|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
marta
gaduła.
Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 4196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z głebi serca
|
Wysłany: Pią 22:16, 19 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Przystojny to jest dla mnie ktoś REALNY; a nie postać z filmu czy głos z radia....Nie osądzam ludzi po wygladzie.Zresztą Sokołowska to ładna kobieta....
Napisałam swoje zdanie na temat zdrady Leny.Nic więcej nie dodam ;bo nie mam do dodania.
Gwoli ścisłosci...znam znaczenie słowa "pazur"...moje pisanie było złosliwoscią....
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marta dnia Pią 22:17, 19 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Pią 22:24, 19 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
vehae napisał: | Martwi mnie co innego, a mianowicie stosunek Latoszka do Leny. Byłam pewna, że te kwiatki, chociaż „zdobyczne”, da jej od siebie, z serca. Tymczasem proponował każdemu po kolei. Jak już nikt nie chciał, to dostała Lena. Dlatego to żaden symbol. Jedynie lekka sugestia, że zrobiono z nich dobry użytek. |
To, to akurat myślę, że było tylko zgrywanie się Witka przed Pawicą. Bo Witek doskonale wie, że Adam wie, że on nadal Lenę kocha i za wszelką cenę chce to zamaskować. I po minie Pawicy było widać, że jest pewien, iż Latoszek myśli w tym momencie o Lenie.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:25, 19 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
marta napisał: | Przystojny to jest dla mnie ktoś REALNY; a nie postać z filmu czy głos z radia....Nie osądzam ludzi po wygladzie.Zresztą Sokołowska to ładna kobieta....
. |
Może i ładna, ale OPANIA to przystojny facet......, więc .....a że gra Latoszka, więc i wszystkie grzechy są mu wybaczone, a zwalone na Lenę. No bo w końcu jakby nie patrzeć to ona musi być winna , bo on to przystojny OPANIA.
Dla mnie winni są oboje/ Lena i Witek/.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez FABIAN2 dnia Pią 22:27, 19 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:30, 19 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
vehae napisał: | Różnica polega na tym, że kiedyś scenarzyści mieli smak i umiarkowanie. A teraz nie mają. Wydaje im się, że im bardziej naknocą, im bardziej przesadzą, zepsują bohaterów, wprowadzą ich w sytuacje dwuznaczne moralnie, tym lepiej. Teraz to takie babranie się w błocie. |
Otóż to!!! To mnie doprowadziło w dzisiejszym odcinku do szału. Oglądam niektore polskie seriale i tak się składa, że w tym tygodniu były ostatnie przedwakacyjne odcinki. I w każdym na zakończenie było coś budującego, a przede wszystkim coś ładnego. Nawet w takim nudziarstwie jakim ostatnio jest "Plebania". Ale w NDiNZ zniszczyli wszystko, właśnie w ostatnim odc. Co mnie obchodzi coś, co się rodzi między pacjentami? Co mnie obchodzi plączący się po odcinku Manfred? Wpienia mnie malutki jak karzełek Tretter, który kuca przed Żakową. Wpienia mnie, że o Burskich w przyszłym sezonie będzie można sobie pomarzyć. I wpienia mnie to, że ciągle bohaterów wmanipulowuje się w dwuznaczne moralnie sytuacje! Jakby nie można dać na zakończenie czegoś klarownego! Jeżeli już nie padła jasna odpowiedź Leny, to przynajmniej z tymi kwiatami jakoś to można było inaczej rozegrać! A, szkoda gadać!
Jednego jestem pewna, o ile w poprzednich sezonach oglądałam powtórki, to teraz sobie je daruję! Nie mam ochoty babrać się ponownie w tym błocie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:34, 19 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Chociaż kwiatki jakie były, takie były (a raczej sposób ich porarowania), ale jednak jakiś gest to chyba jest, a więc i nutka nadziei.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:04, 19 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
FABIAN2 napisał: | ale OPANIA to przystojny facet......, więc .....a że gra Latoszka, więc i wszystkie grzechy są mu wybaczone, a zwalone na Lenę. No bo w końcu jakby nie patrzeć to ona musi być winna , bo on to przystojny OPANIA.
. |
Fajnie, że tak nisko oceniasz osoby, ktore lubią Latoszka! Jakie to proste! Opania przystojny, więc się go traktuje lepiej! Szkoda, że ja akurat takiego kryterium oceny postaci nie stosuję. Drzewiecki grany przez Deląga to ktoś o wiele klas przystojniejszy od Opani, a jakoś mojej sympatii nie wzbudził. Chyba się mylisz! Obiektywny widz, niezależnie od sympatii czy antypatii ocenia postać tak jak w danym momencie na to zasługuje!
Co do zdrady już nieraz na ten temat sie wypowiadałam i powiem raz jeszcze, że to była zdrada! Witek zawinił po części w zepsuciu związku, ale na litość nie zaciągnął Leny do łóżka Edwardsa! Zrobiła to sama, nieważne trzeźwa czy pijana, ale sama to zrobiła!
Co do tego "pazura" co to niby Lena ma ujawnić po powrocie z Londynu, to obawiam się czy nie będzie wręcz odwrotnie! Mówiła w dzisiejszym odcinku, że znalazla się w zaułku. Po powrocie z londyńskiej wyprawy może się okazać, żę znalazła się w prawdziwej matni. Lena tak naprawdę "pazur" próbowała pokazać po tym poprzednim powrocie z Londynu. Teraz to nawet nie chcę myśleć na czym ta jej kolejna zmiana będzie polegać...
Cytat: | vehae
Bo wyrażenie „żal mi ciebie” nie ma znaczenia pozytywnego! Owszem, jest to postawa popierająca daną osobę, ale jednocześnie generująca litość i pogardę dla tej osoby. To jest szczyt wszystkiego! |
Wydaje mi się, że mylisz pojęcie "litość" z pojęciem "politowanie". W słowie "litość" nie ma pogardy. Wg SłJP ltość to uczucie żalu nad kimś, współczucie dla kogoś, chęć przyjścia mu z pomocą. Myślę, że definicji slownikowej można zaufać, wszak są to definicje najwyższej rangi fachowców!!!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anna Z dnia Pią 23:07, 19 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 7:48, 20 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Elżbieta z "Klanu" w "Na dobre i na złe"
Słowa kluczowe: Barbara Bursztynowicz, Klan, Na dobre i na złe, Leśna Góra, Elżbieta Chojnicka
19.06.2009, 14:49
Autor: Cezary Piwowarski Źródło: ZOOM
Barbara Bursztynowicz (Elżbieta Chojnicka z "Klanu") pojawi się gościnnie w "Na dobre i na złe"
Będzie to pierwszy od 12 lat występ Bursztynowicz w innej produkcji niż "Klan".
- Nie spodziewałam się, że ktoś do mnie zadzwoni z propozycją. Jestem kojarzona z jedną postacią, a producenci boją się angażować takich aktorów - mówi Bursztynowicz w rozmowie z seriale.com.pl.
Aktorka wcieli się w pacjentkę z ostrymi zaburzeniami psychicznymi.
- Cieszę się, że zagram w tym serialu - Chciałam zobaczyć, jak pracuje się na innym planie, spróbować czegoś nowego. Traktuję to jako przygodę. Marzy mi się jeszcze rola w filmie fabularnym - dodała Bursztynowicz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
gość
gaduła.
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:41, 20 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Nie chce mi się wczorajszego odcinka komentować, myślałam,ze mnie trafi taka choroba na ch... Sorki Przychodzą mi na myśl slowa piosenki Mietka Szcześniaka:
"Nie wiem kto dopisał tekst do naszych ról,
nie wiem skąd w tych rolach błąd, i żal, i ból (...)"
Scenarzyści do zwolnienia! Tak spapić role fajnych postaci... ech!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:43, 20 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat:
Co do tego "pazura" co to niby Lena ma ujawnić po powrocie z Londynu, to obawiam się czy nie będzie wręcz odwrotnie! Mówiła w dzisiejszym odcinku, że znalazla się w zaułku. Po powrocie z londyńskiej wyprawy może się okazać, żę znalazła się w prawdziwej matni. Lena tak naprawdę "pazur" próbowała pokazać po tym poprzednim powrocie z Londynu. Teraz to nawet nie chcę myśleć na czym ta jej kolejna zmiana będzie polegać...
A ja wiem, co będzie. zniszczą ją kompletnie. Będzie potrzebowała pomocy Latoszka. Oczekiwałam, że się wzmocni. Ale po ostatnim odcinku widać, że tak nie będzie. A skoro ma być zmiana, to Lena stanie się totalnie bezwolna, zależna itd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:08, 20 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
vehae napisał: | Oczekiwałam, że się wzmocni. Ale po ostatnim odcinku widać, że tak nie będzie. A skoro ma być zmiana, to Lena stanie się totalnie bezwolna, zależna itd. |
Tak się niewątpliwie stanie, gdy zwiąże się z Edwardsem! te jego slowa:"jesteś sama, a ja jestem facetem w którym możesz znaleźć oparcie" mówią wszystko! Słaba kobietka, samotna,nieszczęśliwa, z problemami i silny facet, który służy swym silnym ramieniem! Jak myślisz? Czym się to skończy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 8:46, 21 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Anna Z napisał: | vehae napisał: | Oczekiwałam, że się wzmocni. Ale po ostatnim odcinku widać, że tak nie będzie. A skoro ma być zmiana, to Lena stanie się totalnie bezwolna, zależna itd. |
Tak się niewątpliwie stanie, gdy zwiąże się z Edwardsem! te jego slowa:"jesteś sama, a ja jestem facetem w którym możesz znaleźć oparcie" mówią wszystko! Słaba kobietka, samotna,nieszczęśliwa, z problemami i silny facet, który służy swym silnym ramieniem! Jak myślisz? Czym się to skończy? |
Tyle, że z Londynu ma zaraz wrócić. I to chyba nie z Edwardsem i ma namieszać. Więc czy kobieta słaba , zależna może namieszać.
Słaba i zależna już była cały sezon. Więc teraz pora na zmianę.
Teraz do badań, to jest potrzebna Lena Orlickiej, a nie Orlicka Lenie i to Lena teraz może stawiać warunki. Mam nadzieję, że to będzie początek zmiany Leny i pokazanie innym , że potrafi coś bez niczyjej protekcji.
A z Witkiem jak była , to ostatnio też traktował ją nie najlepiej. . I dlatego mam nadzieję, że teraz Lena pokaże im wszystkim, że potrafi sie po tym podnieść , i to bez niczyjej pomocy.
A chyba każda kobieta szuka oparcia u faceta. I to nie znaczy, że jest od razu słaba i zależna.
No chyba, że wam chodzi o to, że takie oparcie jej zaproponował Richard , a nie Witek. Ten drugi niech śpi dalej....
No ale zapewne najlepiej by było gdyby była zależna od Witka , a nie od Edwardsa.
I to Witkowi prała, sprzątała i gotowała.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez FABIAN2 dnia Nie 9:10, 21 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
marta
gaduła.
Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 4196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z głebi serca
|
Wysłany: Nie 9:31, 21 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
FABIAN2 napisał: |
I to Witkowi prała, sprzątała i gotowała.  |
zawsze mi się wydawało;ze jak się jest w związku to pierze;sprząta i gotuje się dla DWOJGA....Ale widocznie się myliłam...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marta dnia Nie 12:01, 21 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:10, 21 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Nawet jeśli Richard okaże się tyranem, to ja sobie nie zyczę, zeby po tym Lena znowu kajała się przed Witkiem, żeby jej pomógł.
Zośka poprosiła Kubę o pomoc, a ja sobie nie zyczę żeby tak zrobiła Lena.
Bo wtedy to dopiero byłaby to pomoc z litości.
Może Witek sam chcąc pokazać, że ją nadal kocha, jej pomoże. I nawet jesli ona by tego nie chciała, to powinien sie uprzeć. Może w końcu i Witek pokaże się z innej strony, a nie tylko z takiej w której potrafi tylko trzaskać drzwiami , oskarżać .
Nie życzę sobie ponownego kajania się Leny przed Witkiem.
Oczekuję, że to Witek pokaże zmianę, i udowodni , ale sam, że nadal ją kocha. Bo jak do tej pory robił wszystko, żeby ona myślała, że jest inaczej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez FABIAN2 dnia Nie 13:11, 21 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:24, 21 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
FABIAN2 napisał: |
Tak się niewątpliwie stanie, gdy zwiąże się z Edwardsem! te jego slowa:"jesteś sama, a ja jestem facetem w którym możesz znaleźć oparcie" mówią wszystko! Słaba kobietka, samotna,nieszczęśliwa, z problemami i silny facet, który służy swym silnym ramieniem! Jak myślisz? Czym się to skończy? |
Tyle, że z Londynu ma zaraz wrócić. I to chyba nie z Edwardsem i ma namieszać. Więc czy kobieta słaba , zależna może namieszać.
Słaba i zależna już była cały sezon. Więc teraz pora na zmianę.
[/quote]
Jezeli chodzi o Edwardsa, to powiedzialam tylko teoretycznie, jak zakończyłby sie wybór Leny na zyciowego partnera. Ale rozważania o Edwardsie zostawie na potem!
Nie wiem dlaczego brzydzi nas fakt, że Lena jest zależna od facetów. I że tak naprawdę nie potrafiła sama funkcjonować. Może podłoże do tego tkwi w poglądach jej matki? Raczej na pewno! Ale i w osobowości Leny! Dla mnie zaskoczeniem była Lena w przedostatnim odc. ktora zatoczyla koło i wróciła do momentu, który dobrze pamiętam. Lena, która podała pacjentowi niewłaściwy kontrast tak że pacjent omal nie przyplacił tego zyciem! Lena płacząca nad pacjentem, ale i nad sobą. I Witek na swój szorstki sposób przywracający ją do pionu! I sytuacja z przedostatniego odcinka była identyczna! Dlaczego? Bo Lena taka jest (mnie się akurat taka podoba, bo jest kimś czującym, przeżywającym, kimś, komu zdarzają się błędy, potknięcia, ale kimś, kto przy wsparciu życzliwej osoby nie upada, tylko podnosi się i idzie dalej!)
Ta Lena z ostatnich dwóch lat przestała być sobą. By zadowolić najpierw matkę, potem Orlicką wreszcie Edwardsa stała się kimś innym. Ale jak długo można nosić nieswoją skórę? Lena wróciła do początku! Do siebie prawdziwej!
Zwróćmy uwagę na związki Leny z facetami. O Bartoszu mówiła, że był dla niej dobry i opiekował się nią i panicznie bała się z nim rozstania, bo Lena nie wyobrażała sobie, że musiałaby podejmować sama decyzje, że musiałaby po prostu być niezależna. I gdyby Bartosz nie dostał małpiego rozumu z powodu swej kariery, to jestem pewna, że Lena prowadziłaby u jego boku przykładne życie żony, matki, kobiety pracującej. Inna rzecz, że nie wiem czy byłoby to życie szczęśliwe?
No ale dane było jej przeżyć rozczarowanie do Bartosza w momencie, kiedy przyjaciel Witek, który zawsze służył radą, wsparciem czy choćby mankietem, w który można było się wypłakać nie chciał być więcej pocieszycielem! Wtedy odkryła na szczęście w sobie miłość do przyjaciela! Kłopoty, które musieli przeżywać oboje wydawało się wzmocnią Lenę, to ona musiała kogoś wspierać. To ona musiała podjąć trudną decyzję, że z Witkiem nie wyjedzie! To był najlepszy moment, żeby Lena dojrzała, stała się pewną siebie i żeby tworzyć partnerski związek z człowiekiem, ktorego pokochała.
Cytat: |
I to Witkowi prała, sprzątała i gotowała. |
I to nie jest Aga tak, że Witkowi prała, gotowała i sprzątała! Jak się jest z kimś razem, to potrafi się dzielić obowiązki domowe wg umiejętności i predyspozycji. Była mowa, że Lena nie potrafi i nie lubi gotować, toteż obiad dla teściowej przygotował Witek. Ale Lena też jak widzielismy przygotowywała to i owo! Jak się jest w związku, to nie ma dzielenia i licytowania się, co kto dla kogo robi! Bo to nie ma znaczenia. Jest się parą, to się robi to dla siebie nawzajem! I tak było u Latoszków! Na pewno musieli uczyć się być ze sobą. Lenie pomimo wszystko było łatwiej, bo już w związku, wprawdzie niekoniecznie partnerskim, była od dawna. Witek tego partnerstwa się uczył. Od dawna mógł liczyć wyłącznie na siebie. Ale powiem, że nawet nieźle im to partnerstwo zaczęło wychodzić!
No ale Lena zatęskniła za dominacją silnej osobowości nad nią. Nie jest przypadkiem, że tak łatwo wpadła pod kuratelę Orlickiej, a potem Edwardsa. Lena widocznie ma tę uległość wpisaną w geny! Pamiętam scenę, w której Orlicka zawracała jej głowę sympozjum, a Lena chciała się wyrwać na chwilę, bo była umówiona z Witkiem w USC. Dla Orlickiej było nie do pojęcia, że coś może być ważniejszego od sympozjum i profesora Edwardsa. A Lena jak mała dziewczynka chyłkiem uciekła przed Orlicką. Kolejny przykład to zaakceptowanie decyzji Edwardsa, że ma natychmiast po ślubie wracać do Londynu!
I jakby tak zastanowić się nad bilansem życiowym prawie 30-letniej Leny, to imponująco on nie wygląda.
Straty:
- dwa nieudane poważne związki (to w życiu prywatnym)
- zdrada i nadszarpnięta reputacja (to w sferze etycznej)
w sferze zawodowej nie lepiej:
- trzy lata na internie nawet bez zaczętej specjalizacji
- doktorat w rozsypce i nawet nie wiadomo czy jest szansa na powrót do niego pod kierunkiem Orlickiej
- nieumiejętność pogodzenia pracy na oddziale z pracą naukową
Zyski:
- praca Orlickiej z dopisanym nazwiskiem Leny
- udział w prestiżowych badaniach naukowych
Jak widać więcej strat niż zysków!
Nic dziwnego, że Lena czuje, że znalazła się w zaułku. Tylko czy potrafi z tego zaułku wyjść? Bo jest na najlepszej drodze do użalania się nad sobą! Tak jak wtedy, kiedy zdegradowana nie potrafiła się odnaleźć w nowej roli. Trzeba było w dość ostry sposób potrząsnąć nią i popędzić do zrobienia stosownych uprawnień. Wtedy Witek miał jeszcze w sobie na tyle siły, żeby to zrobić. Teraz Lena też oczekuje tego, żeby powiedział jej co ma robić! W sytuacji kryzysowej, pomimo żalu do niej, Witek potrafi wznieść się ponad urazy (namówienie pacjenta do grupy badawczej, pomoc po śmierci pacjenta, wysłanie Leny do Trettera), ale Witek oczekuje, że Lena wreszcie weźmie swoje życie we własne ręce. To jego "żal mi ciebie" nie jest ani objawem taniego współczucia, ani zdawkowymi slowami, które w podobnych sytuacjach się wypowiada. Oznacza to, że Witek jest z nią w tych chwilach, rozumie jej dramat, ale oczekuje, że Lena potrafi sama się uporać z tym wszystkim. A Lena tylko rzuca stwierdzenie: "ty naprawdę już nic do mnie nie czujesz", jakby chciała w tej sytuacji zagrać na jego uczuciach i przerzucić na niego decydowanie w tym momencie! Czyli najlepiej byłoby Lenie wtedy, gdyby mogła uwiesić się u jego ramiernia, wypłakać mu w mankiet, on utuliłby ją, a Lena znowu nie zrobiłaby nic, żeby wziąć swoje życie we własne ręce.
Dla mnie w tym ostatnim odcinku najważniejsze było zdanie wypowiedziane z goryczą przez Lenę do Edwardsa, że znajomość z nim to czas przyspieszonego dojrzewania! Jeżeli to prawda, to Lena jest na dobrej drodze! Nie, nie do tego, żeby uderzyć pięścią w stół, żeby wszystkich rozstawiać po kątach, tylko do tego, żeby nareszcie stać się mądrą, dojrzałą kobietą, która wie, czego w życiu chce.
Tylko, żeby tak się stało, to Lena nie może działać wbrew sobie! Najpierw musi ustalić priorytety w życiu osobistym i pracy zawodowej! Potem czy w życiu kieruje się wyłącznie sercem , czy rozumem.
I wtedy wziąć los w swoje ręce! Sama, bez presji, bez nacisku! Serce Lenie podpowie czy warto angażować się w związek bez uczuć. Rozum czy kariera robiona przy wsparciu kogokolwiek da jej satysfakcję?
Co do Edwardsa, to zastanowiła mnie u jego boku obecność kolejnej urodziwej asystentki, która patrzy na niego identycznym wzrokiem jak rok wcześniej Lena! Oczywiście Edwards, kiedy ponownie ujrzał Lenę zrobił wszystko, żeby ją przekonać, że Julia jest tylkowspółpracownicą. Mam wrażenie, że pan profesor zrobił wszystko, żeby tę mlodą osobę zauroczyć sobą i że jego intencje nie są dla mnie natury wyłącznie zawodowej! Poza tym nie wiem dlaczego mam wrażenie, że dla pana profesora najważniejszym kryterium doboru najbliższych współpracowników jest ładna buzia! Czyżby wśród tych brzydkich kobiet nie było naprawdę zdolnych? Czyżby nie było naprawdę zdolnych panów? Jak przypomnę sobie "dwór" prof. Trzaski, to mogę śmiało powiedzieć, że walory zewnetrzne dla niego nie miały żadnego znaczenia w doborze współpracowników.
Lena dla Edwardsa stała się wyzwaniem, bo okazała się nie tak łatwym do zdobycia obiektem! Urażona ambicja faceta, ktory zaraz po wspólnie spędzonej nocy został odrzucony, to wyzwanie, któremu pan profesor nie jest w stanie się oprzeć. Ale jestem pewna, że gdyby Lena zdecydowała się na związek z nim, to raczej byłby to związek na krótko, dopóki w otoczeniu pana profesora nie pojawiłaby się kolejna, jeszcze młodsza, jeszcze atrakcyjniejsza kobieta. Teraz rozumiem to absurdalne pytanie Leny czy będzie ją kochał, gdy będzie stara i pomarszczoa. Pan profesor jest chyba z gatunku estetów i nie znosi brzydoty i starości. To nie jest partner, na którym rzeczywiście można polegać!
Po tych przydługich refleksjach zadałam sobie pytanie, czy Lena mogłaby zdecydować się na związek z kimś, kogo nie kocha (tego jestem po ostatnim odc. pewna), a w kim znalazłaby oparcie i kto dałby jej szansę na błyskotliwą karierę?
Powiem tak, fakt, że Lena w swoim życiu zatoczyła koło, że wróciła przez moment ta dawna Lena, nie tak pewna siebie, ale za to pełna emocji daje mi nadzieję, że ta Lena nie mogłaby być z kimś kogo nie kocha, tak jak nie mogła być z Bartoszem, bo byłoby to najzwyczajniej w świecie nieuczciwe! Poza tym wyjazd z LG w tym momencie byłby podobny do niegdysiejszych zamiarów Witka ucieczki przed samym sobą i swoimi problemami! Byłoby to pójście na łatwiznę.
Wreszcie, skoro Lena sama o sobie powiedziała, że wreszcie dojrzała, to niech jak dojrzała osoba zmierzy się z tym wszystkim! Niech potrafi wyjść z tego zaułka z godnością. Takiej zmiany Leny oczekuję. Witek podaje rękę w eksremalnych sytuacjach, ale teraz Lena musi się wydobyć sama. A przede wszystkim zrozumieć, żę kobieta bez faceta u boku nie musi być postrzegana jak ktoś gorszej kategorii! W końcu do czego jej ten Edwards potrzebny? żeby brnąć w dwuznaczną karierę? żeby mieć uwiesić się u faceta, ktory ją będzie holował przez życie?
Lena musi uwierzyć, że od niej samej wiele zależy! I od niej samej zależy, żeby bez wstrętu można było spojrzeć sobie w twarz w lustrze!
I chciałoby się powiedzieć za Witkiem: "żal mi ciebie". ale jeszcze dodałabym to, czego Witek nie dopowiedział, ale jak sądzę pomyślał: "weź się kobieto w garść". Lena musi dokonać rachunku sumienia (i bynajmniej nie chodzi mi tutaj o nieudany związek z Witkiem) i po prostu zroizumieć swoje błędy. I zamiast uciekać, zmierzyć się z otoczeniem, ale i sama ze sobą. Innej drogi nie ma! Tak jak kiedyś zrobił to Witek!
Taką drogą powinni pójść scenarzyści, jeżeli chcą, żeby Lena wzbudzała również pozytywne emocje. A ponieważ wtym serialu pomimo wszystko nie ma takiego psucia postaci dla samego psucia, to odnoszę wrażenie, że zmiany Leny pójdą w tym nakreślonym przeze mnie kierunku!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:03, 21 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Aniu, czyli jak rozumiem oczekujesz tego, że Lena NIE zwiąże się z Edwardem i sama stanie na nogach, bez niczyjej pomocy. Zadziwiające, że ja oczekuję tego samego. Szczególnie jedno zdanie z Twojej wypowiedzi przypadło mi do gustu:
Anna Z napisał: | (…) Lena musi (…) przede wszystkim zrozumieć, żę kobieta bez faceta u boku nie musi być postrzegana jak ktoś gorszej kategorii! |
Tylko ja dodałabym jeszcze to, że Lena musi zrozumieć, że życie bez faceta jest możliwe, że kobieta powinna być samodzielna i niezależna (co nie oznacza, że musi być sama). Bo ona zachowuje się tak, jak gdyby kobieta bez mężczyzny u boku (albo odwrotnie: kobieta u boku mężczyzny) nie mogła dać sobie rady, była zbyt słaba na normalne funkcjonowanie. To zadziwiające. Jako córka samotnej matki powinna wiedzieć, że kobieta może i musi być samodzielna. Ale my wiemy, że mama Leny ma na ten temat inne zdanie. Rady matki to tylko czubek góry lodowej. Podejrzewam, że mama Leny przez wszystkie lata, gdy wychowywała córkę była sama. Radzić sobie radziła i to całkiem dobrze. Wychowała Lenę na porządnego człowieka i umożliwiła zdobycie wykształcenia. Cały czas zastanawiam się, jak radziła sobie finansowo, bo nie wiemy nic o zawodzie pani Starskiej. Ale Lena prawdopodobnie patrzyła na zmagania matki z ciężkim życiem i wiedziała, że jest ciężko. Teraz chce uniknąć podobnego losu. Lena panicznie boi się samotności. Jest młoda, więc to może wydawać się dziwne. Ale ona wie, że jaj mama była sama od bardzo młodych lat. Pewnie nie miała się kogo poradzić, z kim porozmawiać. Te rozmowy Leny z mężczyznami to taki podświadomy test, czy dana osoba gotowa jest zagwarantować jej coś, czego nie miała jej matka. Nie sądzę, żeby to tkwiło w jej osobowości. To bardzo ciężki uraz z dzieciństwa. Bardzo trudno będzie pozbyć się Lenie tych lęków. A to paradoks, bo to chyba bardziej Latoszek ma prawo obawiać się samotności. Lena ma przecież matkę, a on poza Leną nie ma nikogo. A może on też się boi samotności. Trzyma Lenę w tym „ich” mieszkaniu, chociaż deklaruje, że nie mogą być razem.
Znowu się rozpisałam, a to dopiero początek. Odcinek zawiódł mnie totalnie, ale mam kilka przemyśleń. Generalnie chodzi tylko o jedną sprawę: czy Lena przyjmie propozycję Edwardsa, czy nie. A od tego zależy, czy Lena stanie się niezależna, czy scenarzyści do tego nie dopuszczą. I w tym kierunku będą zmierzały moje rozważania. Na wstępnie dopiszę jeszcze tylko, że zaskoczyła mnie wypowiedź Ani. Sama nie mogę się nadziwić, że niektóre wnioski wysnułyśmy prawie identyczne.
Najpierw jednak krótka dygresja do zdrady Leny, chociaż chciałabym już zakończyć ten temat. Było, co było. Nie ma co tego rozpamiętywać, bo to do niczego dobrego nie doprowadzi. Chciałabym zakończenia tego wątku także w serialu. Ale ten wątek zakończy się tylko w momencie pogodzenia się LiL.
Anna Z napisał: |
Co do zdrady już nieraz na ten temat sie wypowiadałam i powiem raz jeszcze, że to była zdrada! Witek zawinił po części w zepsuciu związku, ale na litość nie zaciągnął Leny do łóżka Edwardsa! Zrobiła to sama(…) |
Powtórzę tylko tyle, że nie oceniam jednoznacznie czynu Leny, bo Latoszek po części jest temu winny. Nie wepchnął dosłownie Leny do łóżka Edwardsa, ale swój udział w tym miał. Winni są oboje.
A teraz aktualne dywagacje. Zacznę od Edwardsa.
FABIAN2 napisał: | A chyba każda kobieta szuka oparcia u faceta. I to nie znaczy, że jest od razu słaba i zależna. |
Związek na tym właśnie polega, aby mieć oparcie w partnerze. Ale to musi być relacja obopólna. Tymczasem Edwards nie chce mieć Leny w postaci partnerki. Jego „wsparcie” oznacza tylko i wyłącznie uzależnienie od siebie kobiety. Dla mnie Edwards to taki kleszcz, o którym wspominała pani Lidia w ostatnim odcinku. Jeden, mały, a zniszczył jej karierę i życie osobiste. Moim zdaniem Edwards to tyran, despota i zwyczajnie zły człowiek. Richard proponuje Lenie oparcie, czyli nieograniczoną władzę nad nią, jej ubezwłasnowolnienie. Tylko to może jej zaoferować. Nie powiedział jej, że ją kocha, ale że zależy mu na niej. A to ogromna różnica. I ja jakoś mu nie wierzę. Bo jego interesują tylko przelotne romanse. Zgadzam się z Anią, że Lena tylko przez swój upór zasłużyła na inne względy. Ale do czasu. Gdyby Edwards związał się z Leną na dłużej, to wara jej od miejsca, gdzie on pracuje. Przecież jego własna kobieta nie może go kontrolować w pracy. On jest zwykłym podrywaczem, mogłaby coś zobaczyć. Nie wiem, jak słaba musiałaby być Lena, żeby nabrać się na związek z Edwardem. Ale niestety dużo znaków wskazuje na to, że Lena w tym bezwolno-słabym stanie pozostanie.
Anna Z napisał: | Nie jest przypadkiem, że tak łatwo wpadła [Lena] pod kuratelę Orlickiej, a potem Edwardsa. Lena widocznie ma tę uległość wpisaną w geny! |
Nie zgadzam się. A nie zgadzam się z jednego prostego powodu. Gdyby tak rzeczywiście miało być, to musiałabym przestać oglądać ten wątek. Wstrętem i obrzydzeniem napawa mnie taka samoupadlająca się postawa. Jeżeli scenarzyści postanowili, że tak wygląda konstrukcja osobowości Leny, że tak ma zostać do końca, to ja wymiękłam. Nie dam rady
Ania zadaje takie pytanie:
Anna Z napisał: |
Nie wiem dlaczego brzydzi nas fakt, że Lena jest zależna od facetów. | ,
więc odpowiadam: bo to jest niezgodne z moimi poglądami i oczekiwaniami. I niezgodne z tym, czego oczekuję od Latoszka względem Leny. Bo ja uwzględniam tylko związki partnerskie. I uważam, że niezdolność do utworzenia takiego związku wynika tylko i wyłącznie z uwarunkowań socjologiczno-kulturowych, środowiskowych, a nie genetycznych. Przecież człowiek człowiekowi równy. A z drugiej strony widać jak na dłoni, że Latoszek lubi silne kobiety, takie jak Ada. Póki co wierzę, że Lenę kocha. Ale to nie wystarczy. Jeżeli Lena będzie się poniżać, nie będzie zdolna do samodzielności, to w pewnym momencie Latoszek będzie miał dość. I może już ma. Może tak naprawdę tu nie chodzi o całą tę zdradę, tylko o stosunek Leny do samej siebie i stąd ten upór. On nie mógł uwierzyć, że Lena sama nazywa siebie głupią. Jeżeli dalej tak pójdzie, to Latoszek przestanie Lenę szanować. Bo ktoś, kto nie szanuje siebie samego nie ma poszanowania od innych, nawet od swojego partnera.
Anna Z napisał: | O Bartoszu mówiła [Lena], że był dla niej dobry i opiekował się nią i panicznie bała się z nim rozstania, bo Lena nie wyobrażała sobie, że musiałaby podejmować sama decyzje, że musiałaby po prostu być niezależna. |
Anna Z napisał: | (…) Lena zatęskniła za dominacją silnej osobowości nad nią. |
Jeżeli to się nie zmieni, to Latoszek musiałby przejść transformację, żeby być z Leną. Ale ja nie będę mogła patrzeć na tę Latoszkową dominację nad Leną. A to jest niestety jedna z bardzo prawdopodobnych hipotez. Latoszek rządzi, a Lena się słucha. To kręci scenarzystki.
FABIAN2 napisał: | Nawet jeśli Richard okaże się tyranem, to ja sobie nie zyczę, zeby po tym Lena znowu kajała się przed Witkiem, żeby jej pomógł.
Zośka poprosiła Kubę o pomoc, a ja sobie nie zyczę żeby tak zrobiła Lena. |
Tylko to znowu jest bardzo prawdopodobne. Ja przewidywałam podobny scenariusz już dawno temu. Obawiam się, że tego typu sceny nie zostaną nam oszczędzone.
W początkowych scenach z Edwardem zauważyłam negatywne nastawienie Leny do niego. Jednak nie wiem, jak rozumieć zmianę Leny w momencie, gdy Edwards wyznaje jej uczucie. Zdziwienie, może trochę współczucie, ale czy tylko? Brak natychmiastowej negatywnej odpowiedzi jest równie zastanawiający. W ostatniej scenie na początku znowu widziałam niechęć do profesora, do jakichkolwiek kontaktów z nim. Od Leny aż biło: nie, nie, nie. Ale pod koniec zauważyłam Lenę zrezygnowaną, bez woli walki, gotową poddać się tokowi wydarzeń. Ale nie to jest najgorsze. Najbardziej zatrwożyły mnie słowa, które Lena wypowiedziała do Edwardsa: myślałam nad twoją propozycją. Mało prawdopodobne, aby w ten sposób chciała go zwabić na rozmowę. Kosza mogła dać mu przez telefon. Chociaż ona takich spraw przez telefon nie rozwiązuje. Więc nie wiem, co jest grane. Czy to pogrywanie scenarzystów? Zmyłka? Jestem zdezorientowana i przerażona.
Anna Z napisał: | Pamiętam scenę, w której (…) Lena jak mała dziewczynka chyłkiem uciekła przed Orlicką. |
Tego akurat nie brałabym pod uwagę. To chyba miało być tylko śmieszne i nic więcej.
Ania zwraca uwagę na fakt, iż Lena zatoczyła koło i znowu stała się sobą. Ujęłabym to trochę inaczej. Na samym początku, gdy tylko Lena przyszła do LG to chyba sobą nie była. A nie była z tej prostej przyczyny, że początkująca asystentka, w pierwszej pracy, w nowym miejscu, wśród obcych ludzi sobą chyba nie jest. Bo to jest nowa sytuacja Ale oczywiście była sobą bardziej, niż w ostatnich latach. Odjęłabym od tej początkującej Leny komponent płaczliwości, zależności od innych i taką Lenę nazwałabym Leną prawdziwą. Reszta się zgadza. Tak więc skoro:
Anna Z napisał: | (…) Lena w swoim życiu zatoczyła koło, że wróciła przez moment ta dawna Lena, (…) daje mi nadzieję, że ta Lena nie mogłaby być z kimś kogo nie kocha (…) |
taki powrót Leny jest pocieszający. Ale nie można być taką uległą i zależną do końca życia. Jeżeli Lena ma odzyskać sympatię, to to także musi się zmienić.
W świetle tych wywodów można powiedzieć, że przemiana Leny pójdzie w odpowiednim kierunku, ku postawie asertywnej, skoro powrót do postawy uległej już był. Ale, ale… czy Anita nie miała przypadkiem na myśli tej przemiany Leny, która właśnie nastała? To oznaczałoby, że to się nie zmieni.
Pamiętajmy, że w zapowiedziach była mowa o litości Latoszka do Leny. Mogło chodzić o to niefortunne sformułowanie Latoszka z ostatniego odcinka, ale niekoniecznie. Przecież była też mowa o pomocy, a Latoszek aż tak bardzo Lenie w ostatnim odcinku nie pomógł. Obawiam się, że możemy jeszcze zobaczyć Lenę w takim stanie, że pomoc Latoszka będzie koniecznością i ratowaniem Leny z najgorszych opresji. Podobna sytuacja miała miejsce po romansie Zośki z Rafałem. Ale ja takiego scenariusza nie przeżyję. To będzie najgorsza hańba dla Leny. Zniszczą ją, zgnoją i nie będzie już możliwości, aby odzyskała sympatię i SZACUNEK widzów.
To był wariant pesymistyczny. Ale widzę też kilka optymistycznych tendencji. Pytanie tylko, czy rzeczywiście nastąpi ta przemiana Leny i czy będzie to po jej powrocie z Londynu. Fabian słusznie zauważa, że kobieta załamana, bezradna nie byłaby w stanie „namieszać”. Więc chociaż boję się tego „mieszania”, to chyba cokolwiek to nie będzie uznam za akt łaski ze strony scenarzystów. Byle tylko pozwolili Lenie wyjść z tego stanu, w którym aktualnie się znajduje. Nie uważam też, że zmiana Leny będzie podobna do tej, którą zaprezentowała po poprzednim powrocie z Londynu. To już było. Ale do rzeczy. W ostatnim odcinku Lena kilkukrotne przyznała się Leny do błędu, który popełniła. To oznacza, że potrafi stawić czoła przeciwnościom, nie ucieka przed konsekwencjami. Widziałyśmy też kolejne przyznanie się do błędu osobistego („głupia byłam”). Lena zaczyna wyciągać wnioski z błędów. Potwierdzają to słowa Orlookiej, albo przynajmniej dają na to nadzieję. Skoro Lena zaczyna myśleć nad swoimi dokonaniami, to jest szansa, iż ten błąd był jej ostatecznym błędem. Orlicka wierzy w Lenę, a także chyba Tretter. Nie przekreślili jej całkowicie. Lena widzi już, że badania nie powinny być najważniejsze, bo można popełnić błąd. Jest to kontynuacja wypowiedzi Latoszka z poprzedniego odcinka. Witek twierdził, że leczenie pacjentów powinno być priorytetem. A w kontekście słów, które po wspólnie spędzonej nocy Lena wypowiedziała do Edwardsa („lubię pracę na oddziale”) można się domyślać, jaki rodzaj pracy wybierze Lena.
Tak więc pewne zmiany w osobowości Leny zauważyłam już w ostatnim odcinku. Zmądrzała, stała się rezolutna. Zręcznie i kulturalnie odmówiła przekazania materiałów Julii. To była rzeczowa, konkretna odpowiedź. Czy dotychczasowa Lena potrafiła tak komuś się przeciwstawić? Następnie wracamy do Edwardsa. Próbował wmówić Lenie, że ta zachowuje się jak dziecko, aby mieć nad nią kontrolę. Myślał, że Lena uwierzy w jego słowa. Ale Lena odpowiedziała, że już nie jest dzieckiem. To oznacza, że nie da się nabrać. Dlatego jak najbardziej zgadzam się z poniższym stwierdzeniem Ani:
Anna Z napisał: |
Dla mnie w tym ostatnim odcinku najważniejsze było zdanie wypowiedziane z goryczą przez Lenę do Edwardsa, że znajomość z nim to czas przyspieszonego dojrzewania! Jeżeli to prawda, to Lena jest na dobrej drodze! Nie, nie do tego, żeby uderzyć pięścią w stół, żeby wszystkich rozstawiać po kątach, tylko do tego, żeby nareszcie stać się mądrą, dojrzałą kobietą, która wie, czego w życiu chce. |
Wydaje mi się też, że Lena nie przejmuje się już tym, czy zawiedzie Edwardsa, czy nie. Okres zachwytu nad jego osobą ma już za sobą. No i w końcu Lena zrozumiała, pod jakim względem profesor dobiera sobie współpracownice („ładna ta twoja asystentka”). Nie chce mi się wierzyć, że taka Lena, która przejrzała na oczy, byłaby w stanie związać się z profesorem dla jakichkolwiek korzyści. Ale ja już w wiele rzeczy nie chciałam wierzyć.
Anna Z napisał: | I gdyby Bartosz nie dostał małpiego rozumu z powodu swej kariery, to jestem pewna, że Lena prowadziłaby u jego boku przykładne życie żony, matki, kobiety pracującej. Inna rzecz, że nie wiem czy byłoby to życie szczęśliwe? |
Nie, nie byłoby. Bo Lena w tym związku nie była sobą. Lena potrzebuje się realizować zawodowo, co Bartosz skutecznie jej uniemożliwiał. Dlatego twierdzę, że prawdziwa Lena musi znaleźć równowagę między aspektami życiowym i zawodowym. A ponieważ tak jak pisze Fabian:
FABIAN2 napisał: |
Słaba i zależna już była cały sezon. Więc teraz pora na zmianę. | , a sprawy osobiste też już zaniedbywała, to na logikę wychodzi, że innej drogi być nie może. A może to koło, które zatoczyła Lena ma sprawić, aby wzmocniła się tak, jak wzmocniła się po historii z szykanami Bartosza? Ale na moją logikę, a nie na logikę scenarzystów.
I teraz jeszcze na chwileczkę wrócę do spraw zawodowych Leny. Tretter nie powiedział, co z nią będzie. Nie wiemy, czy wróci do pracy i kiedy. Być może nastąpi to dopiero po powrocie z Londynu. A do Londynu może zostać wysłana przez Orlicką. Może to „mieszanie” to będzie walka o utraconą pracę w LG? Ale ja jestem pewna, że Lena jest wartościowym lekarzem. Orlicka potraktowała Lenę jak profesjonalistkę, skoro to nie sympatia stanowiła o zatrzymaniu jej w zespole. Tylko nie wiem, po co przedstawiają Monikę jako
tak wielce zorganizowanego pracownika. Bo to ma coś wspólnego z Leną. Tylko nie wiem co. Po ostatnim odcinku jestem w stanie uwierzyć nawet w to, że Lena osiągnie jeszcze sukces, także na polu naukowym. Świadczyć o tym mogą słowa Julii, która oceniła szpital bardzo krytycznie. Stwierdziła, że tu badania nie mogły się udać (czas przeszły). Dla mnie jest to wskazówka, że badania jednak będą kontynuowane (mam nadzieję, że bez profesora) i że zespól odniesie sukces. I nie wyobrażam sobie pracy zespołu bez Leny. Wszyscy będą chwalić Monikę, ale to nie Monika zaczynała od zera, tylko Lena. Tylko nie wiem, co w tym momencie ze specjalizacją (Monika też jej nie ma). Generalnie oczekuję, że do poniższego bilansu:
Anna Z napisał: |
- trzy lata na internie nawet bez zaczętej specjalizacji
- doktorat w rozsypce i nawet nie wiadomo czy jest szansa na powrót do niego pod kierunkiem Orlickiej
- nieumiejętność pogodzenia pracy na oddziale z pracą naukową
Zyski:
- praca Orlickiej z dopisanym nazwiskiem Leny
- udział w prestiżowych badaniach naukowych
Jak widać więcej strat niż zysków!
|
Lena będzie mogła dorzucić sobie jakiś sukces. Bardzo chcę w to wierzyć. Tylko czasami wątpię.
Chciałam też zwrócić uwagę na aspekt wybielania Orlickiej. Jest miła dla Leny, ewidentne odcina się od zatargów osobistych z Leną (pytanie Leny „po tym wszystkim?”). Kiedyś myślałam, że Lena i Orlicka znajdą się po przeciwnych stronach barykady i tylko jedna z nich osiągnie sukces zawodowy, a druga osobisty. Ale teraz nie wiem, jak potoczą się ich losy. Wiem tylko, że raczej będą związane. Być może obie staną po tej samej stronie przeciwko Edwardowi i Julii, bo chyba szykuje się jakaś wojna.
No właśnie – Julia. Dlaczego zamiast zapowiadanej Berty wprowadzono Julię? Przecież to ta sama aktorka! Być może ta cała Julia jest przezywana Bertą i dowiemy się o tym w następnych odcinkach. I wtedy nastąpi zainteresowanie Latoszka jej osobą.
Julia się przechwala, zapewnia profesora o swoich wybitnych zdolnościach. Zależy jej na stanowisku bardzo, bardziej niż Lenie. Jednocześnie Julia szybko zorientowała się sytuacji Lena – profesor. Wie, czego profesor chce od Leny. Julia jest zwyczajnie o Lenę zazdrosna! Dlatego nie zgadzam się ze stwierdzeniem Ani:
Anna Z napisał: |
Co do Edwardsa, to zastanowiła mnie u jego boku obecność kolejnej urodziwej asystentki, która patrzy na niego identycznym wzrokiem jak rok wcześniej Lena | .
To jest inna sytuacja. Lena była naiwna, a Julia chyba wie, o co w tym wszystkim chodzi. Jest gotowa na bardzo daleko posunięte poświęcenia.
A teraz kolejny temat, a mianowicie stosunek Latoszka do Leny. Podtrzymuję swoje zdanie, że ostatnio wieje chłodem. Popieram również Fabian, że:
FABIAN2 napisał: |
A z Witkiem jak była , to ostatnio też traktował ją nie najlepiej. |
Tego nawet nie da się określić. To się zwyczajnie czuje. Coś się zmieniło. To nie jest ten sam Latoszek, który dla Leny zrywał się z imprezy, który jak wariat leciał do telefonu, aby do niej zadzwonić. A mi jest zwyczajnie szkoda. Skoro Lena staje się sobą, to Latoszek też powinien wrócić do tamtego siebie. Ale na to szansy chyba nie ma. I chociaż Fabian ma podobne oczekiwania do moich:
FABIAN2 napisał: | Oczekuję, że to Witek pokaże zmianę, i udowodni , ale sam, że nadal ją kocha. | ,
i chociaż takie rozumowanie jest logiczne, to ja teraz już wątpię, że coś takiego zobaczymy.
Aczkolwiek pani Lidia przekazała Latoszkowi kwiatki i kazała zrobić z nich dobry użytek. Miały zrobić coś dobrego. Więc być może ten gest wywoła łańcuch wydarzeń (to raczej pewne), a efekt końcowy będzie dla LiL pozytywny?
I jeszcze słówko a propos tego niefortunnego wyrażenia Latoszka. Chociaż Ania przedstawiła argumenty, to i tak podtrzymuję swoje zdanie. Słownik słownikiem, a moja intuicja jako użytkownika języka intuicją. Jedyne słowo bez komponentu pejoratywnego z zakresu, który omawiamy to empatia. Innego nie znam.
Anna Z napisał: |
To jego [Witka] "żal mi ciebie" nie jest ani objawem taniego współczucia, ani zdawkowymi slowami, które w podobnych sytuacjach się wypowiada. (…) A Lena tylko rzuca stwierdzenie: "ty naprawdę już nic do mnie nie czujesz", jakby chciała w tej sytuacji zagrać na jego uczuciach i przerzucić na niego decydowanie w tym momencie! |
Nie zgadzam się. Wydaje mi się, że Lena w tym momencie odniosła takie samo wrażenie, która ja odniosłam. Skoro Latoszek czuje do Leny tylko żal, to logiczne, że nie odczuwa miłości. To o to chodziło.
I ma koniec krótka wzmianka o Wiktorii, która będzie poszukiwać krewnych swojej córki, aby ratować jej życie. Ja coś takiego wymyśliłam kiedyś dla LiL. Mama Wiktorii występuje w Ndinz kosztem mamy Latoszka, teraz jej krewni będą występować kosztem ojca Leny. Czy to oznacza, że wątek LiL idzie w odstawkę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|