrotem w szpitalu omijając przy tym spotkanie z Witkiem. Ściągnęła pospiesznie kitel, powyciągała rzeczy z kieszeń, założyła kurtkę, wzięła torbę i wybiegła z lekarskiego. Nie chciała widzieć Witka, po raz kolejny… Znowu powiedzą sobie coś niemiłego. Jednak nie dane jej było zaznać już spokoju. Idąc przez jakiś korytarz prowadzący do wyjścia, poczuła nagle jak ktoś łapie ją delikatnie za ramie. Odwróciła się. To był Witek, uśmiechał się niewyraźnie:
- Puść. – syknęła. – czego chcesz?!?
- Lena… - powiedział cicho. – chciałem porozmawiać.
- O czym? – spytała wyrywając rękę i idąc przed siebie.
- O nas.. – odpowiedział niepewnie.
Zatrzymała się. Jej oczy zaszkliły się łzami. Poczuła, że jeśli czegoś zaraz nie zrobi to pozwoli mu na tą rozmowę:
- I tylko tyle? – spytała oschle odwracając się.
- Tak.
- Przykro mi. Nie mam czasu. – odwróciła się tyłem do niego i przymknęła oczy. – jestem umówiona.
- Z nim? – spytał bez ogródek i łapiąc ponownie za ramię odwrócił do siebie.
- Tak. Z nim. Z Bartoszem. – uśmiechnęła się blado. – Cześć.
- Lena… - powiedział smutnym głosem gdy Starska znikła mu z oczu.
Nie będę się dłużej kryć
Dosyć kłamstw, walki już dość
Jednak po chwili ocknął się i jak poparzony wybiegł ze szpitala za kobietą. Samochód stał, te same taksówki…
- Siostro, nie widziała może siostra Leny? – spytał podbiegając do siostry oddziałowej, niejakiej Bożenki.
- Oj doktorze, doktorze. – Bożenka zaśmiała się i wskazała dłonią w stronę, w którą szła Lena. – tam poszła.
- Dziękuję. Dzięki. – Latoszek uśmiechnął się i nie myśląc wiele zaczął biec w tamtym kierunku.
Bożenka nie myliła się. Szła. Szła dość spory kawałek przed nim. Szedł za nią, można wręcz powiedzieć, że szpiegował ją. Kaptur na głowie, ciemne okulary, ręce w kieszeni i guma do żucia w ustach. Wyglądał jak taki menel. Odwróciła się kilka razy, lecz go nie rozpoznała. Tak szli jakiś czas. Do czasu aż ona nie dotarła do kamienicy, w której kiedyś mieszkała z Bartoszem.
Pozwól mi lepszym być
Pozwól mi
Pomóż mi zrozumieć sny
Chcę kochać jak nigdy nikt
Tak jak nikt
By całemu złu zrobić na złość
Pozwól mi...
C.D.N.
P.S. Za jakiekolwiek błędy przepraszam.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
niuńka
gaduła.
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 82 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Nie 21:44, 10 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Naciolku super ze jednak napisałas i to w tym moim ulubionym stylu dziekuje :*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
xatty
- poziom 3.
Dołączył: 20 Lis 2006
Posty: 1740
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wentlandia
|
Wysłany: Nie 21:54, 10 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Naciol, super, rozkręca się. Czekam z niecierpliwością na część następną. Od razu zrobilo mi się cieplej i milej na sercu:) Czekam:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
parys
- poziom 4.
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 2122
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 77 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:46, 10 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawe!!!
Fajnie piszesz Nacioll.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
kAsIuNia_90
- poziom 1.
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy;))
|
Wysłany: Pon 17:08, 11 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Nacioll;) urzekającee Supcioo
Pisz kolejne i wklejaj...bo nie umiem się nadziwić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Śro 18:43, 13 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dziękuję wszystkim ;** =)
Przepraszam, że nic nie ma... mam mały zanik weny, taki... trudny odcinek. Jakos go strawić nie mogę... ;p
|
|
Powrót do góry |
|
 |
parys
- poziom 4.
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 2122
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 77 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:50, 13 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Poczekamy.W czekaniu mamy wprawę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:52, 13 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Swięta prawda parys
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
parys
- poziom 4.
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 2122
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 77 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:29, 13 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ja Cie naszło,to trzeba było zatrzymać.Za wszelka cene.
Na Twoja wenę też poczekamy cierpliwie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:36, 13 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
niuńka napisał: | a mnie dzisiaj naszło na polskim na napisanie czegos ale juz mineło |
No wiesz jak mogło minąć. Trzeba było wziąć katke i pisać. Przecież wiesz , ze tutaj wszyscy na to czekamy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
niuńka
gaduła.
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 82 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Śro 19:38, 13 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
na polskim to ja pisze notatki ztego co ta kobieta mówi bo potem musze to miec zarówno w głowie jak i w zeszycie....to był taki przebłysk
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
kAsIuNia_90
- poziom 1.
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy;))
|
Wysłany: Czw 17:07, 14 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Naturallnie, jesteśmy bardzio wyrozumiałe podpisuję się pod Waszymi postami, moje drogie. Nie ma cio się zmuszać, wena wkońcu nadejdzie...
Miło by było, gdyby cosik pojawiło się w najbliższy weekendzik jednak nie naciiskaam, poetkom należy się wytchnienie. Doczekamy się wkońcuuu Wierzę, że dziewczynki nas nie zawiodą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Sob 16:17, 16 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Odc. 3 „Nie mów nic więcej… „
Cz. 1
Od jakiś dwudziestu minut siedział na półpiętrze, w kamienicy gdzie mieściło się mieszkanie Leny i Bartosza. Stał przy oknie i ‘podziwiał’ widoki myśląc o Starskiej.
- „Po co ona tam do cholery poszła?" – pytał sam siebie chodząc w te i we te.
Zatrzymał się. Zamyślił. Rozglądnął dookoła. Kamienica była dość stara, zaniedbana. Miała szare ściany, była cała w pochodnych kolorach. Zapewne zbudowana tuż po wojnie. Miała kilka mieszkań. Na sam widok tego Witek wzdrygnął się.
- Lenka, pospiesz się… - powiedział sam do siebie i usiadł ponownie na schodach chowając twarz w dłoniach. Ta kobieta od zawsze na niego inaczej działała. Ten jej blask w tych pięknych zielonych oczach. Gdy ją zobaczył pierwszy raz… Już wtedy wiedział, że ona nigdy nie będzie mu obojętna. Co prawda był wobec niej zbyt szorstki, jednak nie potrafił się na nią gniewać. Kochał ją, czego sam jeszcze nie wiedział. Jednak jego serce… wiedziało.
Tym czasem dziewczyna siedziała z byłym i rozmawiała. Zdążyła już pozbierać swoje wszystkie rzeczy i spakować do torby. Siedzieli w salonie i rozmawiali. Luźna rozmowa, o wszystkim i o niczym. Śmiali się, żartowali, wspominali.
- Pójdę już. – Lena podniosła się z kanapy. Wzięła torbę i skierowała w stronę przedpokoju.
- Lenka. – do kobiety podszedł Bartosz, gdy ta poprawiała włosy przed lustrem. Złapał ją za ramię i obrócił do siebie. Spojrzał na nią tym swoim uwodzicielskim wzrokiem. Popełnił wiele błędów, ale miłość do niej nigdy nie wygasła.
- Bartosz.. – szepnęła Milena, spuszczając wzrok. – Rozmawialiśmy już o tym. Między nami niestety koniec. Było, minęło i nie wróci. Przepraszam. Przepuść mnie. – spojrzała na niego.
- Ale ja Cię kocham. Zrozum to. Zacznijmy od nowa. – dziennikarz złapał ją za podbródek i nakierował jej wzrok na swój. – Kocham Cię. – szepnął i zbliżył swe usta ku jej ustom.
Nie potrafiła się wyrwać. Chciała tego, jednak się bała. Uczucia odżyły, jednak w głębi serca kochała innego. Delikatnie musnął jej usta. Gdy nie poczuł sprzeciwu powtórzył pocałunek. Złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie:
- Lenka... – szepnął. – Tak bardzo mi tego brakowało. – spojrzał na nią, przerywając pocałunek. Spuściła momentalnie wzrok. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza:
- „Przecież go nie kocham!” – krzyknęła w swych myślach. – Bartosz… przepuść mnie, proszę. – odepchnęła lekko jego dłoń. Chciała wyjść jak najszybciej od niego.
- Nie… - odpowiedział już normalnie, oschłym głosem. – Przecież wiem, że tęskniłaś za mną, za tym. Nie oszukuj ani mnie ani siebie.
Złapał ją ponownie w pasie i przyciągnął do siebie.
- Wiem, że tęskniłaś za mną. Że chcesz tego. – szepnął do jej ucha śmiejąc się.
Przygniótł ją do ściany i łapiąc za twarz zaczął całować. Opierała się jednak na marne. Był silniejszy od niej, sprytniejszy i jak zdążyła zauważyć bardzo napalony. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
- Bartosz puść mnie… - szepnęła odwracając twarz.
- Nie! – krzyknął przypierając ją do ściany bardziej.
- Puść! – również krzyknęła i zaczęła się wyrywać. – Czy Ty tego nie rozumiesz?!? Nie kocham Cię już. Nie kocham…
- Kochasz!
Zaczęli się szamotać. On próbował ponownie przygnieść ją do ściany, ona wyrywała się z jego uścisku. Trwało to dłuższą chwilę. Za ten czas Bartosz zamienił się wręcz w potworna. Zapomniał o tym, że kochał Lenę. Za wszelką cenę chciał ją mieć przy sobie. Po kilku minutach Lena wyglądała dość tragiczne. Potargane włosy i ubrania, czerwone policzki… zapewne zdążył już kilka razy uderzyć ją. Płakała. Była bezradna.
Z letargu wyrwały go jakieś krzyki. Podniósł się ze schodów i rozglądnął dookoła. Krzyki dochodziły z miejsca gdzieś na tym piętrze. Jednak nie mógł zlokalizować skąd. Zamyślił się ponownie. Po chwili jednak jak poparzony pobiegł w stronę pewnych drzwi. Zaczął w niej ‘walić’ pięściami, krzycząc:
- Lena! Lena! Cholera! – dobijanie nie pomogło. Bartosz ignorował krzyki Latoszka na całą klatkę, Lena zaś nie mogąc się wydostać z jego objęć, cicho popłakiwała. – Cholera!
- Panie! Weź się pan przymknij! Ludzie chcą na spokojnie śniadanie zjeść! – z mieszkania naprzeciwko wychylił się jakiś mężczyzna i wymachując rękoma krzyknął na Witka.
- Panie! – krzyknął Latoszek. – Gówno mnie to obchodzi. Tam za tymi drzwiami chory człowiek dobiera się do mojej dziewczyny i… - urwał. Przeanalizował swoje słowa i z lekkim uśmiechem na twarzy odsunął się na odpowiednią odległość i z dzikim krzykiem, jak szalony zaczął biec w stronę drzwi do mieszkania Bartosza, które po chwili wyważył.
- Zostaw są sk********e! – krzyknął rzucając się na dziennikarza i łapiąc go za fraki, powalił na ziemię.
C.D.N.
P.S. Za jakiekolwiek błędy przepraszam.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
kAsIuNia_90
- poziom 1.
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy;))
|
Wysłany: Sob 17:17, 16 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Sorcia;( długo nie mogłam gościć na forum z braku wolnego czasuu:(
Patrzę, patrzę a tuuu...cedeczek=)
Naciol;) przeurocza z Ciebie kobitkaa Dziękuję za poprawę humorkuu=) Opowiadanko, jak zwykle pyszniutkie=) bombaa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
xatty
- poziom 3.
Dołączył: 20 Lis 2006
Posty: 1740
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wentlandia
|
Wysłany: Sob 18:07, 16 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
No nareszcie się doczekalam, ale kurcze znowu czekać muszę na następną część, nie wiem jak to wytrzymam:) Naciol jak zwykle rewelacja pisz szybciutko cedeczka.
Ja dzisiaj też coś wymodzić próbowałam, bo się na zajęciach nudziłam, ale nie wiem czy zamieszczę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|