Forum Anita Sokołowska Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Opowiadania o Lenie i Witku :-)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 114, 115, 116 ... 129, 130, 131  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rybka25r
gaduła.



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 4967
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:17, 18 Mar 2012    Temat postu:

Może powinnyśmy wypromować Ani twórczość na np. FB? Smile Super Aniu! I jeszcze duet Minogue i Donovan- sto lat nie słuchałam Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:50, 21 Mar 2012    Temat postu:

Część 72


choć dzieli nas stracony czas...



Kolejny dzień małżeństwo spędzało w Sokołowie.
- Słuchaj... Daj mi kluczyki - poprosiła Lena, kiedy zostali na chwilę sami w pokoju gościnnym.
- Teraz? Po co ci teraz kluczyki? - zdziwił się Witek.
- Zostawiłam telefon w samochodzie - wyjaśniła.
- Ale po co ci teraz telefon? - dopytywał się.
- Jak po co? Bo ktoś może zadzwonić. - wydawało jej się to oczywiste.
- Kto? Zresztą ja mam komórkę przy sobie, jakby coś. - nie dawał za wygraną, gdyż domyślał się, o co tak naprawdę chodzi.
- Dasz mi te kluczyki czy nie? - zniecierpliwiona spoglądała w kierunku drzwi.
- Dobra, ja pójdę po ten telefon - oznajmił.
- Latoszek! - zdążyła tylko powiedzieć, ponieważ weszła pani Jadwiga.
Na twarzach całej trójki gościł lekki uśmiech - każde z nich wiedziało, że niebawem padnie to nieuchronne pytanie. I tym razem nie wystarczy zdawkowe "wszystko dobrze", tak jak zaraz po przywitaniu.

Wizyta przebiegała w miłej atmosferze. Pani Latoszek nie mogła jednak oprzeć się wrażeniu, iż jest stale obserwowana zarówno przez syna, jak i synową.
- Pewnie macie dużo pracy? - spytała więc, grając na zwłokę.
- Tak, tak - potwierdził mężczyzna.
- Jakiś urlop by się przydał - wtrąciła Lena radosnym tonem.
- Tak... Ale to dopiero jesienią chyba... - podchwycił temat.
- Lepiej późno niż wcale - uśmiechnęła się pani Jadwiga.
- No, jeden już tego lata mieliśmy - przypomniała Lena. Zerknęła przy tym na stojące na komodzie fotografie - w jedną z ramek oprawione było ich ślubne zdjęcie.
- No tak, pamiętam - odparła jej teściowa, nie kryjąc szczęścia. - Ale też taka ładna pogoda, nie możecie cały czas w szpitalu siedzieć - dodała.
- Nie siedzimy - zapewnili ją goście.
- Co? - odezwała się po chwili, choć znała odpowiedź.
- Co co? - rzucił Latoszek wymijająco.
- Czemu mi się tak przyglądacie? - zauważyła cicho.
- Jeszcze rentgena ani innego przyrządu do badań nie mam w oczach... - wyrwało się Witkowi, za co został skarcony wzrokiem przez żonę.
- Przecież mówiłam, że wszystko jest dobrze. Gdyby coś się działo, wiedziałbyś o tym, wiedzielibyście... - kontynuowała matka.
- Taa... - powątpiewał mężczyzna.
- My się po prostu martwimy - tłumaczyła Lena, próbując ratować sytuację.
- Tak, wiem. Ale nie macie ku temu powodów... - pani Jadwiga wyjęła z szuflady teczkę i podała ją synowi. Ten kiwnął głową, po czym razem z Leną zaczął przeglądać wyniki.
- I co? - zapytała, zaniepokojona ich dłuższym milczeniem.
- Noo... Faktycznie nie wynika z tego nic złego, w normie - stwierdził Witek. - Oczywiście, mogłyby być trochę lepsze, ale i tak jest w porządku. - mówił, a obie panie Latoszek rozjaśniły się. Wraz z tym wyjaśnieniem wszystkim powrócił dobry nastrój.

Godzinę później Lena pomagała teściowej sprzątać po obiedzie.
- Naprawdę nie macie powodów do niepokoju - zaczęła pani Jadwiga, chowając część umytych naczyń do szafki. - Jesteście lekarzami, więc doskonale to wiecie. To nic strasznego przecież. Po prostu w pewnym wieku badania są częstsze... - przekonywała, chcąc zbagatelizować całą sprawę.
- Może... - Lena położyła ostatni talerz na suszarce i oparła się o kredens. - Też będę miała wkrótce badania kontrolne... na onkologii...
Pani Jadwiga stanęła jak wryta. Nie wiedziała, co odpowiedzieć:
- Ale...
- Dobrze, już jest dobrze - rzekła Lena. - I mamy nadzieję, że tak zostanie.
- Tak, oczywiście. Na pewno wszystko będzie dobrze. Jeszcze tylu rzeczy o was nie wiem. O nim... - szepnęła. - Wiadomo, że to trudne... Czasem myślę, że nawet niemożliwe, żeby nadrobić te lata. Żeby po takim czasie znów było chociaż trochę normalnie...
- Da się... - Lena posłała teściowej ciepły uśmiech.
W tym momencie do kuchni wszedł Witek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:34, 21 Mar 2012    Temat postu:

Chciałoby się mieć takie okoliczności rodzinnych rozmów w serialu. Fajnie, Aniu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:48, 21 Mar 2012    Temat postu:

Aniu, Twoje opowiadanie jak zawsze pełne ciepła i uroku. Dzięki! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:05, 23 Mar 2012    Temat postu:

Część 73


Jesteśmy jedno, jedno z kamienia.
Nic się w tej sprawie u nas nie zmienia.
Jesteśmy jedno...



Czując, że przerwał im rozmowę na być może całkiem poważny temat, zaczął żartobliwym tonem:
- Tu was mam! Na pewno o mnie sobie plotkujecie.
- Chciałbyś - zaśmiała się Lena.
- Tak, tak. Mam tylko nadzieję, że same dobre rzeczy - oświadczył przekornie.
- Oczywiście - stwierdziły obie kobiety niemal jednocześnie, co Witek skwitował krótkim:
- No myślę! - Tylko dlaczego w kuchni? Zostawiłyście mnie samego - dodał wesoło po chwili.
- Biedaku... - mówiąc to, żona dotknęła jego ramienia.
- Chociaż nie do końca... - rzekł zaczepnie, przez co panie Latoszek przyglądały mu się jeszcze intensywniej. - Dzwoniła Zosia. Do mnie, bo ty nie odbierałaś. A i pytała, kiedy wpadniemy - poinformował. - Tylko nie mów - zwrócił się do Leny.
- Ale czego? - ta spytała.
- A nie mówiłam - odparł i oboje roześmiali się. Pani Jadwiga spoglądała zaś na nich z uśmiechem:
- Nie potrafię was sobie wyobrazić inaczej jak tylko razem.
Lena i Witek wymienili porozumiewawcze spojrzenia - oni wprawdzie też nie potrafili, lecz pamiętali pewien okres w swoim życiu.
- Tak... No, ale racja: nie będziemy tak siedzieli w kuchni. Może napijemy się kawy? - kontynuowała.
- Chętnie, tylko... A może najpierw się przejdziemy? - zaproponował mężczyzna.
- To może wy idźcie, a ja poczekam na was z kawą. - usłyszeli od matki.
- Na pewno? - zapytała Lena.
- Tak - powtórzyła pani Latoszek, a potem obserwowała ich, jak wychodzą. Cieszyły ją ich bardzo dobre relacje. Synową polubiła zaraz podczas pierwszego spotkania - już wtedy przekonała się, że zależy jej na Witku. "Właśnie... Witek" - myślała. Nie wiedziała, czy i kiedy mu wybaczyła. Wiedziała, że nigdy nie zapomni tego, co stało się przed laty. Wiedziała jednak również, że go potrzebuje. Potrzebuje wiedzieć, co się u niego dzieje. Możliwość uczestniczenia w jego życiu sprawiała jej ogromną radość. Była spokojniejsza, ponieważ nie musiała się już jedynie zastanawiać, jak sobie radzi, czy jest szczęśliwy... "Są..." - uśmiechnęła się do siebie.

- Chodź. - Latoszek pociągnął Lenę lekko za rękę.
- Do lasu? - zachichotała, gdy skręcali w boczną ścieżkę.
- Tak, tak. Zamierzam pokazać ci okolicę w dzień, a nie nocą, jak niektórzy. - zerknął znacząco na żonę.
- No dobra, no. W następny weekend pokażę ci Toruń w dzień, skoro tak bardzo chcesz. Pomijając fakt, że go już widziałeś nie raz - przypomniała rozpromieniona.

W ciągu najbliższych dwóch godzin spacerowali po pobliskich terenach. Towarzyszyły temu zarówno beztroskie śmiechy, jak i szczere wyznania. Znajomy krajobraz budził bowiem wspomnienia.
- Widzisz to drzewo? - wskazał na jedno z mijanych.
- No. Tylko mi nie mów, że kiedyś na nie wchodziłeś - zastrzegła rozbawiona.
- Nie - odrzekł. - Na tamto wyższe - dokończył wesołym tonem. - Jeszcze parę lat temu nawet do głowy by mi nie przyszło, że będę tu przyjeżdżał tak... tak po prostu... - odezwał się miękko po chwili, a wtedy kobieta ścisnęła mocniej jego rękę.
- Pomyślałam, że lepiej będzie, jak zostawię was samych choć na moment - wyjaśniła wcześniejszą prośbę o kluczyki do samochodu.
- Wiem, domyślam się - oznajmił Witek, który bez trudu rozpoznał jej intencje. - Posłuchaj... Dobrze, że zostałaś... To znaczy dobrze, że nie dałem ci tych kluczyków.
Lena odpowiedziała uśmiechem - rozumiała, co chciał jej przez to powiedzieć.
- No... A o czym rozmawiałyście, zanim wszedłem? Jeśli to nie tajemnica. - zatrzymał się.
- Nie; nie tajemnica. Wręcz przeciwnie: żadnych tajemnic. To się potem źle kończy... - spojrzała wprost w jego ciemne oczy.
- Tak, tak - skwitował swoim zwyczajem, jednak poważniej niż zwykle.

http://www.youtube.com/watch?v=cUZjPKnazmM

Motto stanowi piosenka "Życzliwość i stałość małżeńska" Agnieszki Chrzanowskiej (inny tytuł: "Jedność i uczciwość małżeńska").


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleks




Dołączył: 25 Mar 2011
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 21:33, 23 Mar 2012    Temat postu:

Pieknie Aniu. W sumie...dziwię się,że komentuję twój cd jako pierwsza,zazwyczaj nie mogę się dobićWink

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aleks dnia Pią 21:34, 23 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zygus
- poziom 2.



Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 23:06, 23 Mar 2012    Temat postu:

Niesamowite są te Twoje opowiadania:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:55, 01 Kwi 2012    Temat postu:

Część 74

To miłość tak sprawiła, że
jesteś blisko mnie...



Jasny blask słońca rozświetlał radosne twarze spacerujących. Lena i Latoszek byli w drodze powrotnej do jego rodzinnego domu, kiedy usłyszeli za swoimi plecami głośne "cześć". W pierwszej chwili nie odwrócili się nawet, gdyż uznali, iż nie jest ono skierowane do nich. Słowa powitania padły jednak ponownie:
- Witek? No, Witek! Cześć! Prawie cię nie poznałem, kopę lat.
Wypowiadający je mężczyzna wydawał się Latoszkowi znajomy, lecz nie mógł skojarzyć skąd. Dowiedział się wszystkiego, nim zdążył o cokolwiek zapytać:
- No nie. Kumpla z ławki nie poznajesz?
- Taa. - wtedy dopiero Witek rozpoznał w nim kolegę ze szkoły, który jednocześnie był swego czasu jego sąsiadem. - Wojtek? - upewnił się więc.
- Wojtek. No w końcu. Aż tak się zmieniłem? - stojący naprzeciw blondyn podszedł bliżej.
- Tak, tak - skwitował Latoszek i panowie przywitali się. - Moja żona. - Witek przedstawił mu Lenę, przyglądającą się całemu zajściu.
- Właśnie miałem cię pytać, kto ci towarzyszy. Dzień dobry! - Wojtek podał jej rękę. - A moja ciągle w pracy, no i sam musiałem przyjechać - dodał. - Tak blisko mieszkaliśmy, później się wszyscy porozjeżdżali po świecie - przypomniał, zaś Witek przytaknął.
- Szkoda, że dopiero teraz się widzimy, bo zaraz wracać muszę. Jakieś spotkanie klasowe zamierzają organizować, także wiesz. Może wtedy nie tak w biegu. No... Zresztą niedługo znowu wpadnę do rodziców, więc jakoś cię znajdę gdyby coś - poinformował Wojtek. - Miło było poznać... - zwrócił się do Leny - i się spotkać - rzekł do Latoszka. - To do zobaczenia, cześć!
- Cześć - powiedział Witek, podczas gdy kolega wsiadał do samochodu.
- Coś ty taki mało rozmowny? - odezwała się Lena zaczepnie.
- Przecież mnie znasz - odparł, na co kobieta uśmiechając się, kiwnęła potakująco głową.
- Ciekawe, co by było, gdybyśmy spotkali jakąś twoją koleżankę... - podpuszczała męża.
- Mieliśmy samych chłopaków w klasie - oznajmił wesoło.
- Ale przecież nie musiała być z klasy. Chyba, że podkochiwałeś się w którejś nauczycielce - drążyła temat.
- I co jeszcze? - odpalił z przekorą.
- Raczej: i kogo jeszcze? - zachichotała.
- Nikogo - odrzekł niby żartem.
- No myślę! - oświadczyła rozpromieniona. - Pójdziesz na to spotkanie? - spytała po chwili.
- Po co? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Jak po co? Spotkać się tak, jak przed chwilą, porozmawiać trochę dłużej... - mówiła.
- A o czym ja mam rozmawiać z ludźmi, których ileś tam lat nie widziałem? - zatrzymał się. - Tyle minęło, tyle się zdarzyło...
Spojrzeli na siebie, a potem na pobliski budynek, w oknie którego dostrzegli matkę Witka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:00, 01 Kwi 2012    Temat postu:

Fajnie byłoby również w serialu dowiedzieć się czegoś więcej o przeszłości Witka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:00, 04 Kwi 2012    Temat postu:

Część 75

potrzebuję cię...


Ponieważ ulegli namowom matki i zostali na kolacji, do domu wrócili późnym wieczorem.
- Pora spać, bo mamy dyżur z samego rana - przypomniała Lena, kładąc torebkę na garderobie. - Co... - przerwała. Zauważyła bowiem, że zamyślony mąż w ogóle nie zwraca uwagi na to, co mówi. - Latoszek! - zawołała więc.
- Tak, tak. - ten obrócił się w jej stronę.
- Wcale mnie nie słuchasz - poskarżyła się.
- Słucham - stwierdził.
- No to co przed chwilą powiedziałam? - spytała.
- Że rano mamy dyżur - odrzekł.
- A potem? - drążyła.
- A mówiłaś coś jeszcze? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- No widzisz - skwitowała. - Co się dzieje? - podeszła bliżej.
- Nic się nie dzieje - oświadczył, choć wiedział, że Lena i tak w to nie uwierzy. - Tylko coś mi tu nie gra... - dodał po chwili.
- Co? W czym? - dopytywała się, chcąc mu pomóc.
- Z matką, badaniami, wynikami - wyliczał, mimo że właściwie wszystko sprowadzało się do jednego.
- No i co z tym? Przecież widzieliśmy je na własne oczy, wszystko w porządku - rzekła.
- Taa... Tylko tu mi coś nie gra - powtórzył. - Po co w takim razie było to wszystko? Po co te teksty, że nie chce opieki ani litości? Czemu od razu nie pokazała tych wyników, skoro wszystko jest ok?
- Dla niej to też jest trudne, więc pewnie dlatego... - żadne inne wyjaśnienie nie przychodziło jej w tym momencie do głowy.
- Wiem, rozumiem. Ale słuchaj: nie wydaje ci się to dziwne, że teraz nagle tak chętnie pokazała nam te wyniki? - tłumaczył przejęty.
- Może po prostu też potrzebowała czasu? Spojrzała na to inaczej; zrozumiała, że tak będzie lepiej... - zastanawiała się głośno. - No i nie wiem, czy tak chętnie.
- Ok, ale to jest wszystko... No nie wiem. - zmarszczył czoło.
- No ale wolałbyś, żeby te wyniki były złe albo żeby nam ich wcale nie pokazała? - starała się go przekonać, że nic się nie dzieje.
- No nie. Jasne, że nie. Ale cały czas mam wrażenie, że coś tu nie gra. Tak sądzę... - odpowiedział.
- A mnie się wydaje, że na siłę szukasz problemu. - uniosła brwi.
- Tak myślisz? - spojrzał na nią pytająco.
- Tak myślę - potwierdziła. - Nic teraz nie zrobimy. Zastanowimy się, co dalej. Przecież jest dobrze. Nie ma co się martwić na zapas - kontynuowała miękko.
- Tak, tak. Już to gdzieś kiedyś słyszałem - odparł weselszym tonem.
- No co ty! - zachichotała. Pamiętała dobrze, że to Witek swego czasu pokazywał jej taki właśnie punkt widzenia.- Dobra. Chodźmy spać, bo już naprawdę późno.
- Taa, tylko, że to nie ja parę razy przestawiam potem budzik - zażartował.
- Wiem, że nie ty. Ty wcale nie zwracasz na niego uwagi i śpisz dalej. - na jej słowa oboje się roześmiali.

Kiedy w końcu poszli się już położyć, to Lena nie potrafiła zasnąć - ta sytuacja z matką Latoszka przywołała wspomnienie jej własnej choroby. Przyczyniały się do tego również zbliżające się wrześniowe badania. Patrząc na śpiącego obok mężczyznę, myślała, jak bardzo jej pomógł i wciąż pomaga; zastanawiała się, co by bez niego zrobiła.
- No tak. - pokręciła głową. - Zacząłeś wszystko analizować i mnie się udzieliło.
- Co? - zapytał zaspany, nim przewrócił się na drugi bok.
- Śpij, śpij. - pogładziła go po ciemnej czuprynie, po czym wtuliła się w poduszkę i wkrótce sama też zasnęła.

Nowy tydzień mijał im na kolejnych dyżurach:
Witek wszedł po cichu do lekarskiego. Stanął za krzesłem, za którym siedziała Lena.
- Dzień dobry. - pocałował ją w czubek głowy.
- Dzień dobry. - nie podniosła nawet wzroku znad papierów, ale uśmiechała się do siebie. - A ty tu po co przyszedłeś? - rzuciła radośnie.
- Wyobraź sobie, że też tutaj pracuję - odparł równie przekornie.
- Wyobraź sobie, że wiem. Wiem też, że zaczynasz dopiero za dwie godziny. - ożywiła się.
- No co ty! - nachylił się nieco. - Zmęczona? - spytał z troską, gdyż fakt ten nie umknął jego uwadze.
- Yhm... - spojrzała w górę w jego ciemne oczy. - Ciężki przypadek. - dodała wyjaśniająco.
- Ja? - zaczął się z nią droczyć.
- Też - oznajmiła wesoło.
- Pomóc ci? - zajrzał jej przez ramię na przeglądany przez nią plik dokumentów. Zanim jednak kobieta zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, w pomieszczeniu pojawiła się pielęgniarka z informacją, że jedna z pacjentek zaczęła gorączkować.
- Dobrze, już idę - rzekła Lena, a następnie zwróciła się do męża:
- Wrócę za chwilę i ci opowiem. To znaczy liczę na konsultację, panie doktorze.
- Ma się rozumieć, pani doktor - usłyszała w odpowiedzi.

Po powrocie z sali pacjentki zastała Witka siedzącego przy biurku.
- Wypiłeś mi kawę. - podniosła pusty kubek.
- Ja? Nie. - udał, że nie wie, o co chodzi.
- No to kto? - pytała rozpromieniona.
- No dobra, ja. Ale zrobiłem ci nową. - wstał. Na potwierdzenie swoich słów postawił na blacie dzbanek. - Proszę. - przesunął kubek pełen kawy w jej stronę.
- Dziękuję. - wzięła go i usiadła na krześle, zajmowanym wcześniej przez mężczyznę. Nie przestawała mu się przyglądać.

http://www.youtube.com/watch?v=FoWfD8bvYYA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:16, 04 Kwi 2012    Temat postu:

Super te rozmowy w takim Latoszkowym stylu. Fajnie się czyta. Dzięki!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:16, 04 Kwi 2012    Temat postu:

Nic dodać, nic ująć...Uroczo jak zwykle Smile Dzięki, Aniu!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:15, 12 Kwi 2012    Temat postu:

Część 76


'Cause you bring out the best in me,
like no one else can do...



- Co? - spytał w końcu, czując na sobie jej wzrok.
- Nic. Tak się tylko zastanawiam - odparła.
- Nad czym? - zadał kolejne pytanie.
- Czy twoja propozycja jest nadal aktualna? - wyjaśniła radosnym tonem.
- Jaka propozycja? Aaa... - skojarzył fakty. - Pokaż. - wskazał na trzymany przez żonę plik kartek. Ona zaś, podając mu go, opisała pokrótce dotychczasowy przebieg leczenia swojej pacjentki.
- Taa... Chyba na razie nic więcej nie da się zrobić. Trzeba czekać, czy leki zadziałają. Skoro jej stan się unormował, to powinno być dobrze. Poobserwuję ją podczas dyżuru - mówił łagodnie.
- Dobra, dzięki. - wzięła łyk kawy.
- Do usług - rzucił wesoło, podczas gdy kobieta zmierzała w kierunku wyjścia.
- Wracam na oddział - oznajmiła.
- No dobra, no. - kiwnął głową. - Co? - odezwał się, kiedy zatrzymała się przy drzwiach.
- Nic. Tak się tylko zastanawiam. - chwyciła za klamkę.
- Jeju, chyba mam deja vu - zaśmiał się. - Nad czym tym razem?
- A co ty tu będziesz teraz robił? - zapytała, choć w jej głosie brzmiało inne pytanie.
- Muszę jeszcze zjeść śniadanie - odpalił.
- Tutaj? - drążyła temat.
- Nie, w bufecie - oznajmił.
- Mhm. Sam? - zamrugała.
- Nie, z tobą. - spojrzał na nią, ciekaw jej reakcji.
- Mhm. Ciekawe - skwitowała z błyskiem w oku.
- A nie zapraszałem cię? - udał zdziwionego.
- Nie - odrzekła z lekkim wyrzutem.
- To właśnie to robię - oświadczył, uśmiechając się przy tym zawadiacko. Mimo rysującego się na niej zmęczenia twarz Leny rozpromieniła się jeszcze bardziej.
- Przemyślę to - rzuciła przekornie, a następnie wyszła.

Z racji obowiązków na umówione śniadanie mieli tylko kwadrans. Potem to Witek zajmował się pacjentami, natomiast Lena wracała do domu. Wkrótce po tym, jak do niego dotarła, odebrała telefon od swojej mamy. W krótkiej rozmowie potwierdziła sobotnie odwiedziny oraz zapewniła, że wszystko u nich w porządku. Miała już odłożyć komórkę, ale po chwili zastanowienia wybrała numer teściowej.
- No to dobrze. U nas też wszystko dobrze. Tak, w szpitalu jest. No... Sama siedzę, więc myślę: zadzwonię - opowiadała. Jednak w gruncie rzeczy chodziło jej tylko o jedno. Chciała bowiem sprawdzić, czy nie dzieje się nic złego. - Aha. No, ja dopiero niedawno wróciłam, ale może jutro też się wybierzemy na spacer. Tak, pogoda piękna - mówiła, powoli kończąc.
Nie minęła godzina, a znów rozległ się dzwonek, tym razem do drzwi.
- Mam dla was propozycję nie do odrzucenia - powiedziała Zosia zaraz po przywitaniu, z tajemniczym uśmiechem spoglądając na zaintrygowaną przyjaciółkę.

Również Latoszkowi czas płynął dość szybko. Po konsultacji na chirurgii z telefonem przy uchu wchodził właśnie do pokoju lekarskiego.
- No. A i mieliśmy gościa - usłyszał w słuchawce.
- Kogo? - rzekł więc.
- Zgadnij - Lena przekomarzała się z mężem.
- Monikę? - typował możliwe osoby.
- Nie. Dlaczego? - odpowiedziała.
- A bo z Jędrasem rozmawiałem i podobno się do nas wybierają. Znaczy od tygodnia gdzieś - roześmiał się.
- Aha. No to trzeba ich zapytać, ile im to jeszcze zajmie. Zosia u nas była. Opowiem ci w domu wszystko - poinformowała.
- Tak, tak. - usiadł przy biurku. Nim się rozłączyli, zdążyli jeszcze porozmawiać chwilę o stanie ich aktualnie wspólnej pacjentki.
- Co ty taki zadowolony? - Witek nawet nie zauważył, kiedy w pomieszczeniu zjawił sie Pawica.
- Ja? - Latoszek zerknął na niego.
- Nie; ten za tobą, który się uśmiecha do komórki - odparł Adam.
- Co ty taki zmęczony? - wykpił się Witek.
- Nawet mi nie mów. - Pawica rozsiadł się na kanapie.
- Kawy? - zaproponował Latoszek.
- Wow - odpalił Adam.
- Znaczy nie chcesz? - Witek odłożył kubek z powrotem na szafkę. - Nawet lepiej w sumie, więcej dla mnie zostanie - dodał.
- Chciałbyś. A poproszę. - Adam przesiadł się na krzesło stojące bliżej przyjaciela. - Całe szczęście, że od przyszłego tygodnia mam urlop.
- Tobie to dobrze - skwitował Latoszek, podając mu kubek.
- I kto to mówi!? To nie ja miesiąc temu wypoczywałem w Grecji - przypomniał Adam wesołym tonem. - A swoją drogą, to dalej nie rozumiem, jak jej udało się ciebie przekonać, żeby tam pojechać.
- Normalnie? - Witek bardziej stwierdził niż zapytał. Adam zaś tylko z uśmiechem skinął głową - pod przykrywką podróży poślubnej mówił o czymś innym. Pozornie żartobliwą wymianę zdań przerwała pielęgniarka, wzywająca Pawicę do pacjenta.
- Nawet kawy człowiekowi nie dadzą się napić - westchnął.
- Czekaj, pójdę z tobą. - Latoszek również wstał i obaj wyszli.

Gdy po skończonym dyżurze Witek wrócił do domu, Lena, zwinięta w kłębek, drzemała na fotelu. Mężczyzna okrył ją kocem, spoglądając na nią z czułością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:23, 12 Kwi 2012    Temat postu:

Jak pięknie! Aby było pięknie nie musi być tak jak u Hitchocka. Ja się jednak nie nadaję do oglądania tego co nam szykują scenarzyści. Wolałabym coś takiego jak pisze Ania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:20, 18 Kwi 2012    Temat postu:

Część 77


I love the way you love me...


- Dawno wróciłeś? - przetarła zaspane oczy.
- Przed chwilą - odpowiedział miękko.
- Coś się stało? Czemu mi się tak przyglądasz? - rzuciła zaczepnie.
- Nic. Tak się tylko zastanawiam - przedrzeźniał ją. W tym momencie oboje przypomnieli sobie poranne rozmowy.
- No co ty! Ja też - oznajmiła wesołym tonem.
- Nad czym? - usiadł obok niej na oparciu fotela.
- Tak sobie myślę: od razu wróciłeś, nie zostałeś dłużej w pracy, a jeszcze rano tak cię do niej ciągnęło - podpuszczała go.
- Tak, tak - skwitował swoim zwyczajem.
- Tak, tak - powtórzyła kobieta radośnie, kładąc głowę na ramieniu męża.
- No a co to za tajemnicza propozycja? - ten zmienił temat.
- A właśnie. Tu mamy niewiele czasu na zastanowienie się - stwierdziła z błyskiem w oku.
- Co? Dlaczego? - dopytywał się.
- Bo chodzi o jutrzejszy dzień - wyjaśniła. - Otóż...

Otóż Burskim udało się wyciągnąć przyjaciół do stadniny. Wspólnie spędzali tam miłe popołudnie. Po przejażdżce konnej panowie poszli do stajni, zaś panie spacerowały wzdłuż pobliskiej łąki.
- Nad czym tak myślisz? - spytała Zosia Lenę, kiedy ta oparła się o drewniane ogrodzenie.
- Przypomniałam sobie, jak byliśmy tu z Latoszkiem - odparła, uśmiechając się do swoich myśli. - Wydaje się, jakby to było tak niedawno - dodała. W uszach wciąż brzmiały jej tamte słowa. Słowa, o których prawdziwości przekonała się już dawno. Przekonywała się każdego dnia.
- Dokładnie, ten czas tak szybko płynie... - z zamyślenia wyrwał ją głos przyjaciółki. - Amelka też przeżywa, że znów musi iść do szkoły - kontynuowała Burska.
- A no tak. A kiedy wraca z tego obozu? - Lena spojrzała w jej stronę.
- Już wróciła. Tylko oczywiście zaraz musiała się spotkać z koleżankami i tyle ją widzieliśmy. Odbierzemy ją, jak będziemy wracać - ta poinformowała w odpowiedzi.
- Z nimi też się musi podzielić wrażeniami - odrzekła Lena. - Może jakieś wakacyjne zauroczenie? - zasugerowała żartobliwie.
- Nawet tak nie mów. - śmiejąc się, ruszyły w kierunku znajdującego się naprzeciw budynku:
- Może trafił się jej jakiś sympatyczny kolega. Albo jako opiekunowie jacyś przystojni panowie.
Stojący w pobliżu Witek z Kubą usłyszeli tylko końcowy fragment rozmowy.
- Kto przystojny? My? - odezwał się więc Latoszek zadziornie.
- Jeszcze nie rozpaliliście tego ogniska? - rzekła przekornie jego żona.
- Jeszcze nie zaczęliśmy - przyznał Burski wesoło. - No co? My też ucięliśmy sobie pogawędkę. Z Zygmuntem.
Lena uśmiechnęła się porozumiewawczo do Witka - tak jak przed kilkoma minutami, tak i teraz miała w głowie wspomnienie tamtej wizyty tutaj. Odtwarzała w pamięci tę chwilę, kiedy właśnie Zygmunt zwrócił się przy powitaniu do Latoszka, że w końcu przywiózł tu tę miłość swego życia. Spoglądała mężowi prosto w oczy i właśnie to widziała. To, o czym on sam nie mówił wprawdzie często, ale za to okazywał jej na każdym kroku.
- No. To tak tytułem wyjaśnienia, żebyście nie pomyślały, że z którymś koniem - żartował dalej Kuba.
- Tak, tak. - potwierdził Witek, jednocześnie klepiąc przyjaciela po ramieniu.
- Normalnie koń by się uśmiał - odpaliła Zosia, na co cała czwórka wybuchnęła śmiechem, jak zresztą jeszcze wielokrotnie tego dnia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 114, 115, 116 ... 129, 130, 131  Następny
Strona 115 z 131

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin