Forum Anita Sokołowska Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Opowiadania o Lenie i Witku :-)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 58, 59, 60 ... 129, 130, 131  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:47, 01 Gru 2007    Temat postu:

Mnie też się podoba. Ale lepiej niech ten Rafał uwodzi sobie pielęgniarki... Albo Orlicką, ona chyba nie miałaby nic przeciwko.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niuńka
gaduła.



Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 82 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Sob 16:50, 01 Gru 2007    Temat postu:

Mi sie wydaje ze Orlicka to juz z nim romans miała i przez to ten jej rozwód Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marta
gaduła.



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 4196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z głebi serca

PostWysłany: Czw 22:20, 13 Mar 2008    Temat postu:

dla ożywienia tematu.....

7.00
--Lena;wstawaj;dziś nastał dzień nasz wielki
Wstawaj-Witek podsuwa juz pantofelki
--Lena przeciąga się w łózku z rozkoszą
-Witka juz zmysły z lekka podnoszą....
Ty nie prowokuj;bo się spóznimy
I nigdy tego ślubu nie zamówimy...

To dziś idziemy do Cywilnego??
A co? masz zaplanowane może coś innego??
No nie no!!! Lena lekko się zawstydziła
Bo się na rano z Orlicką umówiła...
Nie wie teraz jak to Witkowi zakomunikować
Taka wiadomośc moze zaszokować!!
Witek! Kochany! (mówi przymilnym głosem)
wsadzając mu we włosy rękę i lekko marszcząc nosem
Bo wiesz....jest mały problem ;jestem dziś zajęta
Witkowi twarz stęzała;Lena juz jest przejęta...
Umówiłam się z Orlicką na przeglądanie materiału
A wiesz; ze do tego trzeba czasu;idzie raczej pomału...

Jak to się umówiłas? Witek ma w oczach przerażenie
To ja myslałem;ze to dzien nasz ;miłosci uwieńczenie.
Sorry kochany;pójdz sam i zaklep date...
Lena juz jest w kuchni;juz nalewa herbatę...

Wiesz-mówi Witek- gdybym nie wiedział jak bardzo Ci zalezy na doktoracie
Pomyslałbym;ze po co iśc samemu?Nie zalezy mi na zadnej dacie....
Ale pójdę...... zorientuję sie w tych terminach
Postronny zauwazyłby konsternację; po ich zażenowanych minach.

juz po sniadaniu;Lena zbiera kubki i talerze
daj;ja posprzątam; mowi Witek w dobrej wierze...
Gniewasz się Witek na mnie;widzę w twym spojrzeniu
Witek nic sie nie odezwał;trwa w swym zamysleniu...

Nie no;spoko;biegnij juz z tymi papierami
Ja się juz wybiorę;niech to bedzie juz za nami...
Lena nie wyczuła ironi w Witka głosie
chciałoby się teraz krzyknąc jak Niunka-O LOSIE!!!

8.00
Lena juz stoi w drzwiach spakowana
mina powazna;lekko nie zdecydowana
Sama nie wie;czy dobrze robi idąc na rozmowe
mieszane uczucia;łapie się za głowe...
Witek podeszedł;w czoło ją całuje
No idz juz;niech ta Orlicka na Ciebie nie fiksuje
I Lena poszła składając buziaka na ustach Witka
I nawet nie czuje;ze pęka miedzy nimi nitka...
Ta która łaczy ludzi w pełnym porozumieniu
Niby ją namówił;ale stoi w jakimś otępieniu...

Wtem go wyrywa z letargu dzwięk telefonu i otępienie znika
dzwonią z restauracji-o potwierdzenie stolika
" Wszystko jest juz gotowe"-mówi rozmówca- tak jak sobie to wymarzył
chciał losowi podziękowac;ze go taką dziewczyną obdarzył
- i polne kwiaty na srodku stolika
- i dobry kurczak;nie przypominający spalonego królika
- i muzyka taka;jaką oboje kochali
- i nikogo oprócz nich na tej wielkiej sali......

TAK!! Podtrzymuję rezerwację;
Przybędę z moją kobietą dzisiaj na kolację!!!
Proszę nic nie zmieniać;niech będzie tak;jak było zamówione

Mówi odwrócony do drzwi plecami;nie widzi Leny oczy zamglone...
Łzy juz jej ciekną wielkimi strugami
Przepraszam Witku!!
Najważniejsze jest TO co jest między nami....

I wziął ją w ramiona całuje po twarzy

Która z nas;o tym nie marzy????


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
parys
- poziom 4.



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 2122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:47, 13 Mar 2008    Temat postu:

Martusiu , swietnie!!!!
Ty nasza poetko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:51, 13 Mar 2008    Temat postu:

Oj Marta, dobrze, że znalazłaś motywację, żeby przedstawić swoją wersję wydarzeń, na pewno dużo lepszą od tej, której możemy spodziewać się w odcinku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xatty
- poziom 3.



Dołączył: 20 Lis 2006
Posty: 1740
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 52 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wentlandia

PostWysłany: Czw 22:52, 13 Mar 2008    Temat postu:

MArtuś, nie ma co podniosłaś mnie na duchu Smile Rewelacja Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marta
gaduła.



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 4196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z głebi serca

PostWysłany: Czw 23:03, 13 Mar 2008    Temat postu:

parys napisał:
Martusiu , swietnie!!!!
Ty nasza poetko.


To akurat z poezją ma tyle wspólnego.......hahaha


Anna Z

--------------------------------------------------------------------------------

Oj Marta, dobrze, że znalazłaś motywację, żeby przedstawić swoją wersję wydarzeń, na pewno dużo lepszą od tej, której możemy spodziewać się w odcinku.


No wiesz Aniu;ciągle nie wiem czemu konczę przed najciekawszym momentem;który tez moznaby opisać pięknie;a nie wulgarnie........hmhhm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:34, 13 Mar 2008    Temat postu:

marta napisał:


No wiesz Aniu;ciągle nie wiem czemu konczę przed najciekawszym momentem;który tez moznaby opisać pięknie;a nie wulgarnie........hmhhm


Martuś, ja mimo wszystko ciągle mam nadzieję, że jeszcze zobaczymy w serialu taki moment, który natchnie cię, że nam to wszystko pięknie opiszesz. No chyba że jednak scenarzyści postanowili zniszczyć to co z takim trudem przez tyle lat budowali.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kasiaw
Administrator



Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 961
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:31, 14 Mar 2008    Temat postu:

Bardzo mi się podoba. Very Happy


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
len@
Gość






PostWysłany: Sob 14:44, 19 Kwi 2008    Temat postu:

Dobra, teraz czas na moją głupiutką historyjkę wymyślaną wczoraj przy pierniczkach:)

Lena otworzyła oczy i spojrzała na Witka. Ten leżał na boku obok niej i trzymał swoją dłońna jej biodrze. Spał. Kobieta wstała powoli bo go nie obudzić i powędrowała do łazienki. Otrzepała okruchy ze swojego biało-niebieskiego topu, podrapała sie po brzuchu i podciągnęła zjeżdżające niebieskie bokserki. Popatrzyła w lustro. Widziała przed sobą dwudziesto-paro-letnią kobietę ze spuchniętymi oczami i czerwonymi policzkami. Siorbnęła nosem i powiedziała do siebie:
"Dzisaj już będzie. Zobaczysz", po czym zacisnęła zęby i powoli zsunęła spodenki. Zaklęła cicho pod nosem i założyła je z powrotem. Odkręciła kran. "Dlaczego teraz? Akurat teraz, kiedy nie jestem jeszcze gotowa. Ani ja ani..."- odwróciła się gwałtownie. Do łazienki wszedł zaspany Witek.
-Mogłbyś chociaż raz zapukać! -krzyknęła na niego
Mężczyzna przetarł oczy.
-Przepraszam... -wymamrotał. Spojrzał na swoją narzeczoną. Była piękna nawet jak się złościła. Potargane włosy, zarumienione policzki, zgrabne nogi i takie w sam raz piersi.
-Lena... o co chodzi? -podciągną rękawy swojego T-shirt'u i i chciał ją pogłaskać po policzku, ale ta z impetem wyszła z pomieszczenia trącają przy okazji biednego Witka.
Lena właśnie kroiła pomidory, gdy Witek wyszedł z łazienki wycierając ręcznikiem mokrą klatkę piersiową. Kobieta wrzuciła pokrojone warzywa na talerzyk który postawiła niedbale na stole, podciągnęła bokserki i usiadła biorąc do ręki kanapkę. Witek obserował ją uważnie już od jakiegoś tygodnia. Była jakaś taka drażliwa i niezadowolona. Nie mogł się w ogóle do niej zbliżyć a gdy tylko się odezwał, odburkiwała mu coś niegrzecznie. Wyjął jogurt z lodówki i usiadł naprzeciwko Leny która smarowała właśnie chleb.
-Lena o co chodzi? Możesz się wreszcie wysłowić?- Witek w końcu nie wytrzmał i wlepił oczy w obiekt swoich westchnień.
Kobieta przez chwilę milczała. Wypósciła głęboko powietrze, rzuciała kanapkę na talerz, odłożyła nóż i spojrzała na niego. Było w jego oczach tyle przygnębienia i troski, ze Lena musiała wlaczyć całą sobą żeby się nie rozpłakać. W końcu otworzyła buzię i powiedziała dość głośno:
- A o to chodzi, że spóźnia mi się okres!
Po tym wyznaniu, które dużo ją kosztowało, odsunęła gwałtownie krzesło i podeszła do okna. Oparła ręce na blacie kuchennym a wszybach odbijały się jej łzy. Do Witka natomiast ta infromacja dopiero dochodziłą. Prztwarzał ją na swoje tempo. W końcu przejechał dłońią po twarzy i zapytał:
-Ile?
-Tydzień. -odpowiedziała Lena.
"Nie! Dlaczego ona płacze!" Witek wstał, wziął ją za rękę, pociągnął i powiedział:
-Chodź. -pociągnął ją do drzwi.
-Latoszke co ty wyprawaisz? -Lena otarła oczy wierzchem dłoni.
_Chodź!! -Witek powiedział bardziej zdecydowanie. Otworzyła drzwi i wyszedł szybkim krokiem ciągnąc za sobą swoją narzeczoną. szedł z nią przez cały korytarz szpitalny, w końcu doszedł do pokoju lekarskiego i otworzyła gwałtwonie drzwi. W środku siedział prawie cały zespół łącznie z Orlicką. Ale Witek się tym nie przejął. Zapytał tylko:
-Gdzie Wójcik?
Wszyscy spojrzeli na parę, która stała w drzwiach. Na doktorą Starską, która płakała i była w samych boksrkach i przykrótkim topie na który zarzuciła niedbale bluzę i na doktora Latoszka w krótkich spoednkach i t-Shircie z długim rękawem, któryz stali teraz na boso w drzwiach lekarskiego. zaniemówili. Po co im Wójcik? Monika i Zosia wymieniły spihrzenia.
-Jest chyba w ginekologicznym. -poinformowała parę Orlicka
Witek momentalnie porwał Lenę i pobiegł do kolegi.
-Darek! -zawołał i stanął przed drzwiami gabinetu.
-Już idę, ju ż idę. Co się dzie... -zobaczył w progu Latoszków.
-Sprawdź czy ona nie jest w ciąży. -poprosił spokojnie Witek i wypchnął Lenę przed siebie. -Teraz. -dodał, po czym odwrócił się i usiadł na podlodze opierając sie o ścianę.
-No... niestey nie. -stwierdził Wójcik myjąc ręce po badaniu. Lena sama nie wiedziała, czy nie odetchnęła z ulgą. Wójcik wyszedł na zewnątrz do Witka, który krążył niespokojnie po korytarzu i tarmosił swoje włosy.
-Witek... -powiedział
-Jest?- ten spojrzał na niego.
-Nie...-Wójcik poręcił głową. -Ale co tu się w ogóle dzieje? -zamrszczył czoło.
-Zostaw nas samych okej? -Witek przepchnął się obok niego.
-Dzieki. -dodał tylko po czym zamknął drzwi.
W gabinecie Lena właśnie zakładała koszulkę. Witkowi mignęła przed oczami jej talia. Podzedł do niej i ujął jej twarz w dwoje ręce.
-Czy ty naprawdę myślałasz, że bym Cię zostawił? Że zwiał bym jak jakiś skurwisyn?
lena się rozpłakała. Witek przysunął się do niej i dotknął jej nabrzmiałych warg swoimi. Tylko na chwilkę. Chciał, chciał żeby ona zrozumiała, że...
-Chyba powinniśmy po prostu barzdiej uważać. -Lena uśmiechnęła się lekko i otarła oczy. Witek przytulił ją do siebie po czym zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu i stwierdził:
-Jak ja mam się hamować, skoro Twoje piersi wystają Ci spod koszulki? -zasmiała się i pogłaskał ją po policzku. Kobieta też się zaśmiała. Wyszli z gabinetu, przed którym stał oniemiały Wójcik. Obydwoje się do niego uśmiechnęli poczym Mężczynza obją swoją narzeczoną w pasie i poszli korytarzem do domu. Nie przeszkadzało im to, że znów cały lekarski na nich patrzy. Byli ze sobą- to im wystarczyło. A Lena kolejny raz przekonała się, że dobrze zrobiła przyjmują oświadczyny tego męzczyzny, który teraz ją obejmował.
A tymczasem Wojcik wszedł do lekarskiego i trzmał w rękach bluże, o której Lena zapomniała. Usiadł na kanapę i pokręcił głową:
-Chyba nigdy nie zrozumiemy Latoszków.
Wszyscy sie usmiechnęli.
-Kto zaniesie Lenie bluzę? -podniósł ją do góry. Spojrzał po twarzach. -Spokojnie. Nie traficie na awanturę. Są szczęsliwi jak nie wiem co.
-Lena jest w ciąży? -zapytał ni z tego ni z owego Kuba. Wójcik pokręcił głową.
-Daj. -Zosia wstała i wzieła zgubę od kolegi.
-Zośka... ale ostroznie. -mrugnął do niej Kuba i wszyscy znów się zaśmiali.
Zosia zapukała cichitko do drzwi. Nikt nie odpowiadał. Otworzyła więc je i... uśmiechnęła się sama do siebie. Latosdzek wychylał się przez stół i całowali się z Leną. Kobieta połozyła więc tylko bluzę na kanapiei wyszła tak cicho jak przyszła. Wróciła z powrotem do lekarskiego. Wszyscy pytali ją wzrokiem.
-Jednego możemy byc pewni. -powiedziała. -Że nasze Latoszki naprawdę sie kochają, po czym sięgnęła po filiżankę z kawą...


No... xD i Jak Wam się podoba? Wiem, ze taka głupawa troszkę, ale...? Smile
Powrót do góry
FABIAN2
gaduła.



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:54, 19 Kwi 2008    Temat postu:

No, no , no. Niezłe. A ten tekst,, Po co im Wójcik,, mnie rozwalił.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez FABIAN2 dnia Sob 15:01, 19 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:05, 19 Kwi 2008    Temat postu:

Fajne, ale jednak tego rodzaju atrakcji na razie bym im oszczędziła. Jeszcze nie pora. Lepiej by było, żeby bardziej umieli się ze sobą dogadywać.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 13:48, 21 Kwi 2008    Temat postu:

len@ super opek, pisz dalej Smile
Powrót do góry
len@
Gość






PostWysłany: Pon 10:36, 28 Kwi 2008    Temat postu:

No dobra... siedze tak sama w domku i znowu mnie naszło na tworzenie Very Happy nie musice czytać ;P
***
-Ahoj! -krzyknęła od progu dk. Starska i rzuciła torebkę na podłogę.
-Ahoj, ahoj marynarzu... -przedrzeźnił Lenę dk. Latoszek i zakręcił gaz. -Chyba wiatry były dzisiaj słabe... -uśmiechnął się lekko i pomógł zdjąc płaszcz swojej narzeczonej.
-Oj przepraszam. Naprawdę się spieszyłam. Ale jakiś wariat zajechał mi drogę no i w ogóle...
-Jakiś wariat? -Witek odgarnał z jej twarzy rozwiane włosy.
-Wariat, wariat... A ty co taki rozebrany? -Lena dopiero teraz zauważyła, że ów mężyczna stojący przed nią, posiadał na swoim ciele tylko szare spodenki dresowe.
-Bo ide spać. -zaśmiał się Witek.
-A kolacja? -kobieta odwróciła się i spojrzała w stronę kuchni.
-Zrobiłem.
W tym momenci na witkowych ramionach wylądował żakiet Leny a zaraz po nim jej spódnica i bluzka. Witek zamrugał pare razy powiekami, chrząknął po czym oznajmił:
-Cóż... ja bynajmniej mam zamiar wyspać się tej nocy, a ty widzę niebardzo.
-Co ty mówisz? -dobiegł go głos Leny prosto zza zamkniętych dzrziw łazienki.
-Nic, nic... -uśmiechnął się do siebie i zaczął składać jej ciuchy. Po 10minutach drzwi łazienki otworzyły się, buchnęło parą i wyszła Lena ubrana w krótkie szorty i koszulkę, nazywną przez nią "piżamką".
-O jezu. Ale tu zmino. -zatrzęsła się o usiadła na krześle. Na jej talerzu wylądował omlet z pieczarkami i gorąca herbata.

-Lena... -zaczął Witek i spojrzał na swoją narzeczoną, która wkładała brudne talerze do zlewu.
-No? -odwróciła się do niego i prztuliła swój policzek do jego ciepłej klatki piersiowej. Latoszek westchnął i objął ją. Stali tak chwilę, w końcu Lena szpenęła:
-Co chciałeś?
-Chciałem się zapytać, czemu ubrałaś moje spodenki... -odszepnął ze śmiechem Witek.
-Bo tak.
-Bo tak? Zdejmuj je. -zaśmiał się Witek i chciał złapać Lenę, ale ta już krzyknęła i zaczęła przed nim uciekać. Śmiali się i w końcu Witek dopadł Lenę pod drzwiami. Zgasił światło, zrobił to co obiecał i zaniósł ją do łóżka. W pewnym momencie ich "spaniu" przeszkodziło głośne pukanie do drzwi...
-Cholera! -powiedziała Lena dość głośno. -Przecież jest 2.00 w nocy. Nie otwieramy- po czym przytuiliła się z powrotem pod kołdrą do Witka.
Ale pukanie nasilało sie.
-Dobra, już idę. -sapnął Witek i usiadł. Ubrał co trzeba i otworzył drzwi. W progu stała... Orlicka.
-O w dupe... -wyrwało się Latoszkowi. -Pani ordynator?
-Ja bardzo państwa przepraszam, że nachodzę o tej porze i przeszkadzam- tu spojrzała na swojego internistę-, ale jest ktoś, kto chce się z państwem pilnie widzieć.
Witek podrapał się po głowie po czym zapytał:
- A czy to nie może poczekać do rana?
-No właśnie nie. -Orlicka też była zakłopotana. -Ten ktoś chce się z panstwem widzieć NATYCHMIAST.
-No dobra. To idę. -Witek już chciał wyjść, ale pani ordynator mu przerwała.
-Pana i Panią Lenę. Czy ona w ogóle jest?
-Jest jest. -męzczyna uśmiechnął się. ALe hm... widzi pani. W owym momencie to może być dość trudne, ponieważ hm... jak by to ująć -tu otowrzył szerzej drzwi i wskazał na swoją narzeczoną, która siedziała na łóżku, przyciskała kołdrę do swojej klatki pierisowej i patrzyła wyczekująco na Orlcką- doktor Starska nie ma nic na sobie. -w tym moemencie wszyscy spóścili głowy.
-Yhym... rozumiem. To może ja... -Orlicka nie wiedziała jak z tego wybrnąć.
-Proszę chwilkę poczekać. -powiedziała cała czetwona ze śmiechu Lena. -Ja szybko coś założę i już idę. -tu dała znak witkowi, by trochę przymknął drzwi.
-Hm... wie pani, nie spowiedziewaliśmy się wizyty o tej porze, więc proszę nam wybaczyć naszą hm... niedyspozycję. -wybornił narzeczoną Witek. Oboje z Leną stłumili śmiech.
-Ja rozumiem. To raczej ja nie powinnam przychodzić... -widać byłom, że panią ordynatro bardzo ta sytuacja krępuje.
W tym momencie Lena zoreintowała się, że owszem koszulkę ma w łóżku, ale jej, a w zasadzie jej mężczyny spodenki spoczywają sobie spokojnike koło drzwi.
-Ekhem... -chrząknęła. -Witek możesz podać mi...
-Tak jasne. -Latoszek znów stłumił śmiech i schylił się po swoje spodenki po czym rzucił je w kierunku czerwonej Leny.
Mina Orlickiej wyrazała teraz jak największą chęć do zapadnięcia się pod ziemię, ale trzymała się dzielnie.
Już po chwili Lena wyszła spod kołdry w swojej piżamce, wzięła klucze ze stolika i zakomenderowała:
-No możemy iść.
-Dzień dobry pani Leno. A w zasadzie...
-Dzien dobry pani Ordynator. -kobieta uśmiechnęła się, zamknęła dzrwi, ręczyła klucze Witkowi poczym złapał go za rękę i pomaszerowali korytarzem.
-Wójcika nie ma. -przywitała ich Zosia i wszyscy się zaśmiali. Szli dalej. Tuż koło lekarskieg Orlicka wskazała na mężczynę siedzącego na wózku i powiedziała:
-To ten pan.
Owy mężczyna odwrócił się i... Lena i Witek krzyknęli:
-Bartosz!
I w ostatnim momencie Latoszek zdążył złapać swoją narzeczoną, która prawie osuneła się na podłogę.
-Lena, Lenka... -podsniósł ją. -Ona zemdlłała! Co ty tu robisz ty, ty... -Witek cedził słowa przez zęby. Wpadł do lekarskiego, kopnął za sobą drzwi i położył Lenę na kanapie. Zaraz pojawili się obok niego Kuba i Orlicka.
-Lena, słyszysz nas? -zawołał Kuba, Witek klepał ją po policzaku a Orlicka położyła jej pod bose stopy poduszkę. Starska otworzyła oczy i popatrzyła niewyraźnym wzrokiem po pokoju. Gdy napotkała twarz Witka, podniosła się gwałtownie i zawołała:
-Ja nie chcę z nim rozmaiwać. Nie chcę go widzieć. -rozpłakała się.
-Cii... -Witek położył ją z powrotem na kanapie i przytulił do siebie. -Nie będziesz z nim rozmawiała. Spokojnie. Ja z nim pogadam. -warknął ostatnie słowo. Możesz z nią...? -spojrzał na Kubę. Ten kiwnął głową.
-Nie! -krzyknęła Lena. -Nie idź tam. Witek proszeeee... -z jej oczu spłynął nowy strumień łez.
Mężczyna przejechał dłonią po twarzy, w końcu uklęknął z powrotem obok swojej narzeczone, podniósł ją i steiwrdził:
-Dobrze, razem porozmawiamy.
Objął ją w pasie, bo kobieta ledwo trzymała się na nogach, i wyszedł z lekarskiego. Na korytarzu stał ciagle Bartosz i patrzył na nich smutno. Lena przytrzmała się mocniej swojego narzeczonego, a ten mocniej ją przytulił.
-Czego chcesz? -warknął Witek. Zauważył, że Bartosz jest w szlafroku. Zdziuwiło go także, ze jest na wózku inawlidzkim.
Ten spóścił głowę.
-Możemy się przejść?
-Człowieku, przeciez widzisz, że ona ledwo stoi. -jak na komendę Lena zachwiała się. -Mów o co Ci chodzi i co tu robisz. Jeśli myślisz, że zprosimy Cię na kawe, to jestes w błedzie.
-Nie, nie myślę tak. Chciałem tylko... chciałem was przeprosić. -spojrzał na nich mętnym wzorkiem. -Przeprosić za to, że każdemu z was zniszczyłem torchę życia.
Lena i Witek wymienili spojrzenia...
c.d.n
Very HappyVery HappyVery Happy
ha! i jak?^^
Powrót do góry
FABIAN2
gaduła.



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:07, 28 Kwi 2008    Temat postu:

A ja powiem tak, że tez musieli im przerwać w takim momencie Twisted Evil

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 58, 59, 60 ... 129, 130, 131  Następny
Strona 59 z 131

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin