Forum Anita Sokołowska Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Opowiadania o Lenie i Witku :-)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 116, 117, 118 ... 129, 130, 131  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:54, 08 Maj 2012    Temat postu:

Aniu, dziękuję! Po raz kolejny pokazałaś, ze to co zwyczajne, też może być piękne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 18:13, 08 Maj 2012    Temat postu:

Zalogowałam się specjalnie, żeby móc komentować twoje opowiadanie. Trafiłam na nie przez przypadek, spodobało mi się i przeczytałam od początku, za jednym razem. Naprawdę bardzo dobrze się je czyta. Stylistycznie czysto, bez bałaganu interpunkcyjnego, aż miło patrzeć. Fajnie poczytać sobie czasem takie lekkie, świeże historie, bez zawirowań psychologiczno-psychodelicznych. To dobrze robi na mózg. ;> Jedyne nad czym ubolewam, to częstotliwość pojawiania się nowych odcinków. Wypadam z wątku. ^^
Powrót do góry
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:05, 16 Maj 2012    Temat postu:

Część 81

Here is the house...


Lena odsunęła lekko zasłonę i wyjrzała przez okno - mimo wczesnej pory słońce świeciło już intensywnie, rozganiając pojedyncze ciemne chmury. Uśmiechnęła się do siebie. Rozjaśniła się jeszcze bardziej, spojrzawszy na śpiącego Witka. Po cichu wyszła z sypialni, żeby przygotować się do wyjścia.

Na szpitalnym korytarzu minęła się z Edytą. Udało im się zamienić parę słów przed rozpoczęciem obchodu.
- Kto wymyślił poniedziałek? - rzuciła wesoło Kuszyńska.
- Sama chciałabym wiedzieć - odparła rozpromieniona Lena.
- Tak szybko te weekendy mijają. W ogóle ten czas tak szybko leci... - stwierdziła Edyta, na co idąca obok niej przyjaciółka kiwnęła potakująco głową, po czym rzekła:
- A propos czasu, to dawno u nas nie byliście. Już nie pamiętam kiedy ostatnio.
- I vice versa - skwitowała Kuszyńska. - Wpadlibyście, to i my musielibyśmy się wybrać z rewizytą - dodała i obie się roześmiały.
- Coś w tym jest - zgodziła się Lena.
- Więc wiecie, jak się macie. A okazja jakaś się znajdzie - powiedziała Edyta.
- Na pewno! - oświadczyła Lena, kiedy wchodziły do lekarskiego.

W wolnej chwili zajrzała do bufetu, gdzie zamówiła sobie kawę. Popijając ją, wyciągnęła komórkę z kieszeni kitla, a następnie wybrała doskonale znany numer.
- Mam rozumieć, że się stęskniłaś? - usłyszała w słuchawce, nim sama zdążyła się odezwać.
- Ależ skąd! Po prostu sprawdzam, czy już wstałeś, czy dalej wylegujesz się w łóżku - wyjaśniła radosnym tonem.
- Gdzie tam południe... - odpalił Latoszek. - Wstałem, no wstałem.
- Obudziłam cię? - spytała z troską. Wrócili wczoraj późno z Torunia, więc chciała, żeby się wyspał, skoro miał taką możliwość.
- Nie, ty nie. Jacek dzwonił przed chwilą. - padło w odpowiedzi.
- O! A czemuż to zawdzięczamy ten zaszczyt? - zaśmiała się kobieta.
- Zaszczyt jak zaszczyt. Robił nam wyrzuty, że się nie odzywamy, że zapominamy o starym przyjacielu i takie tam - odrzekł Witek.
- Przecież rozmawialiśmy z nim niedawno - przypomniała.
- Właśnie to samo mu powiedziałem - oznajmił. - No i rozchodziło mu się też o to, że obiecaliśmy kiedyś przyjechać, a do tej pory się nie określiliśmy czy coś. Tudzież nie wpadliśmy.
- Dobra, no. To pogadamy o tym w domu i zobaczymy - podsumowała. - Tudzież ustalimy jakiś termin - zachichotała.
- Tak, tak. A tamdzież co słychać? - zapytał. - Znaczy jak dyżur? - dookreślił.
- W porządku, w miarę spokojnie - odrzekła. - No nic, muszę zaraz iść do pacjentów.
- Jasne. Też zaraz jadę do tego mechanika. Właśnie: to może od razu zrobię zakupy, co? Nie będziemy musieli potem wieczorem jeździć - mówił.
- Mhm, dobra. Tylko znając ciebie, to zejdzie ci z tym trochę. No i w ogóle zanim się wybierzesz... - żartowała.
- I to niby ja marudzę! Będę przed twoim powrotem - zapewnił.
- No ja myślę! Pa! - udała się na oddział.

Zaraz po skończonym dyżurze wróciła do domu.
- Już jestem! - oznajmiła, jak zwykle, już w progu. Uśmiechnęła się do swoich myśli - lubiła wypowiadać te słowa. Lubiła, gdy robił to Witek. Lubiła to miejsce, ich miejsce. Jej radość była jeszcze większa, gdyż wiedziała, że Witek czuł to samo. Widziała to w jego oczach, również w tym momencie. Stał bowiem obok.
- Nareszcie! - zaczął się z nią przekomarzać.
- Mam rozumieć, że się stęskniłeś? - przedrzeźniała go.
- Taa... Po prostu czekam z obiadem - odparł.
- Mhm. I co na ten obiad? - uniosła brwi.
- Specjalność szefa kuchni. - wskazał przy tym na siebie.
- Mhm. No to jutro odwrotnie: jak ty będziesz w pracy, to ja przygotuję danie szefowej kuchni - zapowiedziała z błyskiem w oku.
- O nie! - jęknął mężczyzna. - Może lepiej wezmę coś z bufetu?
- Chciałeś coś jeszcze powiedzieć? - przybrała groźną minę.
- Ja? Nie. Dlaczego? - udał, że nie wie, o co jej chodzi.
- Tak myślałam! - nie kryła rozbawienia.

Zjedli, a potem przeszli z powrotem do pokoju, kontynuując rozmowę.
- I wiesz, powtarzał, żebyśmy przyjechali choćby jutro, choćby w przyszłym tygodniu - opowiadał Latoszek. Usiedli na kanapie.
- Jasne. Nam oczywiście też pasuje każdy termin - rzekła trochę z ironią. - Poza przyszłym piątkiem... - wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Tak... Zresztą następne parę dni też odpada - odezwał się po chwili.
- Dlaczego? - zerknęła na niego podejrzliwie.
- Co? Nie wiem. Tak sądzę - tłumaczył pokrętnie.
- Coś knujesz... - nie spuszczała z niego wzroku.
- Nie? Dlaczego? - nie zamierzał na razie nic więcej zdradzić.
- I tak się dowiem! - zadeklarowała Lena z uśmiechem.
- No raczej! - w jego głosie brzmiała pewność wyrażająca, iż jest to oczywiste. - Tak, tak. To co powiemy Jackowi? - zmienił temat.
- Jak my nawet nie wiemy, kiedy odwiedzimy wszystkich mieszkających w pobliżu - zauważyła, zaś Witek przytaknął. - Wiesz, w sumie mu się nie dziwię, że chciałby się z nami zobaczyć... - mąż spojrzał na nią pytająco. - Na pewno mu brakuje szpitala, ludzi... - urwała.
- Nas mu brakuje - dokończył pół żartem, pół serio. Zapadło wymowne milczenie, oni zaś jedynie uśmiechali się do siebie. - No... Jeden weekend w Sokołowie, potem Toruń, a teraz co? W końcu mamy tyle zaproszeń - mówił przekornie.
- A w ten dyżur. Chociaż... właściwie w niedzielne popołudnie moglibyśmy się gdzieś wybrać. - oparła się o jego ramię.
- Ale chyba tego nie zrobimy... - uznali oboje.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:24, 16 Maj 2012    Temat postu:

Fajnie się czyta o takich codziennych sprawach dwojga szczęśliwych ludzi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:53, 16 Maj 2012    Temat postu:

Aniu, po raz kolejny jestem oczarowana Twoim opowiadaniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
matylda93




Dołączył: 23 Mar 2012
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnica, Kraków

PostWysłany: Śro 13:08, 16 Maj 2012    Temat postu:

Anu, uwielbiam czytać Twoje opowiadania! Smile szkoda tylko, że tak rzadko się pojawiają Sad mogłabym je czytać cały dzień! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:48, 16 Maj 2012    Temat postu:

Wydaje mi się, że piszę dość regularnie, a przynajmniej się staram. Częstotliwość pojawiania się kolejnych części zależna jest przede wszystkim od mojego czasu oraz weny. Zdarza się, że mam wolną chwilę, ale brakuje mi pomysłów. Nie zawsze pojawiają się one akurat wtedy, kiedy bym chciała. Wink Czasem wiem, co będzie w kilku kolejnych częściach, czasem nie mam pojęcia, co w następnej. A i bywa tak, że podczas samego pisania zmienia mi się (czasami całkowicie) ogólna koncepcja. Chociażby w tej dzisiejszej: parę rozmów przyszło mi do głowy już wcześniej (z tydzień temu), ale nie umiałam ruszyć dalej. Więc to nie jest tak prosto, łatwo i przyjemnie - owszem, planowanie i samo pisanie są dla mnie przyjemnością, ale to nie trwa moment, muszę nad tym posiedzieć. Stąd kolejne opowiadania pojawiają się w różnych odstępach czasowych. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:31, 16 Maj 2012    Temat postu:

Na to co ładne, warto poczekać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:20, 20 Maj 2012    Temat postu:

Część 82

I'm loving every moment with you.
I'm living in a dream that's comin' true...



- No... Jeden weekend w Sokołowie, potem Toruń, a teraz co? W końcu mamy tyle zaproszeń - mówił przekornie.
- A w ten dyżur. Chociaż... właściwie w niedzielne popołudnie moglibyśmy się gdzieś wybrać. - oparła się o jego ramię.
- Ale chyba tego nie zrobimy... - uznali oboje.
- To skoro już ustaliliśmy, że zostajemy w domu - Lena szczególnie wyraźnie zaakcentowała ostatnie słowo - to pozostaje nam się jeszcze zastanowić, co będziemy wtedy robić.
- Zobaczy się - odrzekł Witek krótko.
- Jasne. Możemy nawet pomilczeć... - wtulona w niego przymknęła na moment oczy.
- Milczeć? Z tobą? Ty i milczeć? Nie wytrzymałabyś tego. - odpalił wesoło, za co od razu dostał kuksańca w bok.
- Bardzo zabawne, naprawdę. Idę sobie. - udała obrażoną.
- To idź. - rzucił na pozór obojętnie.
- Phi... Dobra. - podniosła się z kanapy. - A ty dokąd? - spytała, kiedy mężczyzna również wstał.
- Idę z tobą. - jego ton wskazywał na oczywistość.
Małżeństwo uśmiechnęło się do siebie i wyszło na balkon.

Dzień chylił się ku zachodowi. Nie było już tak duszno, powietrze zrobiło się rześkie i przyjemne. Rozlegający się wkoło miejski gwar nie przeszkadzał Latoszkom - zajęci rozmową nie skupiali się na nim wcale. Tematów jak zwykle im nie brakowało; dostarczała im ich bowiem codzienność, wspólna codzienność.
- Naprawdę uważasz, że za dużo mówię? - zapytała kobieta znienacka, spoglądając na męża. Szczególną uwagę zwracała na jego oczy, które wciąż ją intrygowały.
- Wiesz, że... - Witek celowo zrobił dłuższą przerwę - nie. Nie wiem, skąd ten pomysł w ogóle.
- No co ty! - zachichotała w odpowiedzi. - Tak tylko sprawdzałam.
- No co ty! - przedrzeźniał ją.
W pewnej chwili wśród radosnych śmiechów rozbrzmiał dźwięk telefonu.
- Taa... Żebym jeszcze wiedział, gdzie go zostawiłem... - Latoszek wszedł do środka i rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Pewnie na komodzie! - usłyszał.
- No masz! Rzeczywiście. - zawołał, po czym odebrał komórkę.
Lena zaś z uśmiechem pokręciła głową, opierając się o balustradę. Nie minęło parę minut, a mężczyzna już był z powrotem obok niej.
- Pawica pozdrawia z urlopu - poinformował.
- Następny się stęsknił? - zażartowała.
- Tak, tak - potwierdził swoim zwyczajem.
- Już myślałam, że to Jacek - przyznała rozpromieniona.
- A wiesz, że ja też? - roześmiali się na słowa mężczyzny. - Wyczucie chwili ma po prostu... - wspominali tamte zdarzenia.

- I wiesz, co jeszcze sobie pomyślałam? - odezwała się, gdy przypomnieli już kilka pamiętnych sytuacji. - Cieszę się, że nadal jesteśmy przyjaciółmi - oświadczyła.
- Ja też - odparł. Spojrzeli na siebie. - No... To trzeba będzie w końcu odwiedzić tego Jacka... - zasugerował, a kobieta przytaknęła.
- I Burskich, Edytę, Adama... - zaczęła wyliczać.
- Jejku! To trochę nam z tym zejdzie - podsumował.
- No właśnie: zejdzie nam... - powiedziała z błyskiem w oku.
- No to co? Trzeba by iść spać, skoro tyle nas jeszcze czeka - oznajmił niby żartem.
- Już? - jęknęła. Zmęczenie po dyżurze gdzieś zniknęło.
- Tak, tak. Ktoś tu musi wcześnie wstawać - zaśmiał się.
- A no tak, racja. Trzeba nastawić wszystkie budziki, jakie mamy - stwierdziła rozbawiona.
- Nie. Dlaczego? - zmarszczył czoło. - Trzy wystarczą - dodał i oboje parsknęli śmiechem. Chociaż robiło się późno, żadnemu z nich nie chciało się spać. W milczeniu wpatrywali się w niebo.
- I będziemy tu tak czekali do pierwszej gwiazdki? Albo nie: spadającej gwiazdy? - rzekł z nutą ironii.
- Nie musimy... - utkwiła wzrok w jego twarzy. Uśmiechnięci wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

http://www.youtube.com/watch?v=_jbbiDo_4eM


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:47, 20 Maj 2012    Temat postu:

Nic dodać, nic ująć. Pięknie! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tola




Dołączył: 07 Lut 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:20, 23 Maj 2012    Temat postu: Nie na temat

Witam,
Wiem że pisząc co nie trzymałam się tematu, ale nie mogłam się powstrzymać. Mam nadzieję, że nie będziecie bardzo złe Smile
Życzę miłego czytania wytworów mojej wyobraźni podsycanych dodatkowo streszczeniami serialu Smile

- Hana spokojnie przecież wiesz że to nieporozumienie - Piotr rzuca ostatnie spojrzenie na koleżankę, chce ja jeszcze przytulić ale policjant wpycha ją do samochodu, kobieta posyła jeszcze lekarzowi zrozpaczone spojrzenie .
- Niech Pan się nie miesza, bo jeszcze będzie pan posądzony o współudział, a zarzuty są poważne. Sam Pan wie aborcja, leki i te sprawy. Żegnam - Policjant zaszczycił Gawryłę chłodnym spojrzeniem .
Sekundę później samochód odjechał. Piotr został sam na szpitalnym parkingu. Nie wiele myśląc pobiegł do szpitala i wpadając do gabinetu dyrektora poprosił o natychmiastowy jednodniowy urlop.
- Ale co się stało?- dyrektor nie dawał za wygraną
- Naprawdę, po tem Panu powiem, muszę komuś pomóc i to szybko- widać było że jest zdenerwowany.
Kilka godzin potem Piotr siedział juz przed biórkiem poleconej Pani prokurator. Przedstawiał sprawę, dawał dokumenty i ciągle w tyle głowy miała postać Hany. Dziewczyna w tym czasie siedziała w celi z kilkoma innymi więźniarkami. Obce kobiety zachowywały się agresywnie, widać było, że są ty zasłużenie, ale Ona?
Piotr przekonywał prokuratorkę od prawie godziny, w końcu chyba coś do niej zaczęło docierać, zmieniła stanowisko i powoli przechodziła na stronę Piotra.
- Dobrze, przekonał mnie Pan, nie ma podstaw do aresztowania pani Goltberg. Skontaktuje się z Panem jak uda mi sie coś załatwić. Gawryło z wielką nadzieją opuścił urząd. Liczył na to ze uda mu się wyciągnąć Hanę jeszcze dzisaj. Nie tracąc czasy pojechał do Przemka który jako rodzina mógł ją odwiedzić. Po szybkim przedstawieniu sprawy powiedział mu co musi zawiść siostrze natychmiast. Przemek zgodnie z instrukcją dostarczył torbę do aresztu, ale nie pozwolono mu zobaczyć Hany, na karteczce dołączonej do torby napisał " Trzymaj się, miałem Ci przekazać od Piotra że wszystko będzie dobrze. Przemek " Gdy policjant poszedł zanieść Hanie torbę zdziwił się. Kobieta siedziała na łóżku prosta jak struna i blada jak ściana, nie było z nią kontaktu.
Piotr w tym czasie z niecierpliwością czekał na telefon od prokuratorki. Żadne z nich nie spało przez ta noc. Ok 9 telefon Gawryły odezwał się.
- Niech Pan przyjedzie. Pani Goldberg zaraz wychodzi warunkowo
Piotr słysząc to w momencie wybiegł z domu i pojechał pod areszt. Gdy wbiegał na korytarz zobaczył Hanę wychodzącą z jakiegoś pomieszczenia w asyście policjantów i prokuratorki . Dziewczyna wyglądała jakby przez ta noc schudła z 10 kg. Była blada, zmęczona i jakaś taka "stłamszona" . Piotr podbiegł do niej i przytulił. Wydawała mu sie mniejsza niż wcześniej, trzęsła się delikatni.
- Spokojnie, już po wszystkim - szepnął jej do ucha i objął mocno ramieniem. Nie sprzeciwiała się co było dla niego odmianą. Gdy pożegnali się z pilicjantami i prokuratorką poszli do samochodu.
- Dziękuję- szepnęła dziewczyna i pozwoliła posadzić się na przednim siedzeniu. Piotr bardzo się o nią martwił, jaj zachowanie nie było podobne do uśmiechniętej i optymistycznej Pani doktor.
- Zawiozę Cię do domu, musisz odpocząć, dobrze?
Hana powoli skinęła głową, gdy jechali jej wzrok nieobecnie patrzył się zza okno. Po 15 min samochód wyhamował pod domem dziewczyny.
- Chodź, odprowadzę Cię - zaproponował Piotr i otwarł jej drzwi
Hana poszła za nim, gdy otwierała drzwi ręce trzęsły się jej tak ze nie umiała trafić do dziurki od klucza. Gawryło delikatnie chwycił jej dłoń w swoją i stabilizując pomógł otworzyć drzwi.
- Co jeszcze mogę zrobić?- zapytał Piotr nie wiedząc czy powinien zostać, czy wyjść
- Dziękuję, ale jedź już. Chcę być na chwilę sama- głos Hany był ledwie słyszalny
- Dobrze, zadzwonię wieczorem. Trzymaj się- wychodząc Gawryło po przyjacielsku uścisnął jej ramię
- Jaka ona drobna pomyślał i wyszedł.
Hana jeszcze długo stała na środku przedpokoju, po tem podeszła do kanapy i położyła się. Nie mogła zasnąć, leżała z szeroko otwartymi oczami i nie miała nawet siły myśleć. Piotr pojechał do domu i cały czas trzymał komórkę w ręce, tak na wszelki wypadek . Ok godziny 16 Hana wstała z kanapy, na nic nie miała ochoty więc wzięła płaszcz i poszła na spacer. Powoli robiło się ciemno. Jakieś 45 minut później dziewczyna wracała do domu, furtka była otwarta co trochę ja zdziwiło
- przecież zamykałam- zastanawiała się
Gdy podeszła do drzwi była już pewna, ktoś sie włamał. Nie pewnie weszła do dużego pokoju, na największej ścianie ktoś napisał czerwonym sprejem " WIDZĘ CIĘ " kobieta nie wytrzymała, rozpłakała się. Roztrzęsiona wybrała numer Piotra, zdołała tylko powiedzieć
- Przyjedź, proszę.... - emocje nie pozwalały na więcej
Gawryle nie trzeba było dwa razy powtarzać, natychmiast wsiadł w auto i pojechał. Po chwili wchodził juz do mieszkania koleżanki, wiedział że coś jest nie tak. Gdy zobaczył płacząc Hanę stojącą po środku tego całego bałaganu podszedł do niej i przytulił. Dziewczyna wtulała się w niego coraz bardziej ciągle płacząc. On powoli głaskał ją po plecach i delikatnie całował we włosy
- Nie bój się - szeptał- już wszystko jest dobrze, jestem tu. Spokojnie
Po chwili dziewczyna uspokoiła się, odwzajemniła uścisk. Gawryło nie mógł się już powstrzymać i zaczął całować ją w szyję, ona nie sprzeciwiała się. Po chwili oboje leżeli na kanapie wtuleni w siebie, Hana była już prawie całkiem spokojna. ?Gawryło cały czas tulił ją, wiedział co czuje i co jest jej teraz potrzebne- poczucie bezpieczeństwa. Po chwili znów zaczęli się całować. Nad ranem obudzili się w łóżku Hany wtuleni w siebie. Hana cięgle miała w oczach strach
- Hanuś, już wszystko jest dobrze - szepnął Gawryło
- Hanuś?- powtórzyła zdziwiona dziewczyna
- Yyyy no tak, po polsku to zdrobnienie od Hanny, wiem że ty jesteś Hana, ale nie wiem jak to zdrobnić po Izraelsku - powiedziała z rozbrajającym uśmiechem
- Ja też nie wiem, zawsze była Hana, ale Hanuś mi się podoba- dziewczyna wreszcie się uśmiechnęła. Chwilę leżeli w ciszy. Nagle Hana odwróciła się so niego przodem i zaczęła mówic
- Tam było strasznie, przypomniało mi sie jak w Nigerii, w tym więzieniu. Zimno, krzyczą, boże jak się bałam. Oni strzelali.... - Hana mówiła nie związane ze sobą słowa, Gawryło zrozumiała że wcześniej nie mieszkała tylko w Tel Avivie. Nie chciał teraz tego słuchać, była zbyt wyczerpana psychicznie, znowu zaczęła się trząść.
- Hana, spokojnie, nic Ci nie grozi, spokojnie- znowu ją mocno przytulił. Dziewczyna jednak dalej była pogrążona w wspomnieniach- To ja dostałam ten kontrakt w Nigerii, on pojechał za mną, porwali go z grupa dziennikarzy z Europy, był fotografem. W internecie zamieścili film z egzekucji- Hana płakała
- Kogo zabili?- Piotr był zdziwiony jej zachowaniem
-Mojego męża- Hana juz wogóle nad sobą nie panowała. Płakała, a Gawryło starał się ją uspokoić. Zrozumiał jej zachowanie, przeraził się ile zniosła i wycierpiała.
- w tym więzieniu w nocy było jak w Nigerii, zimno, ciemno i pachniało stęchlizną. Spałam na podłodze. - Piotr ciągle ją tulił, po jakiejś godzinie uspokoiła się, leżeli w ciszy
- Plecy mnie bolą- szepnęła nieśmiało Hana
- Śpij, wszystko będzie dobrze - odpowiedziała Piotr i zaczął masować jaj napięte plecy czyjąc że po każdym jego ruchu rozluźnia się. Po chwili dziewczyna wreszcie zasnęła. Obudzili się po kilku godzinach, Hana była już całkiem spokojna, uśmiechnęła się i powiedziała
- Przepraszam za wcześniej, przepraszam że tak płakałam. Już wiem że będzie dobrze. Dziękuję - gdy to powiedziała pocałowała go w policzek
- Zaszczytem było cię pocieszać- powiedział Gawryło i uśmiechnął się
Po chwili wstali, zjedli śniadanie i Gawryło podrzucił Hanę do szpitala, bo tylko tam czuła sie dobrze, przynajmniej tak twierdziła.
Przez cały dzień nie widzieli się, Piotr operowł , a Hana siedziała u siebie. Wieczorem kobieta wyszła i skierowała sie do taksówki. Przed szpitalem podbiegł do niej jakiś facet i powalił brutalnie na ziemię, skopał ją i wyciągnął pistolet. W tym momencie zobaczył to Gawryło, szybko wybiegł przed szpital i wywrócił przeciwnika, wytrącając mu broń z ręki, napastnik zdołał jednek oddać ślepy szczał , który przeleciała tuż obok Hany. Dziewczyna ciągle leżała na ziemi. Po chwili przybiegli ochroniarze i zajeli sie napastnikiem, w którym Piotr rozpoznał męża pacjentki Hany. Nie przejął się tym jednak i podbiegł do dziewczyny,. Skatowana leżała na betonie. Z rany na czole sączyła sie jej krew,a całe ciało było w sińcach. Straciła przytomność. Piotr wziął ją na ręce i zaniósł do szpitala. Po opatrzeniu rany położył ją na fotelu w lekarskim. Po chwili dziewczyna ocknęła się.
- Hanuś- były to pierwsze słowa które usłyszła.
Jakąś godzinę później do lekarskiego weszła Lena, widząc Hanę siedzącą na fotelu i Piotra masującego delikatnie jej obolały kark wycofała się.


Ps. za wszystkie błędy przepraszam Smile


Tola


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleks




Dołączył: 25 Mar 2011
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Czw 15:54, 24 Maj 2012    Temat postu:

Tolu,pierwszy raz spotykam się z opowiadaniem o Hanie i Piotrze. Bardzo fajny pomysł. Widać,że popełniasz jakieś błędy,ale mówiłaś kiedyś,że masz z tym problem (jeśli dobrze pamiętam,jeśli jednak się mylę to przepraszam). Liczy się oryginalność.
Pozdrawiam!
A.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tola




Dołączył: 07 Lut 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:23, 24 Maj 2012    Temat postu:

Tak, dobrze pamiętasz, to ja mówiłam o błędach. Dziękuję za miłe słowa dotyczące opowiadania Smile
Tola


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kasia:)
- bywalec.



Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 337
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:30, 24 Maj 2012    Temat postu:

Aleks opowiadania o Piotrze i Hanie również są na forum tvp jak byś była zainteresowana Smile Tam nie tylko o nich są Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleks




Dołączył: 25 Mar 2011
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Czw 17:46, 24 Maj 2012    Temat postu:

Kasiu, wchodziłam ostatnio na forum tvp i rzeczywiście był tam temat dotyczący Hany i Piotra,ale widziałam tylko dyskusje na ich temat. Chociaż,znając siebie, to pewnie gdzieś jakieś opowiadanie było,tylko ja, ślepota, nie zauważyłam Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 116, 117, 118 ... 129, 130, 131  Następny
Strona 117 z 131

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin