Forum Anita Sokołowska Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Opowiadania o Lenie i Witku :-)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 66, 67, 68 ... 129, 130, 131  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
FABIAN2
gaduła.



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:19, 11 Lut 2009    Temat postu:

Marta koniec opowiadanka był wklejony dzisiaj po 5. Ponieważ od tego czasu prawie wszystkie wchodziłyście na forum, dlatego uznałam, że i to zakończenie również zostało przez osoby zainteresowane przeczytane. Więc nie było sensu dalej go tutaj trzymać.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez FABIAN2 dnia Śro 19:23, 11 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marta
gaduła.



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 4196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z głebi serca

PostWysłany: Śro 19:48, 11 Lut 2009    Temat postu:

FABIAN2 napisał:
Marta koniec opowiadanka był wklejony dzisiaj po 5. Ponieważ od tego czasu prawie wszystkie wchodziłyście na forum, dlatego uznałam, że i to zakończenie również zostało przez osoby zainteresowane przeczytane. Więc nie było sensu dalej go tutaj trzymać.


Nie pomyslałas ;ze kazda z nas ma swój real i czasami tylko minutkę na to ;aby tylko zagladnąc na forum i to szczególnie do "naszych spraw"?
Twoje opowiadanie bylo obszerne i wymagało czasu na przeczytanie.
No ale to juz Twój wybór co Ty z nim zrobisz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FABIAN2
gaduła.



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:01, 11 Lut 2009    Temat postu:

Marta wklejałam opowiadanko po kawałku codziennie tak, aby każdy mógł je przeczytać. Jak wyliczyłam było po sobie 7 postów. Zresztą pisałam , że zastanawiam się nad sensem dalszego wklejania skoro nikogo nie zainteresowało. Jak obiecałam wrzuciłam do końca.
Ty z Anią już się na temat opowiadanka wypowiedziałaś, więc doszłam do wniosku, że i tak już nic więcej nie napiszecie.



Żeby nie było, że jestem taka i owaka to wrzucam je jeszcze raz. Ale od strony 9...!!!!!!

Były momenty, że Ada miała Witka dość. Niekiedy był romantyczny????. A niekiedy gbur, cynik. Czasami nie wiedziała o co mu chodzi.
Będąc na mieście Ada natknęła się na Lenę, robiącą zakupy.
-Cześć Lena
-Cześć Ada.
-Czekam właśnie na klientów. Może wypijemy obie kawę zanim przyjdą.
-No dobra. I tak już na dzisiaj skończyłam.
-Jak tam u ciebie i tego profesora.
-Nie narzekam.
-A myślicie się pobrać.
-Wiesz, nie było jeszcze takiej rozmowy, a mam niemiłe wspomnienia z Witkiem, to nie spieszy mi się za bardzo. A Wy???
-My. Nie wiem. Witek potrafi być czasami taki romantyczny, a czasami cyniczny.
-Akurat nic nowego nie powiedziałaś.
-Jak Ty z nim tyle czasu wytrzymałaś.
-Wiesz sama się dziwię.
-O są już moi klienci.
-No to ja już pójdę.
-To cześć.
Witek dowiedział się że Ada spotkała się z Leną na mieście.
-Znowu się z nią spotkałaś.
-No i co z tego. Pogadałyśmy o babskich sprawach.
-Taa i o tym jej profesorku zapewne też.
-A od kiedy cię to interesuje.
-Nie interesuje
-To po co pytasz.
-Nic ci do tego.
-Nie Witek. Tak to ja z Tobą nie będę rozmawiała.Idę spać.
Lena wyjechała. Ale tylko na kilka dni. Sprawy tutaj w kraju nie pozwalały, jej wyjeżdżać na dłużej.
Witek miał jeszcze zaległy urlop. Więc postanowił, że zrobi Adzie niespodziankę i ją gdzieś zabierze.
-Co byś powiedziała na to miejsce.
Pokazuje jej w internecie miejsce w samym środku lasu.
-A w tym domu jest chociaż łazienka.
-Nie jest strumyk w którym można się wykąpać.
-A jakaś toaleta jest.
-Tak. Na zewnątrz.
-I Ty mnie chcesz w to miejsce zabrać.
-Tak. Cisza, spokój.
-Wiesz co. Wolę zostać tutaj. Przynajmniej będę wśród ludzi. A nie wśród zwierząt.
No to pojadę sobie sam.
-No to jedź.
Witek wkurzony na Adę sam tam pojechał. Nie będzie rezygnował z wypoczynku, bo ona nie chce z nim jechać.
Ada była nawet zadowolona, że Witka nie ma , bo przynajmniej mogła sobie wszystko w spokoju zrobić.
Kiedy Witek był na urlopie nagle stało się coś czego nikt nie przewidział.
Akurat tak się złożyło, że w momencie jak Witek był na urlopie przyjechała jego matka. Do szpitala.
W tym samym czasie w szpitalu zjawiła się Lena.
Matka Latoszka wchodzi do lekarskiego i nie zauważając Leny pyta o Witka.
-Dzień dobry. Szukam doktora Witka Latoszka.
-O dzień dobry.
-Pani Lena.
-Tak. Poznała Pani.
-No w końcu to pani pomogła mi wybaczyć Witkowi.
-Cieszę się bardzo.
-A gdzie mogę go zastać
-No niestety z tego co się orientuję, to nie ma go wyjechał na urlop.
-No nic to w takim razie będę musiała przyjechać innym razem.
Dziękuję . Do widzenia.
Lena uśmiechnęła się pamiętała swoją wizytę u pani Latoszek. Ale to były inne czasy wtedy i była jeszcze z Witkiem.
-Lekarz. Potrzebujemy lekarza. Nagle krzyknął ktoś z korytarza.
Lena wybiegła natychmiast. Co się stało.
-Tutaj. Ta kobieta nagle upadła.
Lena podbiegła szybko i zobaczyła leżącą na podłodze panią Latoszek.
Proszę się rozsunąć. Ta kobieta potrzebuje powietrza. Zaraz natychmiast podbiegł Pawica, i Tretter który akurat przechodził.
-Co się dzieje.
-To jest matka Witka. Przyjechała do niego. Była chwile temu w lekarskim.
-Czy ktoś próbował go zawiadomić. Pyta Tretter
-Ma wyłączoną komórkę.
-Cholera jasna. To co robimy.
-Musimy zrobić wszystkie badania i wtedy dokładnie stwierdzimy co jej jest......
-Wygląda to na rozległy zawał. Nie wiem czy z tego wyjdzie. przegląda wyniki Kuba
-Cholera czy ktoś próbował kontaktować się jeszcze raz z Witkiem
-Stefan spokojnie. Pani Lena próbuje się z nim skontaktować.
-Witek cholera włącz tą komórkę w końcu.
Lena widząc, że nie połączy się z Witkiem nagrała mu się na sekretarkę.
-Latoszek nie mam ochoty z Tobą rozmawiać, ale musisz przyjechać do szpitala. Jest tutaj Twoja mama. Ma rozległy zawał. Rusz dupę i przyjeżdżaj natychmiast.
Rozłączyła się i pomyślała. Nie wiem co on sobie myśli. Jak nie potrzebny to się panoszy, a jak potrzebny to go nie ma.
Schowała tylko telefon i natychmiast pobiegła do sali gdzie leżała Pani Latoszek.
-Pani Leno udało się Pani połączyć z Witkiem .zapytał Tretter
-Niestety nie. Ale nagrałam mu się na sekretarkę. Mam nadzieję, że odsłucha.
Witek w tym czasie napajał się ciszą. Tutaj mógł odpocząć . Nabrać sił. I nikt mu nie przeszkadzał.
Wyłączył komórkę, żeby mieć święty spokój.
-Obawiam się, że jej nie uratujemy. Cholera gdzie jest ten Witek.
-Nie możemy na niego czekać natychmiast na stół.
Operacja trwała długo, ale lekarze musieli udrożnić światła naczyń wieńcowych i przywrócić przepływ krwi w obszarze zawału .
Lena cały czas czekała na korytarzu. Nie mogła tak teraz odejść. Ona tylko znała panią Latoszek. I pod nieobecność Witka, nie mogła jej zostawić.
Jak tylko wyszedł Tretter i Sambor natychmiast do nich podbiegła.
-I co z nią
-Zobaczymy. Teraz nic nie możemy powiedzieć
-Jak upadła uderzyła się w głowę i do tego pojawił się obrzęk mózgu. .
Niestety jest w śpiączce i tyle możemy powiedzieć.
Gdy zawieziono panią Latoszek na OIOM Lena natychmiast do niej poszła.
siedziała przy pani Latoszek niemal bez przerwy. Wyrwała się tylko kilka razy, żeby pozałatwiać swoje sprawy związane z badaniami.
Zbliżał się jej wyjazd, a Witka nadal nie było. Nie chciała zostawiać teraz jej samej, dlatego zadzwoniła do Richarda.
-Cześć Richard. Słuchaj muszę tutaj jeszcze zostać. Nie wiem , weź kogoś innego.
Matka Latoszka miała rozległy zawał, a do tego ma obrzęk mózgu i jest nieprzytomna. Nie możemy nigdzie namierzyć Witka. Nie odbiera telefonu. A ja nie mogę jej tak samej zostawić. Nie wiem kiedy wrócę. Odezwę się później.
Latoszek zjawił się w końcu w mieszkaniu. Nie było Ady.
Zapewne znowu ma jakieś spotkanie pomyślał zły. No ale skoro już jest, to teraz sobie odsłucha informacje na poczcie głosowej. Włączył sobie telefon. A tam pokazało mu się 5 nieodebranych połączeń, od Leny.
-Co ona u Licha chce.
Kiedy zaczął odsłuchiwać, to co miał nagrane. Natychmiast rzucił wszystko i pobiegł do szpitala.
- Cześć Kuba.
-O Witek w końcu. Gdzie ty się podziewasz. Nie można się z tobą skontaktować.
-Wiem. Co się stało. Gdzie moja mama.
-Miała rozległy zawał, jak upadała to uderzyła się w głowę i ma obrzęk mózgu jest teraz na OIOMie leży w śpiączce
-Cholera jasna.
-Ale nie martw się jest u niej cały czas Lena.
-Lena??????.
-Gdyby nie ona....To nie wiem jakby się to skończyło.
Witek nie zastanawiając się natychmiast pobiegł na OIOM. Faktycznie zobaczył przy łóżku matki Lenę. Ona siedząc przy niej opowiadała jej jaki był kiedyś Witek. Liczyła na to, że mimo iż jest nieprzytomna usłyszy ją.
Opowiadała tylko o tym dobrym Witku, tego złego zachowała dla siebie.
Kiedy zobaczyła Witka wyszła z sali.
Lena co tutaj robisz. Richard będzie niepocieszony.
Witek przestań. Nawet kiedy twoja matka leży tutaj, ty nie potrafisz rozmawiać normalnie.
Długo przy niej siedzisz.
Cała noc.
Może powinnaś odpocząć. Teraz ja posiedzę.
Musisz do niej cały czas coś mówić. Może to coś pomoże.
Lena spała niewiele. Wychodziła od niej w nocy, a przychodziła nad ranem. Dlatego na propozycję Latoszka zareagowała natychmiast.
Dobra . A Ty idź odpocznij.
Lena przedłużyła sobie hotel o kolejny tydzień. Mimo że Latoszek już był, to i tak nie mogła go zostawić samego. Tym bardziej, że przy matce Witka musiał ktoś cały czas siedzieć.
Tymczasem do mieszkania wróciła Ada. Zobaczyła rzeczy Witka, ale była zdziwiona jego nieobecnością.
Próbowała do niego dzwonić, ale komórkę zostawił w mieszkaniu.
Witek siedział przy matce całą noc. Nad ranem jak zjawiła się Lena drzemał.
Witek. Witek.
Co jest.
Zasnąłeś idź się wyśpij ja z nią posiedzę.
Nie musisz.
Przestań. Znowu zaczynasz. Ty pomogłeś kiedyś mojej matce, to ja chce pomóc Twojej. Rozumiesz.
Witek był zmęczony, nie spał prawie cała noc, więc już z Lena nie dyskutował tylko poszedł.
Kiedy przyszedł do mieszkania Ada jeszcze nie wyszła.
Gdzie ty byłeś.
W szpitalu.
W szpitalu. Przecież masz jeszcze urlop.
No i co z tego, że mam urlop. Musiałem pojechać do szpitala. Nie spałem całą noc. Dlatego daj mi teraz spokój.
Położył się i natychmiast zasnął.
Ada zdecydowała , ze musi z nim porozmawiać. Nie pozwoli sobie na takie traktowanie. Albo się zmieni, albo...
Witek jak tylko wstał zaraz poszedł do szpitala. Był to ostatni dzień jego urlopu i musiał załatwić sobie jeszcze tydzień.

Cześć Adam.
No cześć Witek. Jak Ty wyglądasz. Nie ogolony, nie umyty.
Nie pierdziel mi tutaj. Nie mam teraz do tego głowy.
Przecież Lena jest z Twoją matką, więc jest pod dobra opieką. Wracaj do domu i doprowadź się do porządku.
Witkowi udało załatwić się jeszcze tydzień urlopu, ale co będzie dalej....
Poszedł na OIOM Lena nadal siedziała przy jego matce, tym razem jej coś czytała.


Witek wszedł
Cześć
Cześć.
Czytasz jej.
Już poznała swojego syna od A do Z to teraz pozostało mi czytanie książek.
Opowiadałaś jej o mnie?????
nie martw się, mówiłem tylko o pozytywnych rzeczach. Niech cię pozna, jako tego dobrego, i czułego faceta.
Witek popatrzył na Lenę.
A były takie momenty.
Lena uśmiechnęła się delikatnie.
Rzadko, ale były.
Posiedzisz jeszcze chwilę. Muszę się jakoś doprowadzić do porządku.
Jasne. Idź
Dzięki.
Kiedy Witek przyszedł do mieszkania Ada jeszcze była.
Musimy porozmawiać
Nie mam teraz czasu.
Ale mnie nie interesuje, że nie masz teraz czasu. Ja sobie nie pozwolę na takie traktowanie.
Jak wrócę to porozmawiamy.
Jak wrócisz, to już nie będziemy mieli o czym rozmawiać.
Witek tak martwił się o swoją matkę, że nawet nie docierało do niego to co mówiła Ada.
Szybko doprowadził się do normalnego stanu, i nie słuchając tego co Ada do powiedzenia wyszedł.
Ona już nie mogąc tego znieść. Spakowała jego rzeczy i wystawiła walizki na korytarz.






Witek zaraz potem zjawił się na OIOM.
No jestem.
Dobra. Słuchaj. A myślałeś już co dalej.
Z czym.
Dzisiaj kończy ci się urlop.
Wziąłem sobie jeszcze tydzień.
Yhm.
A co dalej , to będę się zastanawiał później. Teraz ja posiedzę idź odpocznij.
No to zobaczymy się później.
Lena powinna zadzwonić do Richarda , i zdać mu relacje jak idą badania. Ale nie miała całkowicie do tego głowy,. Pomyślała, że jutro wszystko pozałatwia i do niego zadzwoni.
Przespała się trochę i poszła zmienić Witka.
Kiedy zobaczyła Latoszka czytającego coś mamie, uśmiechnęła się. Wyglądał tak niewinnie.
Stanęła sobie w drzwiach i słuchała. W końcu Witek ją zauważył.
Jesteś już.
Jakoś nie mogłam spać.
A jadłaś coś.
Nie zdążyłam.
Wiesz co. Poproszę Adama, żeby tutaj chwile posiedział, a my może skoczymy coś przegryźć. Co Ty na to.
Czemu nie.
Poszli do bufetu, i kupili sobie coś do zjedzenia.
O pani Lena.
Dzień dobry pani Docent.
Jak profesor Edwards.
A dlaczego pani pyta.
Dawno go nie było. A jak tam badania.
Badania w porządku.
A profesor Edwards.
Pani Docent mogę podać pani numer telefonu , i sama pani się go zapyta. Spoglądając przy tym na Witka.
Wyrobiła się pani w tym Londynie.
A dlaczego mam być gorsza od pani.
Jest pani bezczelna.
Skoro pani docent tak uważa.
Witek tylko uśmiechał się pod nosem.
Orlicka odwróciła się na pięcie i wyszła z bufetu.
Nieźle jej dogryzłaś.
Niech nie wtyka nosa w nieswoje sprawy.
Słuchaj Lena. Mogłabyś pójść do mamy. Ja muszę pogadać z Adą.
Nie układa się wam.
Nie chcę o tym mówić.
W porządku.
Lena poszła na OIOM. A Witek pojechał do domu. Nie zastał Ady ale za to swoje rzeczy na korytarzu. Wiedział, że teraz już nie ma z nią o czym rozmawiać.
Pojechał do szpitala, i zostawił swoje rzeczy w lekarskim. Nikomu nie mówiąc, że nie ma gdzie mieszkać.
Akurat noc przypadła Lenie. Witek te noc postanowił spędzić w lekarskim i przespać się na kanapie.
A rano chciał sobie wynająć jakiś pokój w hotelu/
Lena żeby nie zasnąć poszła sobie zrobić do lekarskiego kawę. Zapaliła światło i jakież było jej zdziwienie, kiedy zobaczyła na kanapie śpiącego Witka.
Witek. Co ty tutaj.....
Zaskoczona..
Ale co się stało.
Zapewne się cieszysz , że i ona ze mną nie wytrzymała....
Dlaczego tak myślisz.
W końcu mam za swoje.
Lena podeszła do niego i usiadła obok na kanapie.
I co teraz zrobisz.
Dzisiaj się prześpię tutaj. A jutro pomyślę o hotelu.
Wiesz co. Ja i tak tutaj spędzam noc, masz klucze do mojego pokoju. Wyśpisz się porządnie. A jak rano zaśpisz, to cie obudzę.
Witek popatrzył na Lenę.
Dlaczego to robisz.
Po co masz się tutaj męczyć.
Witek wziął klucz od Leny i zaniósł tam swoje rzeczy, i tak będzie musiał wynająć sobie pokój w tym samym hotelu, to nie będzie musiał nosić rzeczy ze szpitala.
Wypakował kilka swoich rzeczy i album, który Ada położyła na samym wierzchu. Nie zauważył jak wypadło mu to jedyne zdjęcie, na którym był z Leną.
Rano od razu wynajął sobie pokój na razie na m-c , a potem się zastanowi.


Poszedł do szpitala i oddał Lenie klucze.
Dzięki.
Nie ma za co.
Wynająłem sobie pokój, tak więc nie będziesz musiała mnie przechowywać.
Lena się uśmiechnęła.
Kiedy poszła do mieszkania, zauważyła że przed łóżkiem leży zdjęcie, na którym jest ona z Witkiem. Wzięła je do ręki, uśmiechnęła się do niego. Pamiętała doskonale kiedy było robione. Byli wtedy tacy szczęśliwi. Nie chciała zanosić Witkowi teraz do szpitala. Odda mu je później.

Lekarze postanowili utrzymywać matkę Witka w śpiączce farmakologicznej, do czasu aż obrzęk ustąpi.
Kiedy tak Witek siedział przy mamie przyszedł Adam--
Cześć Witek
Cześć Adam
I jak. Jest jakaś poprawa.
Niestety .
Słyszałem, ze spędziłeś noc w lekarskim.
Tak bywa.
Z Adą nie wyszło.
Nie chce o tym rozmawiać. OK.
No OK. Słuchaj a teraz gdzie mieszkasz.
Wynająłem sobie pokój w hotelu na m-c , więc mam gdzie spać.
A rozpakowałeś się już.
No jeszcze nie.
Wiesz co. I tak już schodzę z dyżuru. Idź się rozpakuj , a ja z nią trochę posiedzę.
Mógłbyś.
Jasne.
Dzięki stary.
Witek poszedł do hotelu. Zaczął się rozpakowywać, położył sobie album na stole. Pomyślał, że powspomina dawne czasy. Otworzył , a tam były same zdjęcia z Adą. Zdziwił się trochę, bo wiedział, że to jedyne zdjęcie z Leną, miał jeszcze w szpitalu. Ale przypomniał sobie, że wyciągał album z torby, jak był w pokoju Leny, bo musiał dostać się do swoich rzeczy.
Nie bardzo wiedział, jak się o to zdjęcie Leny zapytać.
Kiedy skończył wypakowywanie usłyszał ciche pukanie.
Kogo cholera niesie.
Otworzył i w drzwiach zobaczył Lenę.
Lena.
Chyba coś u mnie zgubiłeś.
Witek wziął od niej zdjęcie
Nie sądziłam, że będziesz miał jeszcze jakieś moje zdjęcia.
Ładnie na nim wyszedłem.
Lena zaczęła się śmiać.
No tak. Na pewno.
a co nie.
Zapadła cisza. Którą przerwał Witek.
Byliśmy wtedy szczęśliwi. spoglądając ukradkiem na Lenę
Wtedy tak. Szkoda, że później się popsuło.
Szkoda. A myślisz, że .....
Że....
Popatrzyli sobie w oczy, Witek na chwile zamilkł , po czym odpowiedział.
Musze iść zastąpić Adama. Już i tak długo siedzi.
Lena uśmiechnęła się pod nosem. Domyślała się co chce powiedzieć. Nie był wylewny, więc musiała czytać z jego myślach.
Witek poszedł do szpitala. A Lena do swojego pokoju. Tylko weszła i zadzwonił Edwards.
Słucham. Cześć Richard. Badania OK. Może przyjadę w piątek , nie wiem jeszcze. Nie ma poprawy. Wiesz nie mogę teraz rozmawiać. Odezwę się później.
Odłożyła słuchawkę, i sama się zastanawiała, właściwie dlaczego powiedziała, że nie ma czasu. Skoro i tak była sama w pokoju.
Edwards zbywany przez Lenę postanowił przyjechać i sam sprawdzić jak idą badania.
Kiedy przyjechał okazało się, że Lena od tygodnia nie zajrzała, żeby sprawdzić jak badania.
Pojechał do LG. Licząc, że właśnie tam spotka Lenę.
Wiedział, że matka Latoszka leży na OIOM, i od razu się tam udał.
Przy kobiecie zobaczył Lenę. Wszedł do pokoju.
Lena
Richards?????????. Co tutaj robisz.
Nie przywoziłaś wyników, to postanowiłem przyjechać i sprawdzić jak wam idą. Nie byłaś w zespole od tygodnia.
Sami sobie dają świetnie radę.
Skoro tak, to powinnaś przyjechać do Londynu. A tutaj wpadać tylko odebrać wyniki.
Może. A odebrałeś.!
Odebrałem.
No to dobrze.
Lena rozmawiając z Richardem miała myśli skierowane zupełnie gdzie indziej.
A na długo przyjechałeś
Jutro jadę. Daj mi klucze do pokoju.
OK. Wiesz co ....Porozmawiamy później.
Wieczorem przyszedł Lenę zmienić Witek.
Widziałem tego Twojego Richarda. Na długo przyjechał.
Jutro jedzie. Słuchaj......Będziesz tutaj całą noc....
Tak. A dlaczego pytasz.
Jestem trochę zmęczona. I chcę się porządnie wyspać, a mam tylko jedno łóżko...rozumiesz chyba. Mógłbyś mnie przenocować.
Witek tylko uśmiechnął się pod nosem.
Jasne. Masz klucze. Postaram się ci nie przeszkadzać.
Dzięki.
Witek mieszkał piętro niżej, więc nie obawiała się , ze wpadnie na Richarda. Zawsze może powiedzieć, że przespała się na kanapie w lekarskim.
Weszła do pokoju Witka. Od razu zauważyła na komodzie, zdjęcie, na którym byli oboje. Uśmiechnęła się do swoich myśli. Rozebrała się i położyła spać.
Zmieniła Witka rano. Tak jak myślała zjawił się Richard z pytaniami dlaczego nie pojawiła się wczoraj w hotelu. A Lena odpowiedziała mu tak , jak planowała wcześniej, że przespała się na kanapie , w lekarskim.
Witkowi skończył się urlop, ale wpadał do mamy kiedy tylko mógł. Umówił się z Leną, że ona będzie przy niej , jak on nie będzie miał dyżuru. Bo i po co oboje mają siedzieć , jak jedno jest w pracy.
Kiedy Witek był w pracy Lena w tym czasie odsypiała. Aby potem siedzieć najdłużej jak tylko można.
Podczas takiej drzemki do Leny zadzwonił telefon.
Lena zaspana odebrała.
Słucham. Cześć. Odsypiam. Nie Witek wrócił do pracy i teraz siedzę dłużej. Richard teraz nie mogę. Nie Witek pomógł mojej mamie, to ja chcę pomóc jego. Nie wiem jak długo to potrwa. Nie przyjeżdżaj. Wyślę kogoś do Londynu z tymi wynikami.
Kiedy Witek był na dyżurze, a Lena odsypiała niespodziewanie wpadł Pawica.
Cześć Witek.
Cześć Adam. Co tutaj robisz.
Musiałem coś sprawdzić.
A jak mama
Bez zmian. Byłem chwile temu u niej.
A Lena odsypia.
Nie wiem. Chyba tak.
Słuchaj Witek...
Wal stary.
Tak pomyślałem..
No.
wiesz co i tak mam dzisiaj nockę, to jak chcesz mogę posiedzieć na drugiej zmianie u Twojej mamy. A Ty zabrałbyś gdzieś Lenę.
Myślisz , że się zgodzi.
No nie wiem chłopie, ale zawsze można spróbować.
No tak.
Kiedy kończyła się zmiana Witka, na oddziale pojawiła się Lena.
Cześć Adam, co tutaj robisz.
Ja.
No przecież nie ja.
W tym momencie dochodzi Witek.
- Lena słuchaj.
Co jest. Coś z Twoją mamą.
Nie, to nie to.
No wal chłopie odzywa się Pawica.
Słuchaj Adam zaproponował, że chwilę posiedzi, może .....
Co.
Witek myślał, żebyście się gdzieś przeszli. Wtrącił Adam.. Idźcie, idźcie, a o mamę się nie martwcie.
No to jak.
No w sumie. Dlaczego nie.
Poszli przespacerować się po lesie, przyszpitalnym.
Witek znalazł polanę i usiadł
Gdzieś tutaj musi być potok. Słyszysz szum.
Chwilę zamilkli.
Słyszę. Takie to uspokajające.
Kiedy wyjeżdżasz do Londynu.
Jeszcze nie wiem, ale nie teraz.
A co na to.....
Lena mu przerwała
-Richard. On nie jest teraz najważniejszy
On nie. A kto?????.
Słyszysz śpiew ptaków.
Lena najwyraźniej chciała uniknąć odpowiedzi.
Ładnie śpiewają.
Myślisz, że twoja mama wyjdzie z tego.
Tyle jej mam do powiedzenia. Spuścił głowę Witek.
Powiesz jej. Zobaczysz.
Potem jeszcze poszli pospacerować alejką.
Nie pamiętam żebyśmy wcześniej tak spacerowali, jak jeszcze byliśmy razem.
To może czas to naprawić.
Zapadła cisza.
Myślałem o spacerach oczywiście.
Lena lekko się uśmiechnęła.
Nie wiem czy Richard nie będzie zazdrosny.
Jeśli nic mu nie powiesz......
Oboje poszli do szpitala żeby zmienić Pawicę.
O już jesteście.
Jesteśmy.
I jak
Z czym
Zamierzacie ten spacer powtórzyć.
To już zależy od ciebie.
I co. Znowu wszystko na mojej głowie.
No wiesz chłopie...
Dobra powiedz tylko kiedy.
Kiedy Lena siedziała przy matce Latoszka podszedł Pawica.
Lena słuchaj.....
Co Witek cię przysłał.
No wiesz....
I ma zamiar tak się tobą cały czas wysługiwać.
No wiesz...
Oj Adam. Adam. Jak ma się obrazić. To siadaj. A i zaczęłam czytać tą książkę...
Co. To ja też mam jej czytać.
Sam chciałeś.
No dobra. Ale się wkopałem.
Witek zaprosił Lenę na kolację. Będąc razem nie mieli na to czasu, ale teraz..... Jeszcze przy pomocy Pawicy.
Na kolację poszli to mało uczęszczanej kawiarni, ale Witkowi właśnie o to chodziło, żeby było nie za dużo ludzi, i żeby mogli oboje poczuć się swobodnie. Po kolacji jeszcze pospacerowali trochę.
odprowadził ją do hotelu, a potem wrócił do szpitala.
Na drugi dzień bez zapowiedzi zjawił się Edwards.
Kiedy Lena szykowała się do wyjścia usłyszała pukanie do drzwi.
Richard. Ty tutaj.......
Tak. Dzwoniłem wczoraj do ciebie wieczorem, ale nie odbierałaś telefonów.
Nie odebrałam bo byłam zajęta.
Mam dosyć tego, że przesiadujesz w tym szpitalu po całych dniach, a nie ma ciebie tam gdzie być powinnaś .
No to weź zastępstwo.
Nie mogę. Wiesz , ze te badania były tutaj przeniesione ze względu na ciebie.
No to je zawieś. Nie mam teraz czasu się tym zajmować.
W tym momencie usłyszeli pukanie do drzwi. Gdy Lena otworzyła , w samych bokserkach stał Witek........
-Ups przeszkodziłem przepraszam. Ale właśnie wróciłem, chciałem się wykąpać, a niestety okazuje się, że mam prysznic zepsuty. Czy mogę skorzystać z Twojego.
Lena widząc minę Richarda, uśmiechnęła się pod nosem.
Dobra wejdź ja i tak już wychodzę. A kto jest przy mamie.
Poprosiłem Monikę, żeby tam zajrzała zanim nie przyjdziesz.
Richardowi się to nie spodobało.
Czy on zamierza tak codziennie przychodzić się kąpać do ciebie.
A co. Przeszkadza ci to.
Nie może wezwać kogoś żeby mu ten prysznic naprawili.
Nie wiem. Jego zapytaj.
Richard wrócił w tym samym dniu do Londynu. I skrzętnie to wykorzystał Witek.
No nie Adam Ty znowu tutaj.
Co ja na to poradzę, że Witek jest taka ciapa.
A tym razem co wymyślił.
Nie mam pojęcia. Ale prosił żebyś zaczekała u siebie.
OK.
Witek wiedział ile daje z siebie Lena siedząc przy jego matce, dlatego pomyślał, że i jemu i jej przyda się chwila odprężenia.
Lena tak jak mówił Pawica czekała na Witka w swoim pokoju.
Ten cicho zapukał.
Lena otworzyła drzwi.
Cześć.
Witek trzymał w jednej ręce wino , a w drugiej dwa kieliszki...
A co to za okazja???
A bez okazji nie możemy.
Co Ty kombinujesz Latoszek.
Ja. nic. Możemy się chyba napić tak bez okazji.
Czy Ty aby przypadkiem mnie nie podrywasz.
A miałbym szansę.??
Lena się uśmiechnęła.
Kto to wie.
Świetnie wymyśliłem z tym prysznicem.
A to miałeś dobry.???
Witek zrobił niewinną minę.
Byłem ciekawy jak zareaguje. Ale minę miał nieciekawą.
Jesteś niemożliwy. Wiesz.
Witek podszedł do wieży i włączył muzykę.

Nie wybierał muzyki, tylko włączył to co akurat było w CD.
Z głośników zaczęły rozbrzmiewać dźwięki piosenki zespołu ,,Farba,, Chce tu zostać,,
Witek z nieśmiałością złapał Lenę mocno w pasie i przyciągnął do siebie, i zaśpiewał.
,,Chcę przy Tobie umierać i rodzić się.
Chociaż czasem mnie ranisz,
to i tak wybaczam Ci. ,,
Lena podniosła głowę.
Witek ale...nie zdążyła nic powiedzieć, bo właśnie w tej samej chwili ją pocałował....
Obudziła się rano. Musiała wypić sporo tego wina, bo nie pamiętała, co się wydarzyło po tym pocałunku. Ale nie miała odwagi zapytać Witka.
Pobiegła do szpitala, akurat na zmianę przyszedł Pawica
Cześć Adam.
Kurcze no miałaś siedzieć w nocy.
Tak wiem Adam. Przepraszam, ale zabalowaliśmy trochę z Witkiem , a potem filmik mi się urwał.
No to nieźle musieliście wypić.
Głowa mi tak pęka. Ale pogadamy później, a teraz muszę już iść. Pa
Witek wstał. Ciekawy był, czy Lena jeszcze śpi, czy już poszła do szpitala.
Podszedł do drzwi i zapukał. Nikt nie otwierał. Wspominał wczorajszy wieczór,.
Pocałował ją , a ona odwzajemniła pocałunek, tylko czy dlatego, że była wstawiona, czy dlatego , ze tego chciała.
Zbliżała się jego zmiana. Poszedł wcześniej, żeby trochę odciążyć Lenę. Godzina wcześniej go nie zbawi, a ona będzie mogła przyjść i odespać.
Stanął w drzwiach, ona czytała jej jakąś powieść. Zobaczyła go i uśmiechnęła się. Witek podszedł.
Cześć
Cześć.
I jak.
Bez zmian. Słuchaj Witek....czy wczoraj...
Bez obawy. Do niczego więcej nie doszło...Ja już cię zastąpię.

Lena podziękowała i pocałowała go w policzek.

Kiedy szła do hotelu zastanawiała się , czy ten pocałunek z jego strony coś znaczył, czy tylko tak podziałało na niego to wino. Po głowie kołatało jej się tysiąc myśli. Byli przecież kiedyś razem, więc dlaczego wtedy nie był taki jak jest teraz. Teraz pokazuje, że jest zgoła innym Witkiem niż takiego jakiego znała. Czy możliwe jest, żeby ponownie o nią walczył.
Kiedy weszła już do mieszkania, teraz tylko myślała, o tym żeby się położyć i zasnąć. Była bardzo zmęczona....
Spała jeszcze kiedy nagle usłyszała pukanie do drzwi.
Otworzyła, a tam z uśmiechem na twarzy stał Witek.
Witek....
Właśnie zszedłem ze zmiany.
O rany, to już ta godzina. Już się ubieram.
Nie spiesz się . Monika tam ma zaglądać. Ale mogę cię odprowadzić, jak chcesz.
Zgoda. Tylko musisz zaczekać, bo widzisz jak wyglądam.
Mnie tam sie podobasz.
Akurat...
Lena poszła do łazienki. Trochę jej tam zeszło, ale Witek był przyzwyczajony do tego, że jak kobieta zajmie łazienkę, to długo z niej nie wychodzi...
No gotowa jestem.
No widzę. Gdybym nie wiedział, że idziesz do szpitala, to pomyślałbym, ze umówiłaś się z kimś na randkę.
Bardzo zabawne. No dobra idziemy.
Witek oczywiście umówił się z Moniką, że będzie zaglądała do jego mamy, bo Lena się spóźni.
Miał oczywiście plan, że weźmie Lenę na spacer.
Słuchaj. Monika jest na zmianie ma do mamy zaglądać...
No to dlatego musimy się pospieszyć, żeby nie musiała tak latać.
Witek podrapał się po głowie.
Wiesz. Myślałem, że w takim wypadku powłóczymy się trochę. Gwiazdy tak świecą. Fajnie się w taką noc spaceruje.
Lena zaczęła się śmiać.
No dobra co proponujesz. odezwała się Lena
Nie byliśmy jeszcze nad jeziorem. Co ty na to.
Ale to kawał drogi.
Ale mamy czas. Zresztą jakby się coś działo z mamą to Monika, ma mi dac znać.
No dobra.
Trochę im zeszło zanim doszli.
Nie byłam jeszcze w nocy nad jeziorem.
No, to była najwyższa pora.
Księżyc tak pięknie odbija się w tej wodzie.
Mam nadzieję, że nie żałujesz, że tutaj jesteś.
Wiesz co....
No
Położyła się tak nad brzegiem i podziwiała gwiazdy.
Zobacz to chyba duży Wóz, a to mały wóz, a to....
Nie zdążyła już nic powiedzieć, bo w tej samej chwili Witek się nad nią pochylił, zamknął jej usta pocałunkiem. Ona się nie broniła.......
Kiedy oboje zjawili się w szpitalu było grubo po 2 w nocy. Monika na nich czekała.
No już myślałam, że się wcale nie zjawicie. Ale mam nadzieję, że nieźle się bawiliście.
Lena się trochę speszyła.
A Witek uśmiechnął się od ucha , do ucha i odpowiedział.
Nieźle, nieźle.
No to cieszę się.
Lena usiadła przy łóżku pani Latoszek, a Witek wrócił do hotelu.
Rano lekarze podjęli decyzję żeby wybudzać , ze śpiączki panią Latoszek. Obrzęk pomału ustąpił, więc teraz nie było przeszkód.
Zaraz z rana zjawił się Witek.
No spróbujemy ją wybudzić.
Jak myślicie ile to może potrwać..
Zobaczymy.
udało się wybudzić panią Latoszek. I obyło się bez żadnych komplikacji.
Kiedy tak Lena stała z Witkiem podszedł do nich Edwards.
O Richard.
Widzę, że już wszystko dobrze.
Najgorsze mamy za sobą.
No to dobrze. Mam nadzieję Lena, że teraz już wrócisz do Londynu.
Wiesz co....Myślę, ze powinnam zostać tutaj.....
Ale po co.
Lena popatrzyła kątem oka na Witka.
Myślę, że tak będzie najlepiej.....
Nie podoba mi się twoje podejście do sprawy...
Richard podjęłam decyzję, i jej nie zmienię.
A co z badaniami.
To zależy od ciebie co zrobisz......ja nie wiem czy będę miała czas , żeby się nimi zajmować.
Twoja decyzja jest nieodwołalna...
Tak Richard.....Nie zmienię zdania....
Kiedy Edwards odszedł Witek zapytał
Nie będziesz później tego żałowała.
Lena uśmiechnęła się
Witek zbliżył się i ją przytulił.
Kiedy tak stali przytuleni Witek cichutko zaśpiewał
,,Małe i duże problemy
przeżyjemy, to nic dla nas.
Razem wszystko przetrwamy,
nawet złe dni. ,,
Kiedy zobaczył łzy w oczach Leny , teraz już wiedział, że odzyskał swoją Lenę. Tylko musiał zrobić wszystko żeby jej ponownie nie stracić. Mieli tyle do nadrobienia.......


KONIEC


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez FABIAN2 dnia Śro 21:09, 11 Lut 2009, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marta
gaduła.



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 4196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z głebi serca

PostWysłany: Czw 21:23, 12 Lut 2009    Temat postu:

Przeczytałam.Szkoda;ze tak długo ukrywałas talent do pisania. W sumie były czasy kiiedy bardzo się tematem emocjonowałysmy.Przyznam szczerze;ze juz z tego" wyrosłam".Ale czytam ilekroc ktoś coś wrzuci....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FABIAN2
gaduła.



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:00, 12 Lut 2009    Temat postu:

Marta a czy ja mam talent do pisania?????. Nie myślałam nawet, że kiedykolwiek coś takiego napiszę.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez FABIAN2 dnia Czw 22:04, 12 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FABIAN2
gaduła.



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:33, 18 Lut 2009    Temat postu:

A to moje nowe opowiadanko o Lenie i Witku. Wrzucam w całości. Mam jednak nadzieję, że scenarzyści nie pójdą ta drogą.

Lena po nocy spędzonej z Richardem czuła się nieswojo.
Za dużo wypiła i skończyło się to tak, ..jak się nie powinno zakończyć.
W Szpitalu już od samego rana próbowała porozmawiać z Witkiem, ale on nie chciał jej nawet słuchać.
Richard też przed wyjazdem do Londynu wydawał się oschły i zimny, tak jakby nic się nie wydarzyło....
Będąc u Richarda on zaproponował jej żeby razem z nim wyjechała do Londynu, ale ona nie chciała podejmować pochopnych decyzji, nadal kochała Witka....

Witek możemy porozmawiać.
- A niby o czym.
- Czy naprawdę nic dla ciebie ta obrączka nie znaczyła.
- Dla mnie??????
- To przecież Ty romansowałaś z Edwardsem. Nie ja.
- Nie romansowałam.
- A w mieszkaniu to co. Wiem co widziałem.
- Witek . Nic nie widziałeś. Nic się wtedy nie wydarzyło.
- A ostatnie noce to gdzie spędziłaś. Bo chyba nie w domu.
- Przecież powiedziałeś , że z nami koniec , to co miałam zrobić. -Porozmawiać ze mną też nie chciałeś...
-I co . I dlatego wskoczyłaś Richardowi do łóżka.
-Witek. To nie tak.
-A jak.
-Ja....cię nadal kocham.
Takie rzeczy to możesz opowiadać naiwnym, ale nie mnie.
Ale Witek..... To prawda.

Witek nie odpowiedział nic tylko odszedł.
Dlaczego on jest taki uparty pomyślała.

Nie chciała opuszczać LG . Miała tutaj przyjaciół, a i był też Witek....
Dzwonił parę razy Richard i nalegał na odpowiedz, ale ona ciągle zwlekała.
Z Witkiem tylko mijali się w korytarzu. Ona cały czas próbowała z nim porozmawiać, a on cały czas nie chciał.
Cała sytuacja zmieniła się diametralnie kiedy zobaczyła Witka świetnie bawiącego się w towarzystwie Ady.
Nie mogła uwierzyć, ze jej robi wymówki, a sam....
Widzę że się świetnie bawisz..
Jak widzisz.
To mi robiłeś wymówki. A sam....
Nie jesteśmy małżeństwem , więc .....
I tak o tym mówisz jak byśmy nigdy nie byli.???
Bo nie byliśmy. Ślub był nie ważny.
To dlaczego cały czas robiłeś mi te wszystkie wymówki.

Nie odezwał się tylko ostentacyjnie pocałował Adę , i odeszli.
Lena wiedziała już, że nie ma powrotu.
Zastanawiała się czy faktycznie wybrał Adę, czy pocałował ją, tylko dlatego, żeby zrobić jej na złość.
Postanowiła, że podejmie ostatnią próbę porozmawiania z Witkiem.
Chciała, żeby jasno określił, czy z nimi definitywny koniec.
Ponieważ nie chciał z nią rozmawiać w Szpitalu dlatego postanowiła, że pójdzie do jego mieszkania. Jak to teraz dziwnie brzmi ,,jego mieszkanie,,. Kiedyś ich wspólne, a teraz tylko jego.
Chciała żeby nie było Ady. Bo tylko wtedy mogła z nim poważnie porozmawiać.

Zapukała cicho do drzwi. Nikt nie otwierał więc pomyślała, że zapewne nie ma go , tylko jest gdzieś z Adą. Kiedy już miała odchodzić. Otworzył.....
Czego chcesz.
Możesz ze mną normalnie porozmawiać
Nie mam czasu. Jestem umówiony z Ada. Więc streszczaj się.
Czy Ty mnie Witek, aż tak nienawidzisz, że mnie tak traktujesz.
Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać.
Witek odpowiedz mi na pytanie. Czy wykreśliłeś mnie całkowicie ze swojego życia.

Nie zdążył jej odpowiedz, bo akurat w tej samej sekundzie weszła Ada.
O Lena . Cześć.
Ada podeszła do Witka i zapytała.
To co idziemy.
Wyszli z mieszkania. A Lena już tylko widziała oddalające się sylwetki Ady i Witka.

Nie widziała już nadziei dlatego postanowiła, że wyjedzie do Londynu. Nie wiedziała co ją tam czeka, ale pomyślała, że jak tam jej się nie ułoży. To wróci. I może znajdzie pracę w innym szpitalu.

Od jej wyjazdu minął rok . Witek mieszkał z Ada, ale na pytania Pawicy, dlaczego nie poprosił Ady o rękę. Odpowiadał że mają jeszcze czas.

Lenie tymczasem w Londynie się nie ułożyło z Richardem. Właściwie to mieszkała z nim bardzo krótko. Znalazła sobie pracę z dala od Londynu , tak żeby i z Richardem się nie widywać.
Będąc jeszcze w Londynie dowiedziała się, że jest w ciąży. Niestety stało się to tej feralnej nocy kiedy była u Richarda w hotelu i wypili za dużo.
Nie chciała o tym dziecku mówić Richardowi, dlatego się od niego wyprowadziła.
Wynajęła sobie pokój w hotelu i do rozwiązania planowała w nim mieszkać. A co potem...to się będzie później nad tym zastanawiała.
W między czasie za zarobione tam pieniądze, kupiła sobie małe mieszkanko. Z pokojem i kuchnią. Dla niej i dla dziecka wystarczy.....

Poród przebiegał bez komplikacji, ale za to , to co się potem wydarzyło zmieniło jej życie diametralnie.....

Kiedy jej córeczka miała 6 m-cy kiedy bawiła się z nią pojawiły u niej niepokojące objawy. Dziecko było blade, na ciele pojawiły się sińce i wybroczyny. Zaczęło również krwawić z nosa.. Lena podejrzewając najgorsze natychmiast małą zawiozła do szpitala. Niestety jej przypuszczenia się potwierdziły, mała miała białaczkę.

Niestety mimo podawania cytostatyków – czyli leków hamujących podział komórek. Lekarze nie byli zadowoleni. Podjęli decyzję o szukaniu dawcy szpiku kostnego. Czas tutaj był najważniejszy.
Niestety mimo że w bazie było dużo dawców to żaden nie był odpowiedni. Lena była już tak zdesperowana, że zadzwoniła do Doroty i opowiedziała jej całą swoją tragedię.
Mimo że Lena ją prosiła, żeby nikomu o tym nie mówiła. Dorota nie mogła znieść cierpienia Leny i jej córeczki . Dlatego kiedy wiedziała , że większość lekarzy będzie w lekarskim, postanowiła im o tym powiedzieć.

Kiedy weszła do lekarskiego już niektórzy szykowali się do wyjścia na oddział. Dorota poprosiła , żeby jeszcze na chwilkę zostali.

- Słuchajcie. Dzwoniła do mnie Lena.
- No i co u niej słychać. Zapytała Zosia.
- No właśnie. Prosiła mnie żebym tego nikomu nie mówiła, ale nie mogę znieść jak ona cierpi.
- A co się dzieje. - Ponownie zapytała Zosia.
- Lena ma córeczkę u której lekarze wykryli białaczkę.
- O mój boże.
- Mała dostaje cytostatyki, ale lekarze szukają dawcy. Niestety jak do tej pory nie udało się znaleźć.
Zosia zareagowała natychmiast.
- A jak u niej z finansami.
- Sprzedała mieszkanie. Teraz mieszka w hotelu.
- Musimy jej jakoś pomóc.
Nie było Witka wtedy na zmianie więc o całej tej sytuacji nie słyszał.
Kiedy wpadł po odbiór dokumentów które zostawił, usłyszał rozmowę Moniki z Dorotą.
- Biedna ta Lena. Co ona musi teraz przeżywać.
- Nie ma szczęścia dziewczyna. Najpierw jej się nie ułożyło z Witkiem. A teraz to.....Jak sobie ta dziewczyna poradzi sama. A jeśli...
- Monika nawet tak nie myśl....
Kiedy Dorota odeszła, podszedł do Moniki.
Drapiąc się po głowie zapytał.
- A co Richard zachorował i Lena was postawiła na nogi.
Monika zaskoczona jego stwierdzeniem odpowiedziała.
- Nie Richard tylko jej córeczka ma białaczkę. Z Richardem to ona już dawno nie ma nic wspólnego.
Witek natychmiast poleciał do Doroty miał nadzieję, że ją jeszcze złapie zanim dojdzie do siebie.
- Dorota.
- Cześć Witek.
- Słuchaj Dorota ....Słyszałem przypadkiem Twoją rozmowę z Moniką na temat Leny.
- No i...
- Dlaczego nie poprosi o pomoc Richarda
- Ona nie chce mieć z nim ci wspólnego.
- Zostawił ją.
- Nie. Ona jego. A czego od niej chcesz.
- Pomyślałem , że może .....
- Tylko nie mów , że chciałbyś jej pomóc. Bo nie uwierzę.
- Ludzie się zmieniają.
- Nie wiem czy ona chciałaby jakąkolwiek pomoc od ciebie.
- A możesz mi dać jej nowy numer..
- Nie wiem Witek czy ona by tego chciała.

Następnego dnia Witek miał pierwszą zmianę. Kiedy wszedł do lekarskiego Zosia powiedziała mu , że robią zbiórkę pieniędzy dla córeczki Leny. Utworzyli specjalną stronę w internecie w której proszą o datki. Zapytała, czy też się przyłączy. Witek bez wahania się zgodził.

- Słuchajcie a może lepiej by było gdyby wróciła do Polski. powiedziała Zosia
- Nie wiem czy się zgodzi. Tam ma większe możliwości leczenia małej. odparł Pawica.
- Tutaj też nie jest najgorzej. A poza tym. Tutaj możemy jej pomóc- ponownie odparła Zosia.
- A może najpierw ją zapytajcie o zdanie. Odparł Witek.
- Nie wiem czy ona się zgodzi. Odpowiedziała Zosia.
- No to trzeba ją przekonać. Odpowiedział Pawica.
- Tylko kto ją przekona..
Wszyscy popatrzyli momentalnie na Witka.
- Nie no co Wy. Ona nawet nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Nie mam jej nowego numeru.
- Ale Dorota ma.
- A poza tym , tego się Witek nie załatwi telefonicznie. Będziesz musiał tam pojechać.
- Co...
- Chcesz nam pomóc.
- A mam inne wyjście .
- Raczej nie Witek.
Cała ta akcja była robiona w skrycie przed Leną. Nie chcieli aby wiedziała , ze coś takiego tutaj zorganizowali. Ani tym bardziej, że Witek ma jechać i ją przekonać do powrotu.

Witek za kilka dni był już na miejscu. Wynajął sobie pokój w hotelu , w którym mieszkała Lena.
Siedząc przed hotelem zastanawiając się jak ma z nią porozmawiać nagle zobaczył znaną sobie sylwetkę. Zobaczył Lenę , która szła w stronę parkingu. Miała czarne okulary i wyraz twarzy jaki jeszcze u niej nie widział.
Wstał i kiedy zbliżała się krzyknął
- Lena.
Ona zamyślona nie zareagowała.
Witek krzyknął jeszcze raz . Ponownie bez reakcji.
Stanął nagle przed nią.
- Witek. Co tutaj robisz. Zapytała zupełnie zaskoczona.
- Mam coś do załatwienia.
- Możesz się odsunąć. Muszę jechać do szpitala.
- Pojadę z Tobą.
- Rób jak chcesz. Nie mam czasu i siły się z Tobą kłócić.
Kiedy dodarli do szpitala Lena szybko poleciała do córeczki. Która miała kolejna dawkę chemioterapii Nie zwracała nawet uwagi, ze przyjechał z nią .Witek. Najważniejsza była dla niej córeczka.
Witek szybko znalazł pokój w którym leżała mała.
Zobaczył obok małej siedzącą Lenę. Wszedł po cichutku i usiadł na krześle obok łóżeczka.

Lena go zauważyła i od razu zapytała.
- Zadowolony jesteś.
Witek nic się nie odpowiedział. Po chwili jednak zapytał.
- Która to dawka.
Lena odpowiedziała.
- druga.
Witek nie zastanawiając się długo odpowiedział.
- Lena przy stosowaniu chemioterapii dzieci mają szanse wyleczenia w 80%. Trzeba być dobrej myśli.
- Ona jest jeszcze taka mała , a już tak cierpi. Mówiąc to miał łzy w oczach
- Teraz są lepsze środki .
- Witek a wiesz ile trwa takie leczenia. A i tak nigdy nie ma pewności.
Kiedy się poprawiało Lena zabierała mała ze szpitala , ale na chemię musiała ją tam ponownie zawozić.
Lena musiała cały czas małej aplikować Leki, żeby się nie pogarszało.
Witek po kilku dniach wrócił do LG.
Od razu jak tylko wszyscy go zobaczyli zaczęli wypytywać.
- I jak Witek.
- Nie jest dobrze.
- Rozmawiałeś z nią o powrocie.
- Jeszcze nie. Ale jutro tam jadę to porozmawiam. Dla niej teraz liczy się tylko mała.
Następnego dnia Witek ponownie pojechał do Anglii. Po tym co widział, był zdecydowany, żeby porozmawiać o powrocie do LG.
O słyszysz ktoś puka.
Wzięła ją na ręce i poszła otworzyć.
- O Witek. Myślałam, że wyjechałeś.
- Tak. Ale przyjechałem żeby cię namówić do powrotu do polski.
- Wykluczone. Tutaj ma większe szanse.
- Lena . Tutaj masz wszystko kilka razy droższe. Tutaj jesteś sama, a tam masz przyjaciół, którzy się o was martwią.
- Jakoś sobie poradzę.
- Jakoś. Lena nie bądź uparta. Przecież w Polsce również możesz czekać na dawce. A i przecież samo leczenie może potrwać kilka lat. Sama sobie nie poradzisz. Lena oni tam czekają na ciebie. Kto tu ma jeszcze przylecieć żeby cie namawiać do powrotu. Wszystko jest już na twój powrót przygotowane. Wystarczy tylko , że się zgodzisz.
Lena popatrzyła na Witka.
- Witek daj mi czas do namysłu.
- Nie ma się nad czym zastanawiać. Mała następną dawkę chemii dostanie w Kraju , a i o finanse tez się nie musisz martwić.
- Dlaczego to robicie.
- Nie ważne. Chcemy ci pomóc.
Po namowach Witka Lena zgodziła się wrócić do LG. I tak jak mówił Witek wszystko już na jej powrót było przygotowane.
Po powrocie wpadła z małą do szpitala.
Była w tym czasie w lekarskim Zosia.
- cześć Zosiu.
- O cześć Lena. Fajnie, że jednak wróciłaś. Taka śliczna jest ta twoja córeczka. Podobna do mamy , więc nie ma się co dziwić.
- Dziękuję Zosiu za pomoc.
- Nie ma za co. Możesz na nas liczyć
Akurat w momencie kiedy wychodziła Zosia wpadł Witek.
- Jesteś.
- Tobie również dziękuje.
- Nie ma za co.
Po krótkiej chwili Witek pierwszy odezwał się Witek.
- Słuchaj Lena. Gdybyś potrzebowała czegokolwiek to dzwoń do mnie o każdej porze.
- Witek nie chce ci przeszkadzać. A poza tym Ada nie będzie zachwycona.
- Ada nie ma nic do tego.
Lena była na urlopie wychowawczym więc cały swój czas poświęcała małej. A i inni też niemal codziennie wpadali zapytać co słychać. Częstym gościem był również Witek. Walka małej z chorobą trwała już 3 lata. Sytuacja stawała się na tyle poważna, że mała niemal nie wychodziła ze szpitala.
W lekarskim też można było usłyszeć niepokojące informacje.
- Z małą Leny jest coraz gorzej. Jak nie znajdzie się jak najszybciej dawca. To będzie bardzo źle
- Trzeba być dobrej myśli.
- O Witek. I co byłeś u Leny.
- Jeszcze nie. Ale zaraz się do niej wybieram.
Witek zjawił się w szpitalu, nie miał dla Leny dobrych wiadomości.
- I co.
- Niestety. Nie ma dawców.
- Witek. Ona umiera.
- Nie umrze. Zobaczysz. Znajdą dawce.
Lena siedząc przy małej niemal cały czas łkała. Nie wyobrażała sobie żeby miała stracić swoją ukochaną córeczkę.
Witek miał dyżur więc musiał już iść.
Kiedy był na dyżurze zadzwoniła Lena.
- Lena. Co się dzieje.
Ta zapłakanym głosem poinformowała go, że jej córeczka umiera.
Witek natychmiast zadzwonił do Pawicy, żeby mógł wpaść na godzinkę i go zastąpić. Bo mała Leny umiera , a on musi przy niej być.
Pawica zjawił się 15 minut później. Witek natychmiast wsiadł w samochód i już 30 minut później już u niej był .
Kiedy wszedł do sali zobaczył łkająca Lenę, trzymającą córeczkę za rączkę. W tej samej chwili serce małej przestało bić.
Podszedł do niej.
- Lena.
Ta natychmiast zerwała się z krzesła i rzuciła mu się w ramiona.
- Witek .
Długo nie potrafiła się uspokoić.
Dostała silną dawkę leków uspokajających.
Parę minut później zadzwonili do LG z Londynu, że mają dawce z Niemiec . Niestety dla małej już było za późno....

W LG panował nastrój przygnębienia. Wszyscy mieli nadzieję, że nie tak to się zakończy. Wystarczył jeszcze jeden dzień i nastąpiłby przeszczep.

Teraz wspólnie zastanawiali się jak pomóc po tej tragedii Lenie. Jedno było pewne , że musi jak najszybciej wrócić do pracy. Tylko przebywanie wśród innych pomoże jej przezwyciężyć depresję w jaką może wpaść , po śmierci córeczki.
Jednak istniał i inny problem. Nawet jeśli wróci do pracy. To i tak musiałaby sama przebywać w mieszkaniu , a na to też nie mogli pozwolić. Przynajmniej nie w tej chwili.

Na pogrzeb córeczki Leny przyjechała również jej mama. Wiedziała o tej całej sytuacji, ale Lena nie chciała, żeby przyjeżdżała. Nie chciała żeby jeszcze i ona zamartwiała się.
Teraz nawet wszelkie protesty Leny by nie pomogły postanowiła, że na jakiś czas z nią zamieszka.

Po 2- tygodniach zwolnienia Lena wróciła do pracy. Jednak nie mogła być sama na zmianie, dlatego wspólnie z nią zmianę dostał Witek.
Niestety trochę czasu upłynie zanim dojdzie do siebie.

Akurat zaraz po powrocie do pracy przypadła im trzecia zmiana.
Lena siedziała skulona na kanapie, i obok niej usiadł Witek.
Wystawił rękę, żeby ją pogłaskać po włosach, ale zaraz w jednej chwili ją schował.
Kiedy tak siedzieli niespodziewanie dla niego odezwała się Lena.
- Widać zostałam ukarana, za to, że przespałam się z Richardem.
Witek spojrzał na nią.
- Nie mów tak.
- No a jak mam mówić. Straciłam ukochaną córeczkę. Nie zdążyłam się nią nacieszyć. Nie mogę znieść tego, że tak cierpiała, i to przeze mnie.
Witek nie wytrzymał.
- Przestań. Rozumiesz. Ty tutaj nie jesteś winna. Tak miało być.
- To dlaczego akurat ona. Dlaczego zabrano mi najukochańszą osobę.
- Lena takie jest życie. Musisz się z tym pogodzić.
- Witek. Ty nie wiesz co ja czuję. Rozumiesz.
- Wiem. Lena. Myślisz, że ja mogłem się pogodzić , ze śmiercią brata.
- Witek. Ale śmierć brata, jest niczym w porównaniu ze śmiercią dziecka. I to jeszcze w przypadku gdy jesteś bezsilny , nie potrafisz mu już pomóc, i widzisz jak na twoich oczach umiera.
Witek w jednej chwili przytulił ją do siebie . Tak , ze nie zdążyła nawet zareagować. Nie odpychała go. Zaczęła w jego ramionach płakać.
Witek do niej szepnął
- wypłacz się . To pomaga.....
Kiedy schodzili ze zmiany Witek postanowił odprowadzić Lenę. Nie chciał żeby została nawet przez ten krótki moment sama..
Kiedy tak szli ona się odezwała.
- Dzięki Witek za użyczenie ramion i możliwość wypłakania się.
- Proszę. Jeśli jeszcze będziesz chciała się wypłakać, to moje ramiona są do Twojej dyspozycji.
Lena próbowała się uśmiechnąć na te słowa, ale nie potrafiła.
Natomiast zapytała.
- A Ada nie ma nic przeciwko, że masz ze mną zmiany.
Witek nic się nie odezwał.
Lena natomiast dalej ciągnęła temat.
- Nie pobraliście się. Nie widzę żebyś nosił obrączkę.
Nie odpowiedział. Zresztą już byli przy drzwiach mieszkania Leny.
- Dzięki za odprowadzenie.
- Nie ma za co. Zrobiłem to z przyjemnością.
Lena popatrzyła na niego
- To cześć.
- Cześć.
Kiedy już zamykała drzwi Witek jeszcze zawołał.
- Jutro wpadnę po ciebie przed pracą.
Tak jak powiedział to tak zrobił.
Przyszedł trochę wcześniej drzwi otworzyła mu matka Leny.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry Witku. Lena dopiero się szykuje.
- To ja przyszedłem wcześniej.
- Dlaczego ja nie uparłam się, żeby przyjechać jak było tak źle z małą.
- Lena była w strasznym stanie. Może to i lepiej , że pani wtedy nie było.
- Mówiła mi, że byłeś wtedy przy niej.
- Tak. Byliśmy oboje przy śmierci małej. Witek to mówiąc miał łzy w oczach.
Ona siebie obwinia o tą śmierć. Trzeba jej to wybić z głowy. Nikt nie jest winien. Tak miało być.
Kiedy Witek skończył te słowa. Z pokoju wyszła Lena.
- O już jesteś.
- Tak. Po co miałaś czekać.
- No to idziemy.
Kiedy wychodzili matka Leny powiedziała.
- Witku dziękuję.
Kiedy szli Lena nie odzywała się ani słowem. Witek też nie chciał nic mówić. Pomyślał, że jak będzie chciała porozmawiać to sama zacznie.
Tej nocy również nie mieli dużo pracy.
Praktycznie cały czas milczeli, ale Witek nie wytrzymał i się odezwał.
- Jak chcesz się zdrzemnąć, to zaraz przyniosę ci koc, żebyś miała się czym przykryć.
Lena popatrzyła na Witka i zaraz powiedziała.
- I tak nie usnę. A poza tym jesteśmy na dyżurze
- No tak. Słuchaj a może wpadniesz jutro do mnie na kolację.
- A co na to Ada.
- Jak przyjdziesz to sama się przekonasz.
- Wiesz, że to nie jest najlepszy pomysł.
- A ja uważam, że bardzo dobry. No ale jak Ty nie chcesz przyjść do mnie, to może ja się wproszę do Was.
- Sam. A Ada.
Witek wstał z kanapy oparł się o ścianę.
- Słuchaj Lena nie mówmy już o Adzie. Dobrze.
Ona popatrzyła na niego
- No jak chcesz.
- To jak z tą kolacją.
- Powiem mamie, że przyjdziesz. OK.
Witek uśmiechnął się.
- Jasne.
Witek zjawił się u nich o 17.
Tym razem drzwi otworzyła mu Lena.
- Cześć.
- Cześć. Za wcześnie przyszedłem.
Z kuchni usłyszał głos matki Leny.
- Nie Witku. Zaraz będzie kolacja.
Usiedli przy stole. Witek zerkał od czasu do czasu na Lenę.
Jedząc myślał – jak dużo siły musiała mieć , żeby przez to wszystko przejść. Zdawał sobie również sprawę, że nie będzie już tą samą Leną, którą znał.
- Witku nie smakuje ci.- zapytała matka Leny, widząc, jak mu ta kolacja opornie idzie.
- Smakuje. Zamyśliłem się trochę .. Przepraszam.
Po kolacji Matka Leny poszła pozmywać naczynia.
Witek zauważył na ławie zdjęcie córeczki Leny na którym się uśmiechała. Było zrobione między przerwami chemii kiedy przebywała w domu.
Wziął ramkę ze zdjęciem w ręce i powiedział.
- Mam nadzieję, że jest tam na górze szczęśliwa. Tutaj na ziemi nie było jej dane pożyć długo, ale przez to swoje krótkie życie wiedziała, ze ma przy sobie kochającą i oddaną całym sercem mamę.
Odłożył ramkę na miejsce. Popatrzył na Lenę , zobaczył łzy w jej oczach i powiedział.
- szkoda, że ja nie byłem takim szczęściarzem, i mnie tak mama nie kochała.
Podszedł do Leny przytulił ją do siebie ona zaczęła płakać. Wtedy powiedział
- Zawsze możesz na mnie liczyć. Chciałbym być przy Tobie do końca moich dni.
Lena popatrzyła na niego zapłakanymi oczami i wyszeptała.
- Dziękuję.

Koniec.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez FABIAN2 dnia Śro 20:11, 18 Lut 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vehae
gaduła.



Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:50, 18 Lut 2009    Temat postu:

Aga, bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie, aczkolwiek jest bardzo smutne. Po takiej tragedii życie nie jest już normalne, więc nie ma szans na to, aby LiL ułożyli sobie życie. Dlatego jest to ostatnia rzecz, którą chciałabym zobaczyć w serialu. I rozstanie LiL chyba zbyt długie. Przez trzy lata to sporo można nakręcić.
Natomiast opowiadanie samo w sobie bardzo przejmujące. Sprawia wrażenie autentyczności właśnie pprzez to, że pozbawione jest bajkowości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FABIAN2
gaduła.



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:06, 18 Lut 2009    Temat postu:

vehae napisał:
. Dlatego jest to ostatnia rzecz, którą chciałabym zobaczyć w serialu.


Ja również. Dlatego jak napisałam na początku nie chciałabym aby scenarzyści poszli tą drogą.


vehae napisał:
. . I rozstanie LiL chyba zbyt długie. Przez trzy lata to sporo można nakręcić.


No w sumie rozstanie nie trwało 3 lata. Bo napisałam, że Witek był u nich częstym gościem.
A gdybym chciała przedstawić te 3 lata, to byłaby walka o zdrowie małej


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez FABIAN2 dnia Śro 21:07, 18 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 22:11, 04 Mar 2009    Temat postu:

jejku, jak wy potraficie ładnie pisać Very Happy ja może też się zbiorę w sobie i coś wymyślę Wink
Powrót do góry
zygus
- poziom 2.



Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 11:31, 05 Wrz 2009    Temat postu:

siemka,jestem tu nowa i mam pytanie czy w najbliższym czasie można tu sie spodziewać jakis opowiadanek?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FABIAN2
gaduła.



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:15, 05 Wrz 2009    Temat postu:

Hmm. Ciężko powiedzieć. Było jakiś czas temu wrzucane opowiadanko do ,,naszych spraw,,, ale musisz się sporo cofnąć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 11:23, 20 Cze 2010    Temat postu:

O to moje alternatywne dalsze losy Smile CZĘŚĆ 1

Odc. 413


Przemek nie mógł pojąć czemu Agata tak nagle go odtrąciła, kiedy już wszystko zdawało się układać. Siedząc sam w pokoju w sobotni wieczór w hotelu dla lekarzy przypominał sobie upojną walentynkową noc. ”Co zrobiłem nie tak” rozmyślał nalewając sobie kolejną szklankę czystej, odartej ze złudzeń wódki- „chociaż ona była jasna i klarowna.” – pomyślał.
Tymczasem w leśnogórskim szpitalu lekarze walczą z wciąż utrzymującą się gorączką i zapaleniem płuc Leny. Po pierwszej chemioterapii kompletnie straciła odporność i przypałętało się do niej jakieś cholerstwo.
-I jak z nią?- pyta wchodząc do lekarskiego Pawica.
-Kiepsko, gorączka cały czas się utrzymuje, musieliśmy podłaczyć tlen, ma kłopoty z oddychaniem... – odburknął załamany Latoszek - To moja wina powinienem bardziej o nią zadbać.
-Jak bardziej? To nie od ciebie zależy. Stary to rak nigdy nie wiesz co się wydarzy.
-Ale jak wydarzy się najgorsze to nigdy sobie tego nie wybaczę.- odrzekł Witek patrząc na przyjaciela tak przeszywającym i pełnym żalu, nienawiści i strachu wzrokiem, że Pawica postanowił z nim zostać mimo że skończył już pracę. Nie chciał zostawiać go samego. – Dobra Witek ja pójdę do niej zajrzeć a ty się prześpij choć z godzinkę.
Witek posłał mu spojrzenie, jednoznacznie mówiące „daj mi spokój, jak mogę teraz iść spać” , lecz przemęczenie było silniejsze.
Tymczasem w hotelu lekarskim....
-Agata otwórz te drzwi- krzyczał ledwo trzymający się pionu Przemek
-Daj mi spokój , jesteś pijany idź spać!
-Agata proszę, czemu mnie odtrącasz, powinniśmy porozmawiać o tym co się między nami wydarzyło.
-Nic się nie wydarzyło, odejdź...- odpowiadała coraz bardziej zdenerwowana. Myślała, że Przemek pomoże jej zapomnieć o Witku, ale nic z tego , a teraz on na serio się zaangażował. Była kompletnie rozbita. Nie wiedziała co począć w tej sytuacji.
-Nie odejdę, otwórz!!- walił coraz mocniej w drzwi
Drzwi się uchyliły, Przemek dosłownie wtargnął do niej chwiejąc się na nogach i żądał wyjaśnień. Był kompletnie zalany, histerycznie śmiał się i płakał na przemian. Do Agaty dotarło że wpuszczenie go do pokoju to był zły pomysł. Chłopak kompletnie nie panował nad sobą był zrozpaczony.
- Słucham – krzyknął zbliżając się do niej powoli.- Co masz na swoje usprawiedliwienie....Zabawiłaś się mną?! Co może kochając się ze mną , wyobrażałaś sobie jego zamiast mnie!!! Byłem tylko LEKARSTWEM na Latoszka tak ? Trochę gorzkie to lekarstwo nie ?!- cały czas krzyczał jej prosto w twarz.
- Przemek to nie tak.. Spróbuj się mnie zrozumieć, ja nie chciałam Cię skrzywdzić, urazić- odparła lekko przestraszona Agata
- Doprawdy? heh jakaś ty szlachetna, nieskazitelna Agatko- zaśmiał jej się prosto w twarz.
Zbliżał się do niej coraz bliżej, ona próbowała się odsuwać. W pewnym momencie przyparł ją do ściany objął i zaczął całować. Opierała mu się jak mogła ale był silniejszy.
- Jakoś w walentynki ci się podobało...kochanie- odparł szyderczym głosem, nie panował nad sobą kompletnie
- Puść mnie!
W końcu udało jej się wyswobodzić z uścisku odepchnęła go i wymierzyła mu siarczysty policzek. To jakby go otrzeźwiło. Dotarło do niego co zrobił i że już tego nie odwróci a konsekwencje będą bezlitosne i ostateczne. Spojrzał tylko na nią zapłakaną i przestraszoną i wydusił z siebie ostatnie słowo
- Przepraszam.
Wybiegł z Hotelu nie wiedział co zrobić , gdzie schować swój wstyd i swoje rozgoryczenie, biegł ile sił w nogach.

-Witek, Witek obudź się, Witek ! – jakiś zdenerwowany kobiecy głos dochodził do jego uszu, ale początkowo nie mógł się dobudzić, był tak wyczerpany.- Witek! -powtórzyła znów Zosia
-Co jest ? – spytał zaspanym głosem, podnosząc się z kanapy w lekarskim.
- Lena się obudziła,
- Dzięki Bogu – odparł nagle się zrywając
- Gorączka stopniowo spada, ale trudności z oddychaniem nadal się utrzymują , podaliśmy następny antybiotyk, ale wiesz, że, nie mamy nazbyt szerokiego pola manewru, przez tego cholernego raka i chemie której się poddała. – Zosia w pośpiechu opowiadała Witkowi obecny stan Leny , pędząc razem z nim do jej sali. , no i nadal jest bardzo słaba – dodała po chwili
Weszli do sali, mimo kompletnego wyczerpania, na widok Witka Lena uśmiechnęła się, czuła przy nim dziwne poczucie bezpieczeństwa, wiedziała po prostu ,że jeśli on jest wszystko będzie dobrze. Ciągle czuła to przy nim ....choć tak dawno się rozstali.. Ale nie winiła go za to że tak się stało, wiedziała dobrze że to ona zawiodła.
- No i jak się czujemy – wypalił niespodziewanie Witek chcąc rozluźnić tą mocno napiętą , ponurą atmosferę. Tak naprawdę nie chciał, żeby widziała że jest kompletnie załamany, bo to też by podkopało jej i tak już kruchą psychikę.
- Wszystko idzie ku lepszemu – przejęła inicjatywę Zosia, pocieszająco uśmiechając się do Leny. W głębi duszy bała się jak diabli.
Lena tylko spojrzała i ukradkiem odwzajemniła uśmiech. Jednak wiedziała swoje, widziała jak szybko traci siły, ale postanowiła się nie poddawać...do końca.

Minęło kilka dni, obawy co do dalszego rozwoju zapalenia płuc u Starskiej na szczęście się nie sprawdziły. Pomału nabierała siły, z dnia na dzień czuła się coraz lepiej, jeśli można było tak powiedzieć w jej sytuacji...
- Cześć...- mruknęła cicho Agata wchodząc do lekarskiego z samego rana, Jej zdawkowe „cześć” było celowe, bo już w progu zauważyła siedzącego na kanapie , zamyślonego Latoszka.
- Cześć- odpowiedział wytrącony z letargu
- Jak Lena?- spytała jakby od niechcenia, nakładając pospiesznie kitel, ale sytuacja tego wymagała
- Wraca do zdrowia....jako takiego- odpowiedział Witek i słysząc swoje słowa nagle posmutniał.
- Cóż , no to chyba trzeba się cieszyć...- nie zdążyła ugryźć się w język, zobaczyła tylko wymowne spojrzenie Witka.. postanowiła się wycofać – Muszę lecieć na izbę, już jestem spózniona, pogadamy później- wypowiedziała te słowa w mega szybkim tempie i w takim samym tempie znikła.
Pomyslał..”Z czego tu się cieszyć”, wstał i poszedł jak zwykle na obchód.

„Przemek odwagi!”- mruczał pod nosem sam do siebie wchodząc do szpitala po kilkudniowym urlopie, który wziął z przyczyn oczywistych. Nie miał odwagi spojrzeć jej prosto w twarz. Na korytarzu spotkał Wiktorię.
- Hej , gdzie ty się podziewałeś?- z marszu zagadnęła
- A tu i tam..- odpowiedział wymijająco Przemek
- Wiesz trochę dziwne miałeś zniknięcie.. wróciłam od matki z Barcelony, a tu nikt nic nie wie co się z tobą dzieje, na urlopie że jesteś coś Agata tylko odbąknęła mi..
- Agata?- jak zahipnotyzowany powtórzył
- No Agata a któż by inny? Przecież Latoszek to kompletnie już w szpitalu zamieszkał przez tą chorobę Leny.- I ciągnęła dalej , ale Przemek jakby był już myślami gdzie indziej- ale wiesz Przemko? Agata jakaś dziwna się zrobiła, przybita chodzi , nieobecna taka, żeby jakiejśc deprechy nie dostała- z przekąsem odrzekła Wiki-...mi to się wydaję, że to pojawienie się Leny i jej choroba ją wybiła kompletnie , przecież wszyscy wiedzą ze się podkochiwała w Latoszku...a teraz on ma inne priorytety....
- Latoszek...- odrzekł z nienawiścią w głosie Przemek, ale Wiktoria nie dosłyszała
- Co mówiłeś?
- Wiesz co pogadamy później, jestem już spóźniony, Sambor mnie ukatrupi- ruszył pospiesznie na oddział, ciągle huczały mu w uszach słowa Wiki, że „Agata ostatnio dziwnie się zachowuje..”. Wiedział, że to nie tylko przez ten incydent , gdy był pijany, wiedział że to Latoszek ją zranił, bo gdy Lena się pojawiła on zmienił swoje zachowanie o 180 stopni, po prostu znów Agata była dla niego koleżanką. Ale Przemek widział, że ona się w nim zadurzyła i czuje się teraz okropnie.

Lena właśnie się obudziła, gdy do pokoju weszła Zosia.
- Hej Lenka , jak się spało ?
- Jakoś... ostatnio nie mogę spać-odparła Starska
- To trzeba było Marcie powiedzieć, dała by ci coś na sen.
- Dosyć mam już farmakologii w sobie- odrzekła, lekko uśmiechając się Lena
- Co racja to racja- usmiechnęła się Zosia
- Witek był dziś na dyżurze? –spytała nieśmiało Zosi
- Witek?...tak, w sumie tak samo jak wczoraj i przed wczoraj.. on tu prawie zamieszkał Lena, mówiliśmy mu że to nie ma sensu, ale chłopak nie mógł sobie miejsca znaleźć w domu, to my już nie naciskaliśmy z Adamem.
Lena ze zdziwieniem spojrzała na przyjaciółkę. „Po co on to wszystko robi?” – pomyślała, „przecież nie potrafił mi wybaczyć, czemu teraz nagle tak się o mnie martwi, robi to z obowiązku, z litości?”- pytała samej siebie. Bała się odpowiedzi, po prostu czuła, że teraz tak bardzo go potrzebuje i chciała żeby był. Myślała „ odpowiedź przyjdzie sama z siebie..”
- Muszę mu przemówić do rozsądku – odpowiedziała , tkwiąc ciągle w zamyśleniu
- Tzn?
- No żeby poszedł odpocząć, przecież nie ma obowiązku przy mnie koczować –odrzekła smutno Lena
- Chyba dobrze że się o Ciebie troszczy...- rzekła zdziwiona Zosia
- Ta.. tylko dlaczego taki nagły zwrot akcji- odburknęła zasmucona Starska. Po chwili dodała – Ale wiesz Zosiu, dobrze, że jest przy mnie....

Tymczasem w bufecie....
- Pani Mariooo złota , mocną czarną kawkę poproszę, bo usypiam – krzyknął od progu, uśmiechając się do kobiety jak zwykle życzliwie, Przemek
- Już się robi – odparła z uśmiechem i po chwili zaczęła krzątać się koło ekspresu do kawy
Przemek zdążył się odwrócić a do bufetu przyszła Agata, była mocno zamyślona, jakby przygnębiona czymś. Nie zauważyła Przemka na początku , a później było już za późno na wycofanie się, Konfrontacja była nieunikniona...
- Pani Mario herbatę i ciastko, jakby była Pani taka miła J- zagadnęła do kobiety traktując Przemka jak powietrze.
„Dobra stary, chwila prawdy” pomyslał, niepytając usiadł koło niej
- Czego chcesz !- odrzekła prawie krzycząc
- Porozmawiać. – zniżył głos zmuszając ją tym samym do tego samego.
- Pokazałeś swoje prawdziwe oblicze, nie mamy już o czym rozmawiać
- Taak ? – Przemek trzymał nerwy na wodzy ,ale było mu coraz trudniej, niespodziewanie wypalił- Czy ty nie widzisz jak on cię niszczy?!
- Słucham? – spojrzała na niego ze zdziwieniem, tak bardzo kochał te piękne oczy...
Mimo tego, że kochał ją nad życie, chciał....musiał jej uświadomić ,że Latoszek niszczy ją od środka i że nie jest jej wart.i że ma dać sobie z nim spokój , nie oczekiwał że będzie z nim , chciał tylko żeby nie cierpiała...
- Czy ty tego nie widzisz, że on ci tylko zadaje ból?! – ciągnął dalej
- O co ci chodzi? Zresztą nie twoja sprawa. Koniec rozmowy.- odrzekła próbując wstać, jednak Przemek chwyta ją za rękę...
- Daj sobie z nim spokój..
Agata spojrzała na niego jak na totalnego świra wyrwała się i odeszła.

Dzień dobiegał końca Witek z Pawicą w końcu mogli spokojnie klapnąc na kanapie w lekarskim.
- Ło matko jaki chaos dzisiaj, nawet do Leny nie miałem kiedy zajrzeć – zagaił wykończony Witek
- Myślisz , że się stęskniła ....- z ironią odparł Adam
- Baardzo śmieszne – zaśmiał się Witek sturchając Adama w ramię
- Dobra stary ja spadam w końcu się wyspać jak człowiek –
- Na razie – pokiwał mu na pożegnanie Latoszek
Gdy tak zastygł na kanapie , częściowo ze zmęczenia częściowo mysląc o tym wszystkim co się ostatnio wokół niego działo... w drzwiach do lekarskiego niespodziewanie stanęła Lena.
- Widzę, że nie tylko ja nie mogę spać – spytała twierdząco , tym głosem który sprawiał że Witek z szorstkiego cynika zmieniał się w czułego, dobrego człowieka.
Podniósł wzrok w kierunku drzwi i z lekką nutką ironii i humoru jak zawsze odparł :
- Przecież ja tutaj pracuję, jakże bym mógł spać pani doktor J..
- Właśnie... nie za dużo pracujesz? Może pojechał byś w końcu do domu się wyspać? –odrzekła, nieśmiało i czule na niego spoglądając.
Jakby poraziło go to spojrzenie, zarazem przestraszył się go ale z drugiej strony nie mógł się od niego oderwać. Przez sekundę wszystko wróciło, wszystkie spojrzenia. Niespodziewanie zerwał się z kanapy i zręcznie zmienił temat.
- Zdążę się wyspać, najpierw zajmijmy się twoja bezsennością – objął po przyjacielsku Lenę i poszli do jej sali.

- To co podać pani doktor na sen?

- Mógłbyś po prostu chwilę posiedzieć? – spytała nieśmiało Lena


- Jasne- odrzekł z lękiem w głosie Witek, z lękiem którego sam nie rozumiał. Może po prostu przemawia przez niego żal... już sam nie wiedział co , chciał zostać ale czegoś się obawiał , może tego że znów się zbliżą i znów ktoś to wszystko zniszczy.
Usiadł koło jej łóżka a po chwili Lena zapytała
- Witek?
- Tak?
- Czy ty to wszystko robisz z litości?
- Lena.. nie stać mnie na takie uczucia...przecież wiesz – odparł żartobliwie, ale tak naprawdę jej pytanie wprowadziło go w niezłe zakłopotanie.
Lena zauważyła, że unika odpowiedzi, postanowiła nie drążyć tematu. Zszokowany obrotem sprawy Witek zakończył temat
- Spij już Lenka – odparł chwytając jej dłoń
Zdziwienie Leny było tak duże że nie zdołała wykrzesać ani jednego słowa z siebie, ścisnął ją mocno za dłoń i tak zastygli w spojrzeniu. Po czym Lena po prostu przymknęła oczy i próbowała usnąć. Od dawna nie była tak szczęśliwa. A on po prostu przyglądał się jak śpi i bił się z myślami, ze wspomnieniami i z wątpliwościami....
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Nie 11:25, 20 Cze 2010    Temat postu:

Niebawem dalsze części, a może i wy macie jakieś pomysły na cedeka
Powrót do góry
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:43, 20 Cze 2010    Temat postu:

Fajnie, że coś się uszyło w tym temacie! Very Happy Czekam na dalszy ciąg Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zygus
- poziom 2.



Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 18:31, 20 Cze 2010    Temat postu:

Mi też się podoba ! I czekam na ciąg dalszy:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 66, 67, 68 ... 129, 130, 131  Następny
Strona 67 z 131

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin